Rozdział 2
Do Królestwa Mrocznej Puszczy powróciła głęboka żałoba. Mieszkańcy byli załamani na wieść, iż ich ukochana królowa nie żyje. Thranduil przeżywał ciężkie chwile. Czuł się źle, jednak w duchu rozumiał matkę i wiedział, że jest teraz szczęśliwa. Z czasem zaczął przyzwyczajać się do nowej sytuacji. Jego życie powoli wkroczyło na właściwe tory.
* * * * * * * * *
(około 500 lat później)
Thranduil wyszedł z pałacu i wsiadł na czekającego, na niego konia. Wraz z kilkoma strażnikami miał zaraz wyruszyć do Lothlorien, gdzie za kilka dni odbyć się miała wielka uroczystość- ślub księżniczki tej krainy. Celebriana miała wejść w związek małżeński z jego najlepszym przyjacielem- Elrondem. Król Mrocznej Puszczy uśmiechnął się, przypominając sobie, jak pięknie razem wyglądają. Para zakochała się w sobie, już podobno od pierwszego wejrzenia. Thranduil nie był pewien, czy takie zjawisko może być prawdą. Czy naprawdę można pokochać kogoś, widząc go po raz pierwszy w życiu? Powątpiewał w to, lecz nie kwestionował ich uczucia. To, że było prawdziwe, można było dostrzec już w pierwszej sekundzie patrzenia na nich.
Mała karawana wyruszyła w drogę, która mijała im w bardzo pozytywnej atmosferze. Król Mrocznej Puszczy różnił się od innych władców, ponieważ w odróżnieniu od nich, starał się nie wyróżniać i rozmawiał z poddanymi, jak ze starymi przyjaciółmi. Strażnicy wcześniej zbytnio nie znali swojego króla, jednak teraz byli pod wrażeniem jego swobodnego zachowania. Na wieczornym postoju rozpalili ognisko i ze śmiechem opowiadali sobie różne interesujące i wesołe historie. Dzielili się zabawnymi wpadkami i przygodami z dzieciństwa. Gdy było już późno, położyli się spać. Zachowali jednak ostrożność i ustalili wachty. Thranduil również postanowił czuwać przez jedną. Obecni z nim elfowie nie chcieli się na to zgodzić, jednak nie mieli wyjścia, ponieważ król
pozostał nieugięty. Noc minęła spokojnie, a z samego rana wyruszyli w dalszą drogę. Wieczorem tego samego dnia król Mrocznej Puszczy widział już przed sobą piękne zabudowania Lothlorien. Gdy tylko wjechał na główny dziedziniec i zsiadł z konia, w jego ramiona wpadł czarnowłosy elf. Thranduil zaśmiał się głośno i uścisnął przyjacielu.
-Witaj, Elrondzie- powiedział.
-Mae govannen, Thranduilu (witaj, Thranduilu)- odparł uśmiechnięty mężczyzna- tak dawno się nie widzieliśmy!
-Czas leci niebłaganie- rzekł smutno Król Mrocznej Puszczy- jednak nie pora na wspomnienia, bo teraz jest twój czas. Gdzie jest Celebriana?
-Lady Galadriela zakazała mi się z nią spotykać- odpowiedział Elrond.
-Co?- krzyknął zdziwiony elf, na co jego przyjaciel roześmiał się głośno.
-Podobno pan młody nie może oglądać przyszłej żony przed ślubem- odparł.
-Nie powiedziałbym, że taki młody... auć!- wbity łokieć w brzuch zabolał.
-Chodź, pokażę ci twoją komnatę- rzekł władca Rivendell. Powiedziawszy to, nie
czekając na reakcje przyjaciela, pociągnął go w odpowiednią stronę. Weszli do bogato zdobionej komnaty. Elrond usiadł na fotelu, a Thranduil na łóżku.
-Wszystko już gotowe do ślubu?- zapytał Król Mrocznej Puszczy.
-Mam nadzieję, że tak- odparł jego przyjaciel- te wszystkie przygotowania kwiaty, stroje, goście. Mam już tego serdecznie dość!
-Chciałeś się żenić, więc masz!
-Śmiej się, śmiej!- warknął ze śmiechem władca Rivendell, po czym rzucił w drugiego elfa poduszką- zobaczymy, jak ty będziesz się zachowywał przed swoim ślubem i weselem.
-Na razie nie mam niczego takiego w planach- odrzekł mu Thranduil, uśmiechając się szeroko- nie znalazłem odpowiedniej kobiety.
