Rozdział 24
Rozległ się delikatny stukot. Piękny koń, którego jasna grzywa świeciła niczym nocne niebo pełne gwiazd, parsknął cicho. Jego kopyta poruszyły się w geście zniecierpliwienia. Nagle podniósł głowę i ujrzawszy przed sobą dość wysoką kobietę, wydał dźwięk, który zdawał się okrzykiem radości. Jego właścicielka wyciągnęła dłoń i przesunęła ją po karku zwierzęcia.
-Tęskniłeś, przyjacielu?- szepnęła łagodnie, składając delikatny pocałunek na głowie wierzchowca. Ten spojrzał na nią mądrym wzrokiem, po czym zanurzył nos pomiędzy jej włosy. Elfka zaśmiała się radośnie.
-Crystal!- krzyknął blondwłosy chłopiec, podbiegając do stojącego zwierzęcia i ściskając jego smukłą szyję- jesteś piękny!
-Tak, jak i twoja właścicielka- rzekł czule Król Mrocznej Puszczy, owijając ramiona wokół sylwetki ukochanej. Ta uśmiechnęła się szeroko i delikatnie pocałowała męża. Elf spojrzał na nią z zawadiackim uśmiechem, jednocześnie unosząc brwi.
-O co chodzi?- zapytała Alarien, widząc jego wyraz twarzy.
-Całowałaś konia!- odpowiedział jej, a jego głos wyrażał radość i dezaprobatę w jednym.
-Zazdrosny?- rzekła królowa, mrużąc oczy. Mimo zewnętrznej powagi rozpierała ją radość.
-Nie, skądże- odparł Thranduil, unosząc ręce w obronnym geście- poczułem po prostu... jakby to powiedzieć delikatnie? Zapach jego... auć!
Król nie zdołała dokończyć bowiem, otrzymał dość mocne kopnięcia w oba kolana. Jedno od oburzonej żony, a drugie od zniecierpliwionego konia.
-Ja też mogę?- zapytał błagalnie Legolas, który w podskokach znalazł się przy ojcu i już podnosił nogę, aby wyprowadzić uderzenie. Thranduil cofnął się o kilka kroków, po czym spojrzał na Alarien z przestrachem. Kobieta nie wytrzymała i wybuchnęła gwałtownym śmiechem. Elf dołączył do niej, a zdziwiony książę przenosił wzrok od jednego rodzica, do drugiego. W końcu wzruszył ramionami i nie rozumiejąc, o co chodzi Władcą Mrocznej Puszczy, powrócił do głaskania Crystala, któremu- sądząc po radosnych dźwiękach, jakie wydawał- bardzo to odpowiadało. Mały Legolas doszedł wtedy do wniosku, że poczucie humoru dorosłych jest dziwne i nie wiedział, czy kiedykolwiek zdoła je zrozumieć.
***
Pośród szalejącego wiatru, śpiewu ptaków i szumu pobliskiego strumienia słychać było, również dźwięki maszerujących koni. Wierzchowców było niewiele, albowiem na tę wyprawę wyruszyli tylko najbliżsi przyjaciele Władców Mrocznej Puszczy, z nimi i ich synem na czele. Większość dorosłych śmiała się, prowadząc niezobowiązujące, radosne rozmowy, jednak dwoje blondwłosych elfów, dosiadających wspólnie, pięknego ogiera, czujnie rozglądało się wokół. Choć oboje mieli zupełnie inne pobudki, nic, co działo się dookoła, nie umykało ich uwadze. Thranduil zwracał uwagę na wszystko, obawiając się napaści. Jego nastawienie, co do tej podróży nie uległo zmianie i nadal uważał, iż powinni byli zostać w domu. Ku jego uldze nie musieli jechać, aż do Lothlorien, albowiem władcy tamtej krainy przebywali obecnie w Rivendell. Legolas natomiast był zafascynowany otaczającą go przyrodą i starał się zapamiętać każdy, nawet najmniej istotny fragment tego cudownego krajobrazu. Doskonały wzrok młodego księcia dostrzegał to, co dla zwykłego obserwatora byłoby, czymś niezauważalnym. Podziwiał brązowo- złote liście, których delikatny taniec na wietrze, sprawiał wrażenie, jakby każdy ruch był z góry zaplanowany. Niektóre z nich miały również czerwone zabawienie, tworząc coś na kształt peleryny, samotnie podążającej w powietrzu. Nie mógł się nadziwić, ile różnych i niepowtarzalnych odcieni kolorów może stworzyć przyroda. Jego uwagę zwracały także drzewa, a każde z nich, choć podobne, było zupełnie inne. Kora każdego z nich świeciła jakby swym własnym blaskiem, a różnorodne wyżłobienia znajdujące się na ich pniach, aż same prosiły, aby rozmyślać nad niepowtarzalną i tajemniczą historią tych roślin. Mały elf przewracał głowę to na jedną, to na drugą stronę w obawie, iż ominie go jakiś istotny fragment mijanego świata.
