7

  -Proszę siadaj- po mimo miłego znaczenia słów wypowiedzianych przez trenera Shiratorizawy brzmiały one bardziej jak rozkaz. Usiadłam obok niego cicho dziękując. Czułam jak stres wyjada mnie od środka. Moja noga skakała szybciej niż kiedykolwiek. Jeden z pomocników trenera to zauważył i zapytał tylko czy wszystko dobrze na co delikatnie odpowiedziałam, ze po prostu się lekko denerwuje.


LEKKO DEBERWUJE!? LEKKO! Dziewczyno zaraz połamiesz sobie palce jak dalej będziesz się tak bawiła palcami.

Było cicho. Czekaliśmy na siatkarzy na ogromnej hali. Nagle z za drzwi rozległo się dziwne śpiewanie. Spojrzałam w tamta stronę przez drzwi przeszedł olbrzym. A właściwie to ich cała grupa. Na sali zapadła dziwna atmosfera, popatrzyłam się po wszystkich wydawali się tak samo zdzwieni i zestresowani. Shoyo wyglądał jak by oczy miały mu wyskoczyć z czaszki.

No tak... To przecież drużyna z którą wygrali eliminacje Najlepsza w naszej prefekturze...

Wielkolud z czerwonymi włosami nagle zaczął coś krzyczeć w stronę Hinaty. Nie wyglądało to dobrze. Rudy wyglądał jak by miał się zapaść pod ziemię.

-No dobrze młoda damo- z zamyślenia wyrwał mnie głos trenera.- Właśnie tutaj masz się przydać.- spojrzał w moją stronę, a ja głośno przełknęłam ślinę. Chłopcy dostali polecenie aby ustalić na jakich pozycjach grają. W między czasie podeszli do nas ogromny przerażająco wyglądający olbrzym i olbrzym z czerwonymi włosami.

-u hu hu- melodyjnie powiedział czerwono-włosy- Czyżby nasza drużyna w końcu znalazła sobie menadżerkę?- wstrzymałam oddech.

-Nie- odparł trener.

-Hmmmmm- przeciągnął chłopak- to co tutaj robisz- przeszedł za moje plecy.

-Ehm... Uh...- zaczęłam niefortunną próbę odpowiedzi.- Ja - potrząsnęłam głową i wstałam odwracając się do niego przodem- Shiho Aoi- wydusiłam z siebie- klasa pierwsza, liceum Karasuno- mówiąc to zgięłam się w pół. Uznałam że wole zachować wszystkie możliwe formy grzecznościowe aby nie wpakować się w większe tarapaty.

-Huuuu?- w odpowiedzi usłyszałam pytające wciągnięcie powietrza.- I co tutaj robisz?-

-To nie twój biznes Satori- odpowiedział dosadnie trener.- Idź się rozgrzać-

- A oczywiście- powiedział radośnie i odbiegł.

-Ushijima Wakatoshi- powiedział w moją stronę drugi olbrzym i delikatnie się ukłonił, zrobiłam to samo, po czym odszedł a ja usiadłam.

No i to się nazywa odpowiednia forma komunikacji... A nie jakieś krzyki...

-To um... Co mam dokładnie robić?- zapytałam końcu trenera.

-A co robisz na tych waszych treningach?-

-Siedzę i obserwuje, a potem ewentualnie jeżeli poproszą zwracam uwagę na te rzeczy które mogli zrobić inaczej i tłumaczę jak to działa... Oczywiście nie zawsze wszystko rozumiem bo nie znam wszystkich nazw i technik w siatkówce, ale wtedy któraś z menadżerek albo nasz trener tłumaczą mi co się dzieje-

-Hmmm...- mężczyzna mruknął w odpowiedzi. - Pokaż jak to robisz.-

-Nie rozumiem-

-widziałaś przed chwilą grę treningową, co zauważyłaś- zastanowiłam się przez moment i zwięźle opowiedziałam na temat dwóch zawodników. Trener spojrzał się w moją stronę i zmarszczył brwi.- Ciekawe. Dobrze. Przysuń się bliżej- przełknęłam ślinę i przesunęłam się razem z krzesłem bliżej niego. Nic więcej nie powiedział.

Po chwili rozpoczęła się gra z olbrzymami. Ciężko mi było na to patrzeć po mimo że znałam tylko jednego z graczy i tak było mi żal tego jak bardzo zostawali rozstawiani po kątach. Przeciwna drużyna robiła z nimi prawie to co chciała. W pewnym momencie trener nachylił się delikatnie w moją stronę.

-Widziałaś to?- zapytał.

-Umm... Co?- byłam zdezorientowana.

-To w jaki sposób została wystawiona właśnie piłka.-

-Rozumiem, że nie było to zwykłe wystawienie?- zapytałam z westchnięciem. Na twarzy trenera pojawił się zadziorny uśmiech, po którym zaczął mi tłumaczyć co było w tym takie inne. Kiedy skończył podniósł brwi jak by pytając czy rozumiem.

-Hmmm... Ciekawe- odpowiedziałam w zamyśleniu próbując zapamiętać wszystko co powiedział. Spojrzałam na boisko i zobaczyłam, że znowu wydarzyło się to samo- O!- wykrzyknęłam sama zaskoczona że to zauważyłam. Spojrzałam w jego stronę z uśmiechem- rozumiem- przytaknęłam. Mężczyzna zadowolony wrócił do oglądania meczu. 

   W ciszy dalej obserwowaliśmy co dzieję się na boisku i co jakiś czas otrzymywałam wyjaśnienia technik o których nie miałam pojęcia.

Nawet dobrze się bawię

Uśmiechnęłam się sama do siebie.

Po skończonym pierwszym secie wymieniliśmy się kilkoma opiniami, było to dla mnie okropnie dziwne, ale wydaje mi się, że dzięki mojemu przyczajeniu się do siedzenia z boku w czasie treningów kruków dałam radę się dostosować do zrobienia tego samego tutaj.

Moja uwagę zabrał Rudy i to że zaczepił go ten czerwono włosy chłopak. Rozmawiali o czymś ale nie była w stanie nic z tego wywnioskować poza tym, że Hinata zdecydowanie wolał by być martwy niż odbywać tą rozmowę.

Chwile po tym Hinata zniknął w kanciapie. Zdziwiłam się i poderwałam się żeby do niego podjeść ale trener Shiratorizway zatrzymał mnie ruchem ręki. Spojrzałam na niego zmartwiona, ale usiadłam z powrotem na swoim miejscu nie odrywając wzroku od miejsca w którym zniknął Rudy. 





_____________________________

Hi... 

im sorry 

ale za to miałam wene i mam napisane dwa koljen rozdziały :) 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top