Bójka w parku

Akashi i Reo rzucili się na siebie. Gdyby mnie Sejiuro nie odepchnął skończyłabym marnie. Po chwili Kotaro i ja próbowaliśmy ich od siebie odciągnąć. Nic to nie dawało.

-uspokójcie się oby dwaj! Zachowujecie się jak małe dzieci!....?!- zanim się obejrzałam Reo chwycił mnie za ramię i pociągnął do siebie. Akashi zamachnął się i... uderzył mnie z pięści w brzuch. Reo póścił mnie i opadłam na ziemię trzymając się za obolałe miejsce. Strasznie bolało. Chwilę po tym zaczęłam kaszleć własną krwią. Kotaro podbiegł do mnie.

-shim-chan!- krzykną przestraszony.

-widzisz? O tym mówiłem! Prędzej ją skrzywdzisz niż pokochasz! A poza tym... nie zasługujesz na nią- powiedział Reo i poszedł sobie. Co on sobie myśli? Przecież on mnie pociągnął! Nie mogłam nic z siebie wydusić oprócz krwi. Akashi przez chwile stał w miejscu. Dalej miał oko Imperatora.
-ugh... znów to zrobiłem... znów! Reo ma rację... nie zasługuje na ciebie!... nie... to ty... nie zasługujesz na mnie! Co ja mówię? Ugh... zostaw mnie w spokoju!- upadł na kolana trzymając się za głowę. Akashi... co się dzieje? Po chwili zauwarzyłam, że jego oko wróciło do normy. Był sobą. Spojrzał na mnie z przerażeniem.

-Akashi, co ty wyrabiasz!?- głos podniusł Kotaro.

-ja... przepraszam...- wyszeptał. Pokiwałam na znak że nic się nie stało.

-trzeba z nią do szpitala!- powiedział Kotaro. Ooo nie! Co to to nie!

-n...nie trze.... trzeba- powiedziałam cicho i na własnych siłach wstałam i usiadłam na ziemi.

-widzicie?... nic mi... nie jest- uśmiechnęłam się wycierając rękawem usta z krwi.

-przepraszam...- mówił Akashi.

-przestań... wszystko jest ok.. naprawdę- położyłam rękę na jego dłoni i uśmiechnęłam się. Popatrzył na rękę potem na mnie. Wstałam trochę chwiejnym krokiem i z pomocą Imperatora wyprostowałam się trzymając rękę na brzuchu.

-to gdzie idziemy?- spytałam.

-do domu. Nie możesz chodzić w takim stanie- powiedział surowo Akashi.

-to chociaż na shake'a! Proszę- zrobiłam maślane oczka do chłopaków.

- nie- Akashi nie chciał ulec. Wzięłam jego rękę z mojej tali i przeszłam się kawałek bez niczyjej pomocy.

-widzicie? Mogę chodzić więc kierunek shake!- poszłam przodem zmuszając ich do podąrzenia za mną. Ulegli. I super przynajmniej wypije zimny napój i spędzę z nimi czas.

~~ TIME SKIP~~

Byliśmy już na miejscu ja i Akashi zamówiliśmy sobie truskawkowe (serio wole truskawkowe XD) a Kotaro czekoladowy. Gdy kelnerka podeszła do naszego stolika przyniosła czekoladowy i tylko jeden truskawkowy shake.

-ale my zamawialiśmy dwa truskawkowe- powiedziałam.

-jestem pewna że w zamówieniu był tylko jeden truskawkowy- odpowiedziała.

-i był tylko jeden- spojrzałam na Akashi'ego zabójczym spojrzeniem.

-w takim razie przepraszam- odpowiedziałam a kelnerka sobie poszła.

-jak romantycznie- skomentował Kotaro.

-ha ha ha ale śmieszne...- powiedziałam nie udając, naprawdę nie udając sarkazmu...

-masz słomkę, Reika- powiedział Akashi i podał mi rurkę. I tak właśnie mijał czas co jakiś moment pijąc shake'a z jednego kubeczka razem z Akashi'm.

~~ time skip~~

Gdy wróciliśmy do domu kupiłam sobie drogiego shake'a. A czemu nie? Siedziałam w pokoju Akashi'ego i oglądaliśmy telewizję.

-przepraszam za tamto...- rzucił nagle chłopak. Oderwałam się od napoju i spojrzałam na niego.

-naprawdę nic się nie stało- odpowiedziałam z uśmiechem. Wtedy on.....

Uwielbiam Polsaty :* dlatego też tam pracuje nie? Mam nadzieje że rozdział się podoba ^^ do następnego ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top