Alarien rozmawiała z Ninde i choć czujnie słuchała, co kobieta ma do powiedzenia, to i tak nie odrywała wzroku od syna. Był szczęśliwy, podziwiając wszystko to, co dla niej było naturalne. Wynajdując coraz to nowsze i niezwyklejsze obiekty zainteresowań. Królowa uśmiechnęła się, a gdy ich wierzchowce jechały w jednej linii, pocałowała go w policzek.
-Alarien, czy ty mnie w ogóle słuchasz?- zapytała Ninde, patrząc na nią z uniesionymi brwiami. Gdy miała ten wyraz twarzy, obok jej brązowych oczu pojawiły się drobne zmarszczki, które tylko dodały jej uroku.
-Oczywiście, że słucham- odparła elfka, przenosząc swój wzrok na nią i uśmiechając się łagodnie.
-A więc, o co pytałam?
-Pytałaś, o co dokładnie chodzi z tym połączeniem, między mną, a Crystalem- rzekła królowa, drapiąc swego wierzchowca za uchem.
-A więc?- ponagliła ją brunetka.
-Szczerze, to dokładnie nie wiem, o co w tym chodzi- odpowiedziała Alarien.
-Więc mów, co wiesz- odrzekła od razu Ninde, przez co jej przyjaciółka wybuchnęła śmiechem. Gdy z powrotem spoważniała, spojrzała na drogę przed sobą i nie odrywając wzroku od drobnego wiru, który wytworzył wiatr, zaczęła opowieść.
-Podczas gdy mama mnie rodziła, w głównej stajni z porodem zmagała się również pewna klacz. Uznawana była ona za matkę wszystkich koni, klacz wspaniałej i niepowtarzalnej urody- przerwała, aby wziąć oddech- równo o północy, co do minuty, a niektórzy mówią nawet, że co do sekundy, urodziłam się, a w tej samej chwili na świat przyszedł źrebak. Jego sierść była tak czystego koloru, jak światło gwiazd, a nazwano go Cristal. Nasze narodziny przyniosły z sobą tragiczne skutki, albowiem zarówno moja mama, jak i jego nie przeżyły porodu- po jej bladym policzku spłynęła łza. Legolas widząc to, wychylił się z siodła taty i usiadł przy mamie, owijając ramiona wokół jej ramion. Alarien spojrzała na niego z wdzięcznością, odwzajemniając uścisk- uznano to za znak, iż nasze losy są połączone, lecz były to jeszcze puste domysły. Gdy lady Galadriela wzięła mnie na ręce, miała wizje. Nie wiem dokładnie, co widziała, jednak gdy podrosłam, powiedziała mi, że należy on do mnie i to właśnie mnie jest pisany. Tak długo, jak będę żyć, on będzie przy mnie, a gdy moje życie się skończy, on odejdzie wraz ze mną.
-To piękne, ale smutne- szepnął Książę Mrocznej Puszczy, głaszcząc wierzchowca po szyi. Ten w odpowiedzi zaparskał cicho i jakby chcąc się pochwalić swymi umiejętnościami, zaczął dostojnie paradować. Grupa elfów zaśmiała się, przez co Cristal kontynuował swe radosne zajęcie.Thranduil podjechał do żony i wyciągnął rękę w jej stronę. Jego dłoń przejechała po plecach Alarien, jednocześnie pocieszając ją oraz wywołując przyjemne dreszcze. Kobieta spojrzała na niego zalotnie, na co król mrugnął do niej. Zaśmiali się cicho, prowadząc między sobą czułą rozmowę. Nie używali jednak żadnych słów, albowiem ich nie potrzebowali. Wszystko, co chcieli, przekazywali sobie tymi drobnymi gestami. Ich czuła chwila, została jednak przerwana przez donośny dźwięk rogu. Spojrzeli przed siebie, a na ich twarze wpłynął szeroki uśmiech.
-Ale tu niesamowicie- powiedział cicho Legolas. Mały elf otworzył szeroko oczy i z zachwytem przyglądał się, znajdującej się przed nim krainie. Rivendell o tej porze rok było wyjątkowo piękne, całe skąpane w złotych barwach. Jesienne słońce świeciło leniwie, a jego delikatne promienie odbijały się delikatnie w kryształowej toni pobliskich wodospadów. Królowa uważnie przyjrzała się postacią, które stały na głównym dziedzińcu, nagle jedna z nich zaczęła biec w ich stronę.
