007#
Levi pov.
Stałem jak sparaliżowany i patrzyłem na karteczkę.Nie wiedziałem o co dokładnie chodzi,ale to... zatkało mnie po prostu.Usiadłem w salonie uprzednio zaparzając sobie herbaty.Zacząłem się zastanawiać. Cała ta sytuacja wydaje się dziwna. Eren.Chłopak,który pojawił się na początku roku.Jest przystojny czemu nie mogę zaprzeczyć powinien być rozchwytywany przez kobiety. W dodatku jest inteligentny,a nie chodzi na konkursy.W sporcie też świetny,ale zbywa zaproszenia do drużyn.Jakby nie chciał się wyróżniać do tego rozmawia głównie ze mną.Sprawa śmierdzi. Jeszcze zawsze zachowuje się tak jakbym się martwił,ale szanuje moją decyzję.Z ociąganiem wstałem i spojrzałem na zegarek. Było już dużo po dwunastej.Zajęcia miały się za chwilę skończyć.Skoro mieszka niedaleko to powinien tędy przechodzić.Usiadłem w fotelu pod oknem biorąc jedną z książek do ręki. Musi znać jeszcze kogoś.Rozmawiać z kimś.osoba o jego charakterze powinna być okupowana znajomymi. Zacząłem więc czytać książkę i zerkać przez okno chodź więcej czasu zeszło mi na zerkaniu.Byłem tak zmęczony,a nawet nie pomyślałem o obiedzie.Nie wiem kiedy pogrążyłem się we śnie.
Eren pov.
Działałem może trochę spontanicznie ,ale zostawiłem tam te zakupy i kartkę.Zazwyczaj nie działałem pod wpływem impulsu.Co jutro mam zrobić?Mogłem najpierw pomyśleć.Zamiast skupić się na lekcji patrzyłem za okno.Nic straconego. Umiem to wszystko.Dzięki za szybkie dostosowywanie się do otoczenia. Potarłem lekko skronie.Jakim ja jestem idiotą.Codziennie musi to być coś co umila dzień. Hmmm...spojrzałem na puste miejsce obok.Było puste...PUSTE. Pstryknąłem palcami.Bingo!Zaniosę mu notatki.przecież to takie oczywiste.W dodatku mogę mu wytłumaczyć lekcje.Eren ty geniuszu.(plus dla jego samouwielbienia XD )chwila ale to nie będzie nachodzenie prawda?Zastanowiłem się chwile.W jego stanie raczej nie pójdzie do szkoły przez minimum dwa dni.Więc pasuje mi jutro tam wpaść...Myślenie pochłonęło mnie całkowicie i nawet nie zauważyłem kiedy lekcje się skończyły.Wstałem i ruszyłem przed siebie,do domu.Po drodzę zauważyłem,że przez okno w domu Levia ktoś zagląda,a raczej sam właściciel spał przy oknie.Stanąłem lekko zdezorientowany.Chwila walki ze sobą minęła jednak zbyt szybko.Wszedłem do domu który o dziwo był otwarty.Wszedłem do środka i zobaczyłem jak mój podopieczny śpi na fotelu z książką na kolanach. Miło było na to patrzeć.Spokój na jego twarzy był taki hipnotyzujący.potrząsnąłem głową.Cicho podszedłem do chłopaka i wziąłem go ostrożnie na ręce a potem zaniosłem do pokoju i położyłem na łóżku,wcześniej nakrywając go kołdrą.Zaglądnąłem do kuchni z myślą o ugotowaniu czegoś.Skoro pewnie będzie spał to zrobię już coś na jutro.zatopiłem się na chwilę w myślach.Co by tu tak...Postawiłem na zrobienie kanapek.Ech...tyle przepisów a jam kanapki robię.Zaśmiałem się cicho.Praca szybko mi poszła więc zostawiłem na stole notatki,a kanapki schowałem w lodówce.Szybko opuściłem mieszkanie Levia bo było już późno,a musiałem jeszcze coś zrobić.Skierowałem się do parku.
***
Levi pov.
Obudziłem się w swoim łóżku.Nie pamiętam jednak,żebym się kładł.Wstałem nadal czując jak kluję mnie bok.Spojrzałem na zegarek czwarta trzydzieści rano.W kuchni zastałem przygotowane śniadanie a w salonie notatki z lekcji plus jeszcze karteczka z ta samą treścią. Wiedziałem,że to mój kolega z klasy.Prawdopodobnie też on wlazł mi do domu i zaniósł mnie do pokoju.Czekaj...nie zamknąłem drzwi no chyba,że wszedł przez okno.Nie.To akurat jest absurdalne.Pokręciłem głową rozdrażniony i spróbowałem kanapki.O dziwo nie były zatrute tak jak podejrzewałem.Nawet smakowały bardzo dobrze,zbyt dobrze.Zaparzyłem w międzyczasie kawy i zjadłem resztę śniadania.Przeniosłem notatki do pokoju gdzie wszystko przepisałem. Spojrzałem na zegarek,który wskazywał kilka minut po dwunastej.Mimo,że dom błyszczał od czystości zabrałem się do porządków.Po jakichś dwóch godzinach skończyłem.Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizję.Zmieniałem kanały i nic nie znalazłem.Przynajmniej nie nic ciekawego.Wyłączyłem telewizor zirytowany i ubrałem buty oraz kurtkę.Nie wiedząc czemu wyszedłem z domu ,zamykając go na klucz i ruszyłem w stronę od której ostatnio uciekłem.Po kilku minutach stałem już przed drzwiami,za którymi krył się powód mojej irytacji i przemyśleń.
Zapukałem.Po chwili dało się słyszeć kroki i drzwi się otworzyły.Ujrzałem Erena.Był tylko w spodniach,a ręcznik przewiesił sobie przez ramię.Z włosów nadal skapywały mu jeszcze krople wody.Na twarzy malowało mu się zdziwienie.Widocznie się mnie nie spodziewał.Spojrzałem ukratkiem na jego tors,który był ładnie opalony i wyrzeźbiony brzuch.Ciekawe ile na to pracował...
- Levi.-Z transu wyrwał mnie głos Erena- Co ty tu robisz?- W tej chwili zamarłem.Spojrzałem mu w oczy nie wiedząc co powiedzieć.Pierwszy raz w życiu.Przełknąłem gule w gardle i uniosłem lekko głowę.
- Wiesz,że to jest bardzo dobre pytanie?-Sam nie wiedziałem co będzie teraz.Może nie chciałem wiedzieć.Staliśmy nie odzywając się do siebie i patrząc w oczy.A reszta zniknęła kiedy minuty mijały w takim wpatrywaniu się,oczekując na decyzje...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top