Dam ci białej róży kwiat...

Dzień pogrzebu Mei. Stanęłam przed lustrem. Cała w czerni. Czarna suknia. Czarne buciki. Czarna, długie rękawiczki. Lecz bukiet jest z białych róż. Nie dla mnie, lecz dla Mei. Zawsze lubiła ten kolor kwiatów. Jedyne co mogę jej dać to cały bukiet tych kwiatów aby zawsze miała je przy sobie i mogła wdychać ich zapach. Do pokoju ktoś zapukał.

-proszę...- odpowiedziałam cicho. Do pokoju wszedł Akashi. Był ubrany w czarny garnitur, białą koszule i czarne spodnie.

-już czas- powiedział. Podeszłam do niego.

-nie musisz jechać, dam sobie radę- wyszeptałam cicho. Chłopak zniżek się do mojego poziomu i spojrzał mi w oczy.

-nie zostawię cię. Chce z tobą być do końca, nawet w te gorsze dni- powiedział i musnął ustami mój policzek.

-choćmy- odpowiedziałam szybko i ruszyłam w kierunku wyjścia i limuzyny. Wsiadłam do niej a koło mnie Akashi. Swój wzrok przeniosłam na białe róże. One zawsze przypominają mi o Mei. Jej głos, wygląd, jasne, zielone oczy i te krótkie białe włosy sięgające trochę poniżej ramion. Nic dziwnego że w swoim życiu miała wielu adoratorów, ale ona postanowiła być wierna swojemu kochankowi. Kochankowi, który przedwcześnie ją opuścił. Zginął w wypadku samolotowym. Wracał do domu, lecz nie wrócił. Mei przeżywała to przez kilka lat do czasu gdy nie zobaczyła mnie. Mówiła że jestem bardzo podobna do jej męża Ruki'ego. Brązowe włosy, zadarty nosek, jasna cera i przenikliwe, zielone oczy. Widać było że bardzo go kochała.... ciekawe czy ja kogoś pokocham... ale wiem, że byłaby to nieszczęśliwa miłość.... a tak apropos... czemu nigdy jeszcze nie odezwałam się do Akashi'ego po imieniu? Jest moim najlepszym przyjacielem.... a może i kimś więcej? Nie! Reika wybij to sobie z głowy! Zostało ci tylko 6 dni! 6 DNI!

~~ time skip~~

Jesteśmy już po mszy i stoimy w tłumie ludzi. Oczywiście ja odrazu się popłakałam i oczywiście Akashi mnie przytula. Gdy się już opanowałam podeszłam do nagrobka. Popatrzyłam przez chwile na wyryty i ozdobiony napis "Sakurako Mei", po czym delikatnie połorzyłam kwiaty. W tym momencie przypomniała mi się pewna piosenka którą nuciła Mei.

"Rozkitały pąki białych róż,
Wróć Jasieńku z tej wojenki, wróć
Wróć, ucałuj jak za dawnych lat.
Dam Ci za to róży, najpiękniejszy kwiat"

(...)

"Śmierć, okrutna zbiera krwawy łup,
Zakopali Jasia twego w ciemny grób..."

(...)

"Jasieńkowi nic nie trzeba już,
Bo mu kwitną paki białych róż..."

Mei od zawsze interesowała się małym państwem w Europie, a mianowicie Polską. Lubiła nucić piosenki i opowiadać mi historyjki o tym kraju. Znów wróciły wspomnienia. Znów pojawiły się łzy. Lecz tym razem uśmiechne się, po to by Mei widziała. Aby widziała że nie jestem smutna, bo nie lubiła gdy byłam smutna. Łzy mimowolnie popłynęły. Postanowiłam zaśpiewać jej piosenkę. Piosenkę o Jasiu i białych różach na jego mogile. Po polsku też umiałam. Mei mnie nauczyła. Z uśmiechem i łzami zaczęłam śpiewać. Trudno mi było, przez płacz, ale nie poddawałam się i śpiewała do końca.

A ja ci dam najpiękniejszej, białej róży kwiat...

Jestem patriotą kurna XD mimo że po Hetali coś mi ten patriota wewnętrzny trochę... zginą (?) To jednak dalej mam go w sobie ^^ mam nadzieje że rozdział się podoba :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top