-Alarien!- krzyknęła Arya, po czym zatrzymawszy Crystala, porwała siostrę w objęcia. Blondwłosa elfka mimo drobnej budowy ciała, miała dużo siły, więc nie sprawiło jej to najmniejszego problemu. Po chwili dołączyła do nich trzecia kobieta. Wszystkie zaczęły się śmiać jak dzieci, nie zważając na wycelowane w nie, rozbawione spojrzenia. Gdy w końcu się uspokoiły i oderwały od siebie, nastąpił ciąg dalszy przywitań. Przyjaciele ściskali się, a śmiechom przy tym nie było końca. Tylko trzy osoby nie uczestniczyły w tym wszystkim, tylko stały, skrywając się za plecami rodziców, przyglądały się sobie z zaciekawieniem.
-Witaj, Legolasie- powiedziała Celebriana, ściskając młodego księcia i całując go w czoło- jak ty urosłeś!
-Nawet nie spostrzeżemy, a już staniesz się dowódcą straży- dodał Elrond z uśmiechem, czym zyskał wredne spojrzenie Króla Mrocznej Puszczy, który uważał, że jego syn jest jeszcze za mały na poważną walkę.
-Nie tylko Leggy urósł- odparła Alarien radośnie- pewni młodzieńcy również bardzo wydorośleli.
-Ja nie dorośleję- rzekł jeden z bliźniaków, wychylając się zza swojego taty- ja tylko pilnuję, żeby Elrohir nie zdziecinniał!
-A ja, żeby Elladan nie cofnął się w rozwoju- dodał jego brat, nagle pojawiając się po drugiej stronie Elronda. Zgromadzeni zaśmiali się głośno.
-Myślicie, że mnie oszukacie?- zapytał uśmiechnięty Celeborn, gdy już się uspokoili. Władca Lothlorien wyglądał teraz zupełnie inaczej. Jego oblicze, jakby rozjaśniła aura szczęścia, przez co z jego twarzy nie schodził uśmiech.
-Ale o co chodzi?- odpowiedzieli jednocześnie książęta Rivendell, robiąc minę niewiniątek.
-O to, że ty jesteś Elrohir, a ty Elladan- odrzekła Alarien, śmiejąc się dźwięcznie, jednocześnie wskazując na nich odwrotnie, niż sami się przedstawili.
-Bracie- rzekł smutno Elrohir, kładąc mu dłoń na ramieniu- wydało się!
-Następnym razem się uda- pocieszył go brat. Wszyscy zgromadzeni po raz kolejny głośno się roześmiali, a tym razem dołączył do nich Legolas, który zaczął przypominać sobie poznanych kiedyś bliźniaków.
-My tu się śmiejemy- zaczęła wesoło Alarien- a ja nie mogę się doczekać, jak spotkam się z lady Galadrielą i waszą córeczką!
-Powinna się zaraz obudzić- odparł Celeborn dumnie, przez co Thranduil nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Władca Lothlorien spojrzał na niego spod przymrużonych powiek.
-Jak zaczniecie się przekomarzać, to oboje śpicie na dworze- powiedział Elrond, zyskując dwa nienawistne spojrzenia i kilka radosnych uśmiechów.
-Właśnie- potwierdziła jego żona i pocałowała męża w policzek.
-Dobrze, już dobrze- skapitulował Król Mrocznej Puszczy- to gdzie ta mała?
-Macie już imię?- zapytała Ninde.
-Niestety nie- westchnął Celeborn- Galadriela jest przekonana, że czas pokaże jej imię, a jej historia już została zaplanowana.
-Niezwykła mała- szepnął Thranduil z lekkim uśmiechem- idziemy?
-Oczywiście- zaśmiała się Arya, idąc razem z najlepszymi przyjaciółkami w odpowiednią stronę.
Chwilę później byli już na miejscu. Otworzyli duże, bogato zdobione drzwi, po czym weszli do środka. Ich oczom ukazał się niezwykły widok, przez co nowo przybyli aż zachłysnęli się z wrażenia. Ujrzeli bowiem elfkę niezwykłej urody, trzymającą w dłoniach dziecko tak piękne, że z trudem można było oderwać od niego wzrok.
-Jaka śliczna!- westchnęła Alarien, która otrząsnęła się z pierwszego wrażenia i powoli podeszła do władczyni Lothlorien- mogę?
