NFZ
Tej nocy spałam naprawdę nie wiele. Słowa dziewczyny mnie dotknęły. Może rzeczywiście nie powinnam? Ale z drugiej strony nie chcę mieć teraz dziecka. Jestem pomiędzy młotem, a kowadłem nie mam pojęcia co zrobić. Przytłacza mnie to wszystko, najbardziej ta bezsilność.
Dziś wyłączyłam całkowicie telefon.
Około godziny trzynastej poszłam odebrać tabletki. Wróciłam do domu oszołomiona. Kiedy miałam je w ręku miałam natłok myśli. Wróciłam do domu zrzuciłam z siebie kurtkę oraz buty i poszłam do łazienki. Usiadłam na podłoże i zaczęłam wpatrywać się w tabletki. Rozpłakałam się. Obraz zrobił się nie wyraźny przez łzy. Siedziałam tak trochę czasu. Łzy płynęły jak szalone. Myślałam, że to będzie prostsze. Wstałam z ziemi i poszłam do kuchni. Nalałam sobie wody do szklanki i wróciłam do łazienki. Zaczęłam otwierać plastikowe opakowanie. Kiedy je otworzyłam, odłożyłam je na umywalkę. Siedziałam i patrzyłam na tabelki chyba z pięć minut. Łzy spływały po moich policzkach niemiłosiernie. W końcu zdecydowałam... i zażyłam dwie tabletki popijając wodą. W pierwszych minutach nic nad zwyczajnego się nie działo. Już myślałam, że najzwyczajniej nie działają. Ale w pewnym momencie oblał mnie zimny pot. Zaczęłam ciężej oddychać, a moje ciało spotkało się z zimną podłogą, oczy opanowała ciemność.
BORYS
Właśnie idę korytarzem prowadzącym do mieszkania Leny. Kiedy znalazłem się już pod drzwiami mieszkania. Biłem się z myślami czy zapukać. Ostatecznie zapukałem, lecz nikt nie otwierał. Kiedy już miałem odchodzić od drzwi do głowy przyszła mi myśl o tym, że może być pociągnąć za klamkę i to zrobiłem. O dziwo drzwi otworzyły się. Wszedłem do środka. Odrazu po lewej stornie były otwarte drzwi od łazienki, w której paliło się światło. Na umywalce leżało jakieś pudełko wyglądało jak po tabletkach. Wyszedłem z łazienki i ruszyłem korytarzem do salonu. A w nim na podłodze obok małego stołu kawowego leżała nieprzytomna dziewczyna. Schyliłem się co niej i sprawdziłem czy oddycha. Na szczęście tak. Tak czy inaczej wyciągnąłem telefon i szybko wybrałem numer na karetkę.
Przed chwilą zabrali Lenę do szpitala. Zdecydowałem, że też tam pojadę, ale musiałem ochłonąć. Usiadłem na kanapie oszołomiony i schowałem twarz w dłonie. Kiedy w mieszkaniu Leny zjawili się ratownicy pokazałem im pudełko, które leżało na umywalce. Jeden z ratowników wyglądał na przerażonego, ale nic mi nie powiedział. To jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. Kiedy sie ogarnąłem wstałem z kanapy i poszedłem do korytarza. Wyciągnąłem klucze od domu dziewczyny. Wyszedłem z mieszkania zamykając drzwi i wyszedłem z bloku. Wsiadłem do auta i jak najszybciej pojechałem do szpitala.
Zaparkowałem auto i z niego wysiadłem. Czym prędzej udałem się do szpitala. Podszedłem do rejestracji.
-Przepraszam gdzie leży Lena Łanka?- spytałem
-Ym a kim pan jest?- spytała kobieta spoglądając podejrzliwie
-chłopakiem- powiedziałem, a kobieta mi uwierzyła i podała mi numer sali. Udałem się pod drzwi sali i usiadłem na krześle obok w oczekiwaniu na jakiegoś lekarza. Kurwa jak ja zjebałem. Jakim chłopakiem kurwa zdradziłem ją. Moje myśli przerwał wychodzący z sali lekarz. Zerwałem się z krzesła.
-Przepraszam-
-tak?- spytał lekarz
-Co się dzieje z Leną?-
-A kim pan jest?- spytał. Kurwa typem, który wszystko zepsuł, witam.
