VIII
Minął już ponad miesiąc od zaczęcia się naszej podróży. Wszystko jak na razie szło zgodnie z planem, a większość z nas nawet nie zauważyła kiedy przeminęły te cztery tygodnie. Minęliśmy już Bree, oraz spędziliśmy noc w karczmie Pod Rozbrykanym Kucykiem, gdzie z resztą krasnoludy wykazały się swoim nieodpowiedzialnym i komicznie dziwacznym zachowaniem. Chodzi mi o kwestię alkoholu, który tamtej nocy lał się strumieniami tak, że można było stworzyć z tego nie byle jakie morze.
Właściwie droga była jeszcze bardzo daleka. Zdawałam sobie sprawę, że to może być jedna z moich najdłuższych wypraw, ale miałam wielką nadzieję, że będzie warto.
- Tutaj zatrzymamy się na noc - Zarządził Thorin, a ja rozejrzałam się dