Samotność robi swoje...
Wstałam wcześnie. Nade mną stała Mei.
-obudziłam cię?- spytała cicho.
-nie... a co się stało?- spytałam zaspana.
-ja muszę już jechać, pilnuj się Reika- dała mi buziaka w czoło i przytuliła.
-kiedy wrócisz?- spytałam.
-myślę, że jeszcze dziś wrócę... myślę, że będę wieczorem do tej pory będziesz musiała radzić sobie sama, dasz sobie radę?- traktowała mnie jak małe dziecko.
-tak dam sobie radę pani nadopiekuńcza- oszustka- odpowiedziałam.
-a dlaczego oszustka?- spytała jakby była głupia, lub udawała.
-cytuje... Reika, choć jedziemy do Parku rozrywki!- powiedziałam przeciągając się. Kobieta zaśmiała się i pogłaskała mnie po kasztanowych włosach.
-ok ok nie wkurzaj się tyle, złość piękności szkodzi- puściła mi oczko i wstała.
- ta ta...- wstałam i poszłam za nią na duł.
-śniadanie masz na stole, ja muszę już iść, nie spal domu do mojego powrotu!- powiedziała i wyszła.
-zrobię ci na złość i spale tą chałupę- powiedziałam żartobliwie pod nosem i poszłam zjeść śniadanie i ogarnąć się.
~~ time skip~~
Po ogarnięciu się nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Poszłam pobawić się z psem i Shiro. Byłam sama w domu... więc może by puścić muzykę z radia na fula? Skierowałam się do salonu i bez wahania puściłam muzykę na cały dom. Idąc do pokoju nuciłam pod nosem piosenki. Zniosłam rozrabiakę na dół i zaczęłam się z nim bawić. Świetnie się bawiłam śpiewając piosenki i zabawiając pupila. Życie jedynaczki jest nudne i czasami przez tą samotność zaczyna odbijać. Jak? Na przykład skaka się po salonie, dziko śpiewając i udając gwiazdę. Nie komentujcie tego! To przez tą samotność!
~~time skip~~
Po dwóch godzinach opanowałam się i postanowiłam coś namalować. Hmm... tylko co? Spojrzałam na psa i Shiro bawiących się razem. Może namaluje ich? Wzięłam telefon i zrobiłam im zdięcie po czym rozpoczęłam malowanie. Na początku kółka, linie nic nie przypominały sensownego, ale gdy zaczęło się je łączyć i rysować oczy, łapy, uszy zaczęło wychodzić. Od zawsze lubię malować. Kto mnie do tego zainspirował? Ja sama. W wieku 5 lat zaczęłam bazgrolić a potem doskonaliłam tą sztukę aż doszłam do wysokiego poziomu rysowania. Po skończeniu rysunku spojrzałam na zegar. 16:30. Mam jeszcze pół godziny do wyjścia. Wzięłam bluzę z długim rękawem jakby było zimno. Poszłam do mojego pokoju po ładowarkę do telefonu a gdy wróciłam zobaczyłam, że szczeniak ząbkuje na moim szkicowniku. Gdyby nie był taki słodki i gdybym nie miała serca skończyłby za drzwiami.
-co ty robisz mały głupku?!- podbiegłam do niego i odebrałam mu rzecz, kładąc w bezpiecznym miejscu. No właśnie co z nim zrobić? Nie zostawię go samego w domu jest za mały, a Shiro pewnie prześpi cały ten czas. Tylko jeden pomysł mi przyszedł do głowy. Wzięłam torbę i włożyłam go do niej, gdy w tym samym czasie usłyszałam pukanie do drzwi. 17:00. Jak zawsze punktualny. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam pana Absoluta.
-hejo- przywitałam się.
-hej, po co ci torba?- spytał.
-nie zostawię psa samego- odpowiedziałam.
-a Mei?
-rano pojechała za miasto, bo jakiś ważny wyjazd- odpowiedziałam. Wyszłam i zamknęłam drzwi starannie.
~~ time skip~~
Na miejscu wszyscy z drużyny czekali na busa.
-hej- przywitałam się z Reo, Kotaro, Chihiro i resztą.
-hejo po co ci torba?- spytał Kotaro.
-no cóż...- i w tym momencie piesio wystawił pyszczek z torby. Musiałam im wszystko tłumaczyć od początku.... Ehhh jak dzieci...
Dobra koniec na dzisiaj!! i nie błagajcie o więcej bo mi już oczy wysiadają od pisania! Jeszcze jutro jestem w domu więc dodam rozdział ale potem już ide do szkoły więc już nie będzie takiego raju na ziemi jak teraz było! Papatki słodziaki~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top