Rozdział #29
Tymczasem w Evilis
*Macho*
Jako jedyny postawiłem się temu kretynowi. Musiałem znaleźć kogoś kto mi pomoże. Idąc tak lasem już trochę szarawym zauważyłem siedzącego na drzewie chłopaka. Skąd wiedziałem,że to nie dziewczyna? Znaliśmy się.
Podszedłem bliżej i zatrzymałem się pod drzewem.
-Cześć Byron.
-Macho,nie spodziewałem się tu ciebie. Co cię do mnie sprowadza?
-Krótko mówiąc zemsta na lufreku.
-Byliście przyjaciółmi.
-Byliśmy...
-Więc powiedz co się stało..
-To ty mi powiedz jak przyjaźnić się z takim pieprzonym egoistą! On myśli tylko o sobie. Swoich zwolenników ma gdzieś,nie dba o nasze bezpieczeństwo. Na tę wojnę puściłby nas samych a sam jak tchórz by się ukrywał.
-Okej tyle wystarczy. Jutro przedstawię ci moich pomocników.
-Będę walczył także z nimi? Ciekawe ciekawe...
Następnego dnia...
-Maćku przedstawiam ci naszą drużynę pomocników:Weronikę,Anię,Emilię,Michała i Adriana.
-Drużyno to jest Maciek aka Macho. Będzie walczył u waszego boku razem ze mną i innymi żołnierzami.
-Miło poznać,a teraz Byron powiedz mi kiedy to wszystko się zacznie.
-Jak on będzie gotowy.
Mówiąc to przewrócił oczami mając na myśli Luferka.
-To może usiądźcie,a ja wam opwiem co nie co o naszym wrogu.
Jak powiedział tak zrobili. Usiedli na trawie i słuchali co Maciek ma im do powiedzenia na temat Lufra. Nie były to pozywtywne rzeczy. Ale szczerze co w nim było pozytywnego? Nic. Macie racje nic.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top