"Zatrzasnęłaś nas..."
ZPW AKASHI
Musiałem to zrobić! Mam nadzieje, że nie jest zła. Nie obchodzi mnie że zostało jej 5 dni życia. Ja ją kocham! Zrobię wszystko aby żyła dalej! Tylko co... coś muszę wymyślić! Nerwowo bawiłem się długopisem, gdy nagle poczułem coś przy nogawce od spodni. Spojrzałem na dół i zobaczyłem małego psa. Co on tu robi?! Czy on nie powinien być w pokoju Reika'i!? Gapił się na mnie swoimi ciemnymi oczami.
-co ty tutaj robisz?- spytałem jak idiota. Piesek zaszczekał w odpowiedzi.
-wracaj do Reika'i- powiedziałem lodowy głosem i chciałem wrócić do odrabiania zadania gdy ktoś zrobił wejście smoka do mojego pokoju.
-Akashi mamy problem!!- krzyknęła Reika.
-co niby?- spytałem. Spojrzała mi pod nogi.
-to ja się martwię a ten puchacz tutaj jest?!- trzęsła mocno drzwiami i podeszła bliżej. Wziąłem psa i podałem jej.
-dzięki- odpowiedziała i już chciała otworzyć drzwi... ale nie mogła. W pierwszym momencie pomyślałem, że nie ma siły lub coś w tym stylu ale gdy sam spróbowałem zrozumiałem że nie w tym tkwi problem.
-Reika...
-taak?
-zatrzasnęłaś nas- odpowiedziałem na co zbladła.
-jak to?!- desperacko próbowała otworzyć drzwi lecz na darmo. Ani drgnęły.
-zawołajmy służbę! Cokolwiek!- zaproponowała.
-jest już prawie północ przecież- powiedziałem. Reika wydała z siebie pisk niezadowolenia za to pies był jakby zadowolony z tej sytułacji. Super i co mamy teraz zrobić?
-nie zostaje nam nic innego jak zostać tutaj do rana- jedyne co mi przychodziło do głowy.
ZPW REIKA
Sam na sam całą noc z Akashi'm? To będzie dla mnie koszmar!
-Nieeee...- powiedziałam cicho tłumiąc krzyk. Boże jeśli mnie słyszysz spraw aby te cholerne drzwi się otworzyły.
-jak chcesz to możesz stać na łóżku a ubrania zaraz ci dam- powiedział i wrócił do odrabiania zadania.
-jakie ubrania?
-moje- czy jego coś palnęło?!
-ok...- czy mnie coś palnęło?! Usiadłam na fotelu i bawiłam się z psem na kolanach. To będzie długa noc....
~~time skip~~
Akashi dał mi swoją koszulkę i dresy. Wyglądałam w tym kompleciku jak małe dziecko w za dużych ubraniach o jakieś dwa lub trzy rozmiary. Szczęście że w jego pokoju znajduje się też łazienka bo mogłoby być niezręcznie. Usiadłam po turecku na łóżku i czekałam na chłopaka rozmyślając o wszystkim. Zaraz.... T-tabletki!!! Zostały w pokoju?! Nie niemożliwe! Bez nich... Poderwałam się i wystrzeliłam w stronę bluzy. Powinny być w kieszeni... Od tamtej sytułacji gdy Akashi mnie... Pocałował... cały czas nosze tabletki przy sobie. Odetchnęłam z ulgą gdy wyczułam je w kieszeni. Przytuliłam je do siebie i wycofałam się na łóżko. Ale nagle na coś wpadłam. Chciałam odskoczyć ale coś mnie zablokowało. Między innymi mocne ręce na tali.
-uważaj- usłyszałam spokojny głos Akashi'ego za moimi plecami. Ciarki mnie przeszły. Masakra!
-sorki!- chciałam mu się wyszarpać, ale on oczywiście był silniejszy.
-choć- cofną się a ja razem z nim. Usiadł dzięki czemu pociągnął mnie sobie na kolana a raczej między kolana. Usadowił mnie sobie wygodnie i oparł brodę o moje ramię dalej obejmując mnie w pasie. Znów te przeklęte rumieńce! Zabijcie mnie!
-A.. Akashi puść mnie..- powiedziałam stanowczo lecz cicho.
-nie. Nigdy cię nie puszczę- powiedział i położył się ze mną w łóżku. Za blisko! Za blisko!
-Oyasumi (dobranoc), Reika-chan- Co?!
Huihuihuihuihui ^^ Takie słitaśne rozdzialiki że aż cukrzycy dostaje gdy to pisze XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top