Aila miała dość
Oto nowy rozdział,
Miłego czytania <3
Aila miała dość i nie miała zamiaru imprezować. Dlatego też nie pojwiła się na imprezie i nie zamierzała tego zrobić. Zamiast tego kroczyła pomału uliczkami parku mając nadzieję, że nikogo nie spotka, nie chciała nikogo spotykać. Ostatnio miała dość. Tego wszystkiego. Natomiast koszmary i niepokój kołysający ją do snu niemal codzień nie pomagały. Czasem miała wrażenie że opatula ją jedynie mrok i że już zawsze w jej życiu pewny będzie tylko on. Podsumowując wcale nie czuła się najlepiej, a precyzując, czuła się okropnie. Mimo to udawała. Obdarzała ludzi uśmiechem choć miała ochotę kopać i krzyczeć ze zmęczenia, bólu i żalu. I tylko czasami w nocy, kiedy była zupełnie sama, pozwalała sobie na płacz.
Choć to wszystko okropmnie bolało to nie chciała by ktokolwiek się dowiedział. Nie wiedziała nawet dlaczego chcę to ukrywać ale była tego pewna.
Siedząc na ławeczce w parku przez moment pomyślała o Ethanie który pewnie bawił się w najlepsze na dyskotece.
Serce zakuło ją lekko. Lubiła go a mimo to wiedziała, że on jej nie i bolało ja to. Ponownie zachcieło jej się krzyczeć z powodu niesprawiedliwości losu i wyklinać bogów.
Nie była nawet pewna kiedy z oczy pociekły jej pierwsze łzy. Próbowała je otrzeć i jakoś się ogarnąć bo to był publiczny park i zaraz ktoś mógł tu przyjść ale nie była w stanie. Emocje nie chciały współpracować ze zdrowym rozsądkiem i denerowało ją to.
Podniosła się z ławeczki finalnie ocierając łzy i spojrzała na gwiazdy. Było już ciemno. Zresztą nic dziwnego w końcu była zima i było już dobre kilka godzin po południu.
Odetchnęła głęboko.
-Chce do domu - szepnęła czując jak jej ciałem wstrząsa szloch. Do domu. Tego którego pamiętała z dzieciństwa. Tego w którym był jej wiecznie uśmiechnięty tata, ten w którym czekała na nią jej mama gotowa pomuc jej jeśli razem z tatą zrobi coś głupiego i ten w którym co noc do snu tulił ją brat. Chciała do domu. Tego w którym nie czuła się samotna. Tego w którym nigdy nie była sama.
Mówiono jej, że kiedyś znajdzie inny kochający dom ale ona nie chciała innego. Nie chciała nowych zmian, a powrotu do przeszłości. Nie umiała sobie wyobrazić innego domu bo taki w jej umyśle najzwyczajniej w świcie nie istniał.
Westchnęła ruszając dalej scierzką ale zatrzymała się słysząc szelest liści po swojej lewej.
Rozejrzała się i przez moment wszystko było okej dopuki wielkie zwierzę nie wyskoczyło tuż przed nią.
To był gryf. Ogromne zwierzę, połązenie orła i lwa z masywnymi tylnimi łapami, długim dziobem i pierzastymi skryzdłam.
Przez moment stał przed nią bez ruchu jednak zanim zdążyła cokolwiek zrobić skoczył na nią.
Pazury zwierzeńcia przecieły jej skure na ramieniu a jej przez chwilę zrobiło się ciemno przed oczami. Zachwiała się lekko jednak finalnie ustała na nogach i ruszyła do przodu biegiem.
Zwierzę biegło turz z nią i nie zwalniało z tępa. Tupot jego łap trzaskających w śniegu sprawiał że Aili serce zabiło szybciej z przerażenia. Krzyczała.
Do tego mimo iż biegła ile sił w nogach zwierzę ją doganiało.
Poczuła uderzenie łap zwierzeńcia o plecy i opadła na ziemię zamykając oczy.
***
Obudziła się w pociągu. Wiedziała, że życie Herosa bywa rombnięte ale nie, że aż tak.
Wyjrzała przez okno, zauważając że zwalniają. Szybko wyszła z przedziału i ruszyła korytarzem do przodu po czym, kiedy pociąg przystanął, wyszł z niego stając na przystanku.
Dobra teraz ważne pytanie. Gdzie ona do jasnej była.
Rozglądała się szukając wzrokiem kogoś w miarę ogarniętego kiedy ktoś złapał ją za ramię. Odwruciała się dostrzegając dwójke nastolatków nieco starszych od niej. Dość wysokiego chłopaka, blondyna który usmrichał się do niej lekko i rudowłosa dziewczynę której zielone oczy błyskały czystym zaciekawieniem.
-Szukasz czegoś młoda? - spytała dziewczyna rzeczowo wkładając ręce do kieszenie zielonej pikowanej kurtki.
-Um ja - zaczeła powoli niepewnym głosem - Gdzie my tak własciwie jesteśmy? W sensie w jakim mieście?
Dwójka naprzeciw niej wymieniła spojrzenia. Chłopak zasmiał się cicho pod nosem.
-Heroska? - spytał, a ona pokiwała lekko głową - Ha A nie mówiłem Allice? Widziałem że heroska, to po prostu widać! - po czym przeniusł na nią wzrok - Maverik Calesstan jestem, a to Allice Dare.
-Aila Jackson - mruknęła, a chłopak podszedł do niej i złapał ją za ramię.
-Choć Ailo Jackson pokażemy ci obóz - mruknął i pociągnął ją w nieznanym jej kierunku.
Czy wspominała, że miała naprawde dość?
Oto dzisiajszy rozdział!
Jednak z internetem nie jest tak źle więc udało się wstawić.
Jak tam się podoba? Liczę, że jest znośny.
To tyle na dzisiaj.
Miłego wieczorku,
LitteAilaEvans
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top