7
Kamerzysta
Droga trochę mi zajęła, ale w końcu mogłem ujrzeć upragniony bar. Niczym jakaś gwiazda filmu wszedłem do środka. Moje oczy przykuł widok Marka śpiącego na ladzie. Cholera, co z nim?
- Marek. - Zacząłem go szturchać. - Marek, wstawaj. - Chłopak zaczął mamroczeć coś pod nosem. - Marek, kurwa...
- Co... Zostaf mnje w spokoju. - Znowu wymamrotał. Wkurzony kupiłem butelke wody. Wylądowała na głowie Marka. Zaczął krzyczeć i wyzywać mnie od idiotów, mimo to od razu wstał.
Powiedziałem barmanowi, że zaraz to posprzątam, ale on powiedział, że nie muszę i sam to zrobi. Pokiwałem mu głową.
- Marek gdzie dałeś auto? - Musiałem zawieźć go do domu, nie miałem zamiaru iść z nim pijakiem po mieście. Nie odpowiedział mnie to, jedynie mocniej się mnie złapał. To było bardzo trudne utrzymywanie go na dwóch nogach. Postanowiłem trochę zaszaleć, wziąłem go na ręce niczym to się brało księżniczki, ale tym razem to będzie lord.
Sam znalazłem jego audi, wyciągnąłem z jego kieszeni kluczyki, posadziłem go z przodu i otworzyłem okno.
- Będziesz żygał? - Zapytałem się. Ten nic nie mówił. Położyłem ręke na jego udzie by zwrócić na siebie jego uwagę. Jest najebany w trzy dupy.
Może i mi się udało, ale nie w ten sposób jaki chciałem. Spojrzał tylko na moją ręke na jego udzie, a po chwili położyn na nią swoją. Przyznam, jego malutka ręka na mojej dużej łapie śmiesznie wyglądało. Nie miałem już ochoty jej zdjemować, więc zacząłem kierować jedną ręką. Mimo wszystko to nie było aż tak trudne - musiałem jechać bardzo wolno, nie chciałem by Marek popuścił na dywan.
Droga się dłużyła, a my jechaliśmy w ciszy, moja ręka cały czas spoczywała na jego udzie.
Gdy byliśmy już blisko domu lekko go pomasowałem i zdjąłem z niego ręke.
Marek odwrócił się całkowicie w stronę okna, wcześniej kątem oka widziałem na jego twarzy ostre rumieńce i one nie były tylko spowodowane alkoholem.
Kruszwil
To był słodki i przyjemny gest. Mimo bólu głowy i dużej chęci wymiotowania jego ręka mnie uspokajała. Przyjemnie grzała mnie w udo. Wpadłem praktycznie w szał kiedy zaczął nią poruszać po moim udzie i lekko masując. Momentalnie byłem jeszcze bardziej czerwony. To było okropnie przyjemne. Dlatego ze wstydu uciekłem od niego głową w stronę okna.
Samochód się zatrzymał, poczułem ulgę.
Kamerzysta wysiadł z auta, chciałem zrobić to samo lecz on mnie wyprzedził i otworzył drzwi.
- Lordowi nie przystoi. - Zaśmiał się, nadal uciekałem od niego zwrokiem.
Westchnął. - Chodź do mnie.
Wziął mnie na ręce tak jak wcześniej, nie miałem już na nic siły, więc nadzwyczajniej wtuliłem się w jego szyję chcąc iść spać. Praktycznie, po zostawieniu po sobie czerwonego śladu na jego szyji który był tak kuszący -zasnąłem.
///to co piszecie w komentarzach jest takie słodkie i motywuje, dzień mam od razu lepszy nawet jak sie tak nie zapowiadał! ♥️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top