5
Hinata pobiegł przodem i wrócił do swoich obowiązków, a ja po wzięciu kilku głębokich wdechów weszłam na sale, tym razem zdejmując buty przy wejściu. Podeszłam do trenera Shiratorizawy i umierając w środku ze stresu zgięłam się przed nim w pół.
-Przepraszam za przerwanie treningu. Nie wiem co we mnie wstąpiło, kompletnie nie pomyślałam. Przepraszam.- w odpowiedzi usłyszałam niezadowolone mruknięcie.
-Wyprostuj się dziecko- powiedział w końcu mężczyzna. Posłuchałam jego polecenia, dopiero teraz zobaczyłam, że nawet nie spojrzał w moją stronę.-Kim ty w sumie jesteś?- jego pytanie nieco mnie zaskoczyło.
-Chodzę do Karasuno i koleguje się z naszą drużyną siatkarską.-
-Hm. Czyli jesteś menadżerką.-
-Nie, nie absolutnie... jestem po prostu koleżanką czasem oglądam ich treningi ale poza zasadami i sprawami czysto technicznymi kompletnie nie znam się na siatkówce- w tym momencie skierował na mnie wzrok.
-Jeżeli znasz zasady i sprawy techniczno-logistyczne to chyba jednak coś tam wiesz-
-To znaczy... tak ale tylko z siedzącego punktu widzenia... nigdy nie grałam w siatkówkę.- uśmiechnęłam się niezręcznie, starając się ukryć, że coraz bardziej brakuje mi powietrza w płucach.
-To dlaczego przebywasz z drużyna siatkarską waszej szkoły.-
I jak ja mam odpowiedzieć na to pytanie bez tłumaczenia że mam taką umowę z kolegą ze starszej klasy...
-Może inaczej...-mój tok myśli został przerwany przez jego głos.-Jaki użytek stanowisz dla ich drużyny siatkarskiej?-
-Użytek...?-powtórzyłam z zamyśleniem. Nigdy nie myślałam o mojej obecności tam jako coś z czego można zrobić użytek.
-Jest bardzo analityczna- podskoczyłam wystraszona nagłym pojawieniem się znajomego głosu tuż za plecami.
-Hmm...-mruknął trener.-Rozwiń to.- W odpowiedzi Tssukii opisał sytuacje z dłuższej chwili temu kiedy wytknęła mu i Hinacie błędy które robili, i jak od tamtej pory czasem to robię po treningach.
-Dobrze. W takim razie przyjdziesz jutro na treningi i to zrobisz u nas w ramach rekompensaty za dzisiejszy trening.-
-Przepraszam ale raczej jutro nie dam rady, może w pią-
-Jeżeli chcesz-przerwał mi dostanie- żeby twoi koledzy zostali na obozie przyjdziesz jutro-otworzyłam szerzej oczy.
Czy on mnie właśnie zaszantażował.
Popatrzyłam pytająco na blondyna, wydawał się tak samo zaskoczony jak ja. Nie mając wyboru przytaknęłam. Chwile później po pożegnaniu się z Kei'm i Shoyo wychodziłam z sali gimnastycznej. Kiedy przeszłam przez próg bramy Akademii zakręciło mi się w głowie i zaczęła mnie boleć.
Do wielu rzeczy można się z czasem przyzwyczaić, ale jedna rzecz do której się nie przyzwyczaję które od dłuższego czasu zadaje sobie zbyt często.
Jak ja się w to wkopałam...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top