9

Kamerzysta

Po kąpieli zauważyłem, że Marek bardzo dziwnie się zachowuje. I to nie była wina alkoholu. Chłopak patrzy na mnie z wielkimi wyrzutami w oczach, a ja nadzwyczajnie je ignoruje.
Zaniosłem go do jego pokoju i położyłem na łóżku. Była już dwudziesta pierwsza, a Marek mimo wszystko był zmęczony.
Kruszwil od razu przykrył się kołdrą i odwrócił się do mnie plecami. Postanowiłem go już tam zostawić, wychodząc zgasiłem światło i udałem się do salonu. Sam byłem już padnięty, ale nie miałem ochoty iść spać. Włączyłem telewizor, mimo, że go nie oglądałem, wolałem przeglądać youtuba.
Pod filmami Marka pojawiło się mnóstwo nowych komentarzy, w których ludzie się z niego śmieli i wyzywali od meneli. Po całym internecie latały zdjęcia Marka pod różnymi barami i monopolami trzymającego zawsze jakiś alkohol. Do tego ubogie.
Wkurzyłem się na niego, co go skusiło do pijactwa? Ta myśl dała mi dużo do rozmyśleń. Było już coś po północy kiedy oczy same mi się zamykały. Nie pamiętam czy to sen, ale wiem, że chyba ktoś się do mnie przytulił, zignorowałem to.

Rankiem budząc się czułem się okropnie niewsypany, plecy mnie bolały tak jak każda część ciała. Powodem tego był śpiący na mnie Kruszwil, nie pozwalający mi na żadne ruchy podczas snu. Kanapa sama w sobie nie była zbyt dużo by dwóch ludzi mogło na niej spokojnie leżeć, lecz Markowi to niezbyt przeszkadzało. Szczerze to miałem ochotę iść spać dalej, nawet z cicho chrapiącym chłopakiem na mnie.
Postanowiłem jednak wstać, co było utrudnione. Aczkolwiek udało mi się wstać, podczas, gdy Marek słodko spał na kanapie.
Ruszyłem do kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do zjedzenia. Mimo samych prestiżowych produktów znalazłem coś bardziej „ubogiego" albo „normalnego".
Po prostu kanapka z serem. Zrobiłem sobie też kawę i usiadłem do stołu.
Nawet nie zauważyłem kiedy Marek wstał, lecz widziałem jak wraca z barku z butelką piwa. Wkurzony wstałem i ruszyłem do chłopaka.

- Tylko spróbój się tego napić. - Powiedziałem ostrym tonem. Chłopak podskoczył wystraszony, musiał mnie też nie zauważyć. Na szczęście butelka wypadła mu z ręki. Rozprysła się na podłodze trochę dalej od stóp Marka.

- NO CO TY ZROBIŁEŚ! - Ryknął na mnie Lord. Szybko pognał w moją stronę. Nieszczęsny potknął się o dywan i wylądował na mnie. Ja nie mogąc utrzymać równowagi runąłem na podłogę. Plecy cholernie mnie bolały.

- Kurwa... - Jedyny jęk jaki mogłem z siebie wydać. Marek nie raczył się nawet ruszyć. - Jesteś pojebany. - Mówiłem zrzucając go z siebie. Chłopak nic nie mówił, jedyne co wstał i z powrotem ruszył w stronę barku.

- Posprzątasz to i od razu wynosisz sie z mojego domu! - Krzyknął mi chwilę przed wejściem do barku.

Wkurwiony na maksa zrobiłem jego polecenie i wręcz wybiegłem z domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top