-Ależ oczywiście- odparła Galadriela z uśmiechem, podając jej córkę. Królowa Mrocznej Puszczy delikatnie wzięła małą elfkę w ramiona.
-Będziesz konkurencją- szepnęła z uśmiechem, wpatrując się w szeroko otwarte oczy małej istotki- twoja mama będzie musiała się sporo napracować, żeby pozostać najpiękniejszą.
-Piękna od małego- rzekła Ninde, podchodząc i głaszcząc dziecko po małej główce.
-Mogę zobaczyć?- zapytał Legolas, stając na palcach, aby lepiej wszystko widzieć. Thranduil widząc jego zmagania, uśmiechnął się szeroko i podniósł lekko syna.
-Lepiej?
-Dużo- odparł książę, po czym zaczął przekręcać głowę, aby przyjrzeć się elfce pod każdym kątem- czemu ona ma tak mało włosów?
-Bo jeszcze jej do końca nie urosły- odparła mama, śmiejąc się lekko. Legolas wzruszył ramiona, następnie schodząc z rąk taty, podrapał się po głowie.
-I tak uważam, że to nie jest normalne- szepnął do siebie, jednak wszyscy zgromadzeni usłyszeli go, przez co zaczęli się cicho śmiać.
-To już jest nas trójka- rzekł Elrohir ze śmiechem. Dorośli spojrzeli na niego ze zdziwieniem, nie wiedząc, o co chodzi, jednak odpowiedzi udzielił jego brat.
-Nie tylko nasza dwójka nie rozumie, tego całego zachwycania się tą mała.
-Ja nie wytrzymam z nimi- powiedział Elrond cicho- po prostu nie wytrzymam.
-Nie martw się przyjacielu- pocieszył go Thranduil, uśmiechając się szeroko- mój syn na przykład miał ostatnio ogromną ochotę, aby mnie kopnąć.
-Skoro mama mogła, to czemu nie ja?- wtrącił Legolas niewzruszenie, przez co wszyscy obecni po raz kolejny wybuchnęli głośnym śmiechem.
-A co takiego się stało, że Alarien cię kopnęła?- podchwycił temat Celeborn.
-Powiedzmy, że to wszystko wina konia- odparł Król Mrocznej Puszczy.
-Powiedzmy, że Thranduil ma mało zabawne poczucie humoru- poprawiła go żona.
-Mów na to, jak chcesz- odrzekł jej mąż, całując ją w policzek, przez co spojrzała na niego czule.
-Może zostawimy was samych- zaśmiała się Celebriana.
-Tylko oddajcie mi córkę!- zawołała lady Galadriela ze śmiechem. Alarien zwróciła na nią wesołe spojrzenie i ostrożnie podała jej małą elfkę.
-Chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko- szepnęła, gdy już prawie wszyscy opuścili komnatę, a została w niej tylko ona, Władczyni Lothlorien i Król Mrocznej Puszczy. Lady Galadriela spojrzała na nią zdziwiona.
-Żarty sobie stroisz, moja droga?- zapytała, nadal nie mogąc się nadziwić jej słowom.
-Nie rozumiem- odparła królowa poważnie.
-Ja też nie- dodał Thranduil.
-Wy naprawdę nie wiecie?
-Ale czego?- powiedziała Alarien.
-Od razu, gdy cię zobaczyłam, poczułam to- odparła Pani Lorien, mając szeroki uśmiech na lekko zdziwionej twarzy.
-Co poczułaś?- zapytało małżeństwo jednocześnie.
-Jesteś w ciąży, moja droga- rzekła elfka radośnie. Władcy Mrocznej Puszczy spojrzeli na siebie zaskoczeni i szczęśliwi w jednym. Dłoń Alarien odruchowo powędrowała do nadal płaskiego brzucha.-Wow- zdołała tylko szepnąć, nie wiedząc, co innego mogłaby powiedzieć.
-Będę tatą- powiedział powoli Thranduil, z każdą sekundą uśmiechając się coraz szerzej.
-Będą tańce w łazience- rzekła jego żona, po czym oboje, mimo zdziwionego spojrzenia lady Galadrieli, wybuchnęli głośnym śmiechem. Następnie podeszli do siebie i z czułością złączyli swe usta.
-Tym razem będzie Rosalie- pomyślał jeszcze elf, po czym w pełni oddał się szczęściu i przyjemności.
Z ulgą oświadczam, że mój laptop do mnie powrócił :-D teraz będę mogła pisać :-) następny rozdziałek pewnie dodam w czwartek, bo jutro jadę na wycieczkę i wrócę późno, a znając życie to kochani przyjaciele nie dadzą mi nic napisać podczas drogi :-D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top