-chłopakiem- odpowiedziałem
-Pacjentka jest w dobry stanie, dziecko całe szczęście przeżyło, jeśli chodzi o te tabletki to były one podrobione- mężczyzna chciał mówić dalej, lecz mu przerwałem
-Chwila chwila jakie dziecko?- spytałem zdezorientowany
-No dziecko pana dziewczyny- powiedział
-To Lena jest w ciąży?- spytałem
-Pacjentka sama panu wszystko wytłumaczy jak się już obudzi ja lecę do innych pacjentów dowidzenia- powiedział lekarz i odszedł.
Czekaj co. Lena jest w ciąży? Nic mi nie powiedziała? W sumie tez bym sobie nie powiedział.
W tym czasie zadzwoniłem do dziewczyny Filipa i mamy Leny. Po wykonaniu telefonów schowałem go do kieszeni. Po około pół godziny w szpitalu zjawiła się Madzia z Filipem, mama Leny i... i Kamil. No to po mnie.
-Co się z nią dzieje?- spytała Madzia
-Wiem jedynie, że jest w dobrym stanie- powiedziałem
-Mogę cię prosić na chwile?- spytała Madzia. Wstałem z krzesła i odeszliśmy ma bok.
-Co ci powiedział lekarz?- spytała dziewczyna.
-Że ona jest w ciąży- odpowiedziałem dopiero po chwili.
-Ile wie Kamil?- spytałem
-W sumie to nie wie nic ani o tym, że zachowałeś się jak dupek ani o tym, że Lena jest w ciąży- powiedziała dziewczyna.
LENA
Czuje, że mogę otworzyć oczy i to robię. Widzę, że leżę w jakiejś białej sali. Prawdopodobnie jestem w szpitalu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam twarz. Proszę, oby te tabletki zadziałały. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam tam kobietę z dzieckiem na rękach.
Chyba zauważyła, że się przyglądam, bo spytała:
-Jest Pani w ciąży?-
-Nie wiem- odpowiedziałam
-Nie wie Pani?- spytała ze zdziwieniem, poczułam, że ona mnie zrozumie i postanowiłam powiedzieć jej co się stało.
-Chciałam usunąć ciąże teraz nie wiem czy się udało- powiedziałam
-Ile masz lat?- spytała kobieta nie zawężając na to co jej powiedziałam
-Mm dwadzieścia-jeden- odpowiedziałam
-Coś ci powiem słuchaj. Moje dziecko było akurat planowane, ale podczas ciąży stało się bardzo dużo rzeczy i również w pewnym momencie chciałam usunąć ciąże. Ale na szczęście tego nie zrobiłam. Teraz zobacz tylko. Mam moje małe słoneczko i kocham je całym sercem. Wyobraź sobie, że to taka mała kopia ciebie. Wyobraź sobie jak pierwszy raz powie mama. Ta mała istotka to moje oczko w głowie.- powiedziała kobieta i uśmiechnęła się miło, a mi zaczęły spływać pojedyncze łzy. Nikt do tej pory nie potrafił mi tego uświadomić. Jaka ja byłam głupia. Jeszcze przed chwilą modliłam się, żeby tabletki zadziałały, a teraz modlę się żeby wszystko z dzieckiem było dobrze.
-Dziękuję- powiedziałam i otarłam łzy. Kobieta jeszcze raz się tylko uśmiechnęła.
W pewnym momencie co sali weszła pielęgniarka.
-O widzę, że Pani już się obudziła- powiedziała pielęgniarka.
-Co z dzieckiem?- spytałam niemal od razu.
-Całe szczęście żyje- powiedziała, a mu spadł kamień z serca.
Po zadaniu paru pytań przez pielęgniarkę. Kobieta powiedziała mi, że na zewnątrz czeka na mnie z pięć osób. Mogłam tylko domyślać się kto to. Poprosiłam aby kogoś wpuściła.
Po chwili do sali wszedł.. wszedł Borys. Nie spodziewałam się go tutaj. Myślałam, że akurat go nie obchodzę. Chłopak wziął stołek, stojący obok u podsunął go bliżej mnie i usiadł.
-Nie wiem od czego zacząć- przyznał chłopak
-Może od tego czy mnie jeszcze kochasz?- spytałam
-Kocham cię nad życie nieba bym ci uchylił naprawdę-
-To dlaczego mnie zdradziłeś?- spytałam, a on nic nie odpowiedział.
-Czemu nie powiedziałaś, mi że jesteś w ciąży?- spytał chłopak.
-W końcu co by cię to interesowało masz tą swoją Wdziekowską- powiedziałam
-Nie kocham jej kocham tylko ciebie jesteś dla mnie wszystkim. Kiedy zobaczyłem cię nieprzytomną w mieszkaniu...- powiedział Borys i opuścił głowę w dół.
------------------------
Dziś trochę dłuższy :))))
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top