-Szczerze, to się nie dziwie- powiedział Elrond- miałaby ciężkie życie!
-Wiesz, tak sobie myślę, że chyba pójdę porozmawiać z Celebrianą- rzekł Król Mrocznej Puszczy- na pewno chciałaby posłuchać o twoich ciekawych przygodach i tajemniczych zdarzeniach.
-Ani mi się waż!
-A co boisz się, że cię zostawi?- zaśmiał się blond włosy elf, a po chwili dołączył do niego przyjaciel. Siedzieli tak, jeszcze do późna prowadząc niezobowiązujące i wesołe rozmowy.
* * * * * * * * * * *
Króla Mrocznej Puszczy obudziła ogromna krzątanina. Uśmiechnął się. Ślub księżniczki tej krainy był ważnym wydarzeniem, które miało pozostać w pamięci obecnych na wieki. Wstał i ubrał się, po czym udał się w stronę komnaty Elronda. W duchu rozpierała go radość, cieszył się jego szczęściem. Zapukał do wielkich, drewnianych drzwi.
-Proszę!- usłyszał zdenerwowany głos. Wszedł do środka i nie mogąc się powstrzymać, wybuchnął głośnym śmiechem- z czego się śmiejesz?
-A jak myślisz?- powiedział Thranduil, uspokajając się trochę- z ciebie!
-A czemuż to niby?
-Wyglądasz, jak rozhisteryzowana panna młoda!- zaśmiał się Król Mrocznej Puszczy, po chwili Elrond nie wytrzymał i do niego dołączył.
-Po prostu jestem zdenerwowany- zaczął się tłumaczyć- a zresztą, nie będę ci się tłumaczyć!
-Już dobrze, dobrze- powiedział blond włosy elf, unosząc ręce w przepraszającym geście- choć mógłbyś się ubrać.
-Co?
-Jesteś w nocnej szacie!- odparł przyjacielowi. Tym razem postanowił, że już nie będzie się śmiać, choć przychodziło mu to z trudem.
-Zapomniałem- westchnął Elrond. Thranduil spojrzał na niego z rozbawieniem.
-Co kobieta może zrobić z dotąd poważnym mężczyzną- pomyślał wesoło, po czym na głos powiedział- do łazienki! Nieubrany mi nie wracaj!
-Dobrze, już dobrze- odparł władca Rivendell- zaprosisz króla na ślub, a on jeszcze zaczyna ci rozkazywać- mruknął pod nosem, wiedząc, że przyjaciel go słyszy.
-Mówiłeś coś?
-Nie. Masz jakieś omamy?- zapytał Elrond i z szerokim uśmiechem szybko zamknął drzwi, w które dosłownie sekundę później uderzyła poduszka. Spojrzał na swój srebrny strój ślubny, westchnął i zaczął się ubierać. Czuł się źle. Nie chodziło o to, że miał wątpliwości, bo nie miał żadnych, tylko o to, że coś pójdzie nie tak i to całe wydarzenie okaże się jedną, wielką klapą. Był jednak dobrej myśli. Wiedział, że jego najdroższa Celebriana perfekcyjnie zaplanowała każdy szczegół tej uroczystości.
* * * * * * * * *
Nadeszła ta godzina. Wszyscy czekali już w ogrodzie. Tysiące elfów z każdej z krain Śródziemia. Thranduil razem z Elrondem byli już gotowi od jakiegoś czasu i teraz wyszli z komnaty.
-Gotowy?- zapytał Król Mrocznej Puszczy.
-Tak- odparł władca Rivendell. Usłyszeli delikatne dźwięki muzyki. Zaczęli schodzić po schodach. Każda twarz zwrócona była w stronę pana młodego i jego drużby. Po chwili stanęli przed ołtarzem, po dwóch różnych stronach. Teraz czekali na Celebriane i towarzyszącą jej druhnę. Muzyka nie przestawała grać. Na szczytach schodów pojawiła się piękna, ciemnowłosa elfka. Thranduil otworzył szeroko oczy. Druhna spojrzała na zgromadzonych i uśmiechnęła się szeroko.
-Mam przed oczami anioła- pomyślał król. Jego wcześniejsze po wątpienia poszły w zapomnienie. Teraz już wiedział, że miłość od pierwszego wejrzenia jest możliwa. Właśnie jej doświadczył.
Zaczyna się dziać :)
Dziękuję za głosy i komentarze ♥♥♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top