Rozdział #32
*Byron*
-Co mam na myśli? Kto wie czy nam się to uda? Powiedzcie mi czy naprawdę nie macie tak,że wątpicie w zwycięstwo w tej "wojnie".
-Jak mam być szczera to ja myślę,że możemy nie dać rady.
-Motywacja nic tu nie da.
-Dajcie spokój! Wszystko okaże się w najbliższym czasie.
-Nie znamy jego planów,ale myślę że zaatakuje gdy zorientuje się,że nie ma Edka i innych osób.
-Co z tego kiedy zaatakuje? Trzeba być przygotowanym na wszystko!
Zdenerwowany Maciek wyszedł z pomieszczenia. Inni z zaciekawieniem spoglądali na drzwi w których jeszcze przez chwilą stał ich przyjaciel.
*W tym samym czasie na zewnątrz*
To wszystko jest głupie i nie normalne. A mogliśmy żyć spokojnie. Co nam strzeliło do głowy. A w zasadzie czemu mówię w liczbie mnogiej? Przecież to jego wina!-kłócił się sam ze sobą w myślach Maciek. Stał tak zamyślony patrząc przed siebie.
-Miło cię widzieć ponownie przyjacielu-usłyszał za swoimi plecami.
Ten głos Maciek poznał by wszędzie. To był on! Nie miał zamiaru się odwracać. Jego plan był inny.
-Co z tobą,nie przywitasz się z kumplem?-zaśmiał się złowieszczo.
W tej samej chwili Maciek odwrócił się i z całej siły uderzył pięścią w Luferka.
-A więc tak się witasz ze starymi przyjaciółmi?-powiedział pełnym bólu tonem.
-Zacznę od tego że nie jesteśmy przyjaciółmi!
-Jak to nie?-zapytał wstając powoli.
Z wargi leciała mu krew.
-Tak,że od teraz jesteśmy wrogami.
Wiesz co narobiłeś,nie naprawisz tego.
-Nawet nie mam ochoty tego naprawiać.
-To po co tu przyszedłeś?!-krzyknął zdenerwowany już rozmową Macho.
-To proste,przyszedłem tu żeby się na tobie odegrać za przeszłość.
-Ha,widzę,że nadal tym żyjesz. Ja już dawno o tym zapomniałem. I co teraz? Tą wojną mścisz się za to co już minęło? Jesteś żałosny.
Nie zdążył nic więcej powiedzieć,ponieważ dostał z pięści w brzuch. Kolana się pod nim ugięły i upadł na piasek. Teraz już wiedział,że to już nie zwykła pogawędka o przeszłości. Zmieniało się to w walkę.
Edek dał znać reszcie,że potrzebna jest pomoc. Wyszłi z domku i skierowali się w stronę Macha i Luferka. Niestety drogę zagrodzili im ludzie tego padalca.
-To co czeka nas walka?-zapytał Adrian.
-Najwyraźniej-rzekł Byron.
-Zaczynamy!-krzyknęła Emilia.
Wszysty rzucili się na siebie tylko po to by przejść dalej. Tymczasem nasi wrogowie dalej próbowali udowodnić sobie kto miał rację i kto jest bardziej odpowiedzialny za przeszłość.
*Maciek*
Jest równo. Obaj zadaliśmy pierwsze ciosy. Tak więc przejąłem inicjatywę i wykorzystałem chwilę nie uwagi mojego przeciwnika by chwilę potem powalić go na ziemię. Uniknął tego. Zdenerwowany na siebie biegłem w jego stronę. Napędzały mnie słowa w mojej głowie "każdy ma coś w sobie nawet mały płomień". Zacząłem uderzać pięściami mojego przeciwnika. Sam także trochę dostawałem. Bronił się. Ale ta walka była równa.
*Tymczasem u Ani oraz reszty ekipy*
Za pomocą naszych mocy udało nam się jakoś pozbyć jego ludzi. Ale ich było więcej. Ustaliliśmy strategię pomiędzy sobą i zaczęliśmy działać.
Emilia wykonała pierwszy krok,zaraz po niej Michał,następnie Weronika a na samym końcu dobiła Ania. Trzeba przyznać,że jak na drużynę nie było problemów ze współpracą. Przed nimi była jeszcze jedna osoba. A mianowicie jakaś kobieta. Z tego co mówił Edek to podobno dziewczyna Luferka. Jakaś Marysia. A z resztą nie ważne kim była,to jest wojna. Gdzieś z oddali dało się usłyszeć głos Pawła.
-Uwaga! Ona trenowała jakieś taekwondo!
-Zgadza się,dalej je trenuję. Ze mną nie wygracie. Zresztą ja tu dużo nie mam do zrobienia. Mam tylko odciągnąć waszą uwagę,żeby oni mogli się nawzajem powykańczać.
-Czyli postawił cię tutaj,bo chce zabić Macha i siebie jednocześnie?
-Powiedzmy. Chce zabić Macha za to co mu zrobił.
-To nie dojdzie do realizacji.
-Niby dlaczego?
-Bo Macho ma nas,a ten twój chłopak nie ma nikogo. Przyznaj się! Na pewno nie robisz dobrze walcząc z nami teraz. Nie chcesz nikogo zabić,robisz to wbrew swojej woli.
-A co wy o tym wiecie?
-My dużo. Lufer to egoista! To da się zauważyć na pierwszy rzut oka. Nie widzisz tego?
Usłyszeliśmy ciężkie westchnienie.
-Macie rację. On naprawdę zachowuje się egoistycznie. Nie powinnam z nim chodzić. Ale zmartwienia na potem teraz trzeba dopełnić misji. Chwyciła w rękę nóż i przygotowała się do ataku.
-Nie tym razem! Rajski czas-Adrian pstryknął palcami i czas się zatrzymał,tylko on mógł się ruszyć. Wyrwał z ręki dziewczyny broń i odrzucił jak najdalej.
Znów pstryknął palcami. Czas biegł tak samo jak wcześniej. Zmagań z Marysią było jeszcze więcej. Między Luferkiem a Machem trwała zażarta walka. Czy ktokolwiek z tego wyjdzie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top