12
Na szczęście przerabialiśmy dzisiaj całkiem łatwe rzeczy więc moja delikatna nieobecność umysłowa nie stanowiła dużego problemu. Przez czas kiedy tłumaczyłam kolejne rzeczy moja logiczna strona mózgu przekonywała, że Koshi naprawdę jest dobrą osobą do przeprowadzenia rozmowy na temat tej dziwnej sytuacji. Moja mniej logiczna strona natomiast przekonywała mnie że to zły pomysł bo obawia się, że siwowłosy mi cos zrobi- nie była przekonana co, ale wiedziała, że "coś".
-Shihno... Shihno- Z zamyślenia wyrwał mnie głos kapitana.
-Ojej-poderwałam się- Przepraszam.- popatrzyłam po nich, tym razem cała trójka miała zmarszczone brwi i patrzyła na mnie w zamyśleniu.
-Daichi- zaczął As- wydaje mi się, że musimy już iść-
-Tak tak- powiedział kapitan wstając powoli-mi też się tak wydaje. Popatrzyłam na nich z przerażeniem w oczach.
Nie idźcie proszę... Bo jak sobie pójdziecie to będę musiała przeprowadzić tą rozmowę...
Ale niestety nie posłuchali moich błagań w myślach i szybko usunęli się z pokoju klubowego.
Eh...
Powoli spojrzałam stronę Koshiego. Znów siedział z rękoma skrzyżowanymi na piersi i jedną uniesioną brwią.
-Tooo wszystko u ciebie dobrze?- zapylał przeciągle. Podniosłam na niego wzrok i pokręciłam smutno głową.
-Ja po prostu tego nie rozumiem...- powiedział i poczułam jak łamie mi się głos.
-Ojej!- wykrzyknął siwowłosy z zaskoczeniem i troską w głosie.- Nie myślałem że to coś aż tak poważnego. Przepraszam!- wypalił szybko, co nieco mnie rozbawiło i pozwoliło się chociaż trochę rozluźnić.
-Nie no to nie jest takie poważne... Tylko ponieważ nie rozumiem tego co się ze mną dzieje to trudno mi rozwiązać ten problem a nie lubię nie umieć rozwiązywać problemów-
-Co ty nie powiesz- powiedział sarkastycznie. Uśmiechnęłam się wymownie w jego stronę.-No dobrze to pozwól mi pomóc-
-Taki miałam plan-
-O!- znów na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie.-Naprawdę?-
-Tak... Jesteś jedną osobą która zna się na takich rzeczach i z którą czuła bym się komfortowo o tym porozmawiać-
-Jedyną...?-
-Nooo pomyślałam jeszcze o mojej mamie, ale już ostatnio ją zawalałam tymi informacjami i nie chciałam jej męczyć-
-A jakieś koleżanki?- spojrzałam w jego stronę pytająco i skonfundowanie- A sorry- pomachał ręką przepraszająco- Zapomniałem z kim rozmawiam- zaśmiał się delikatnie.-No dobrze to o co chodzi?-
-Mój aktualny problem składa się z trzech części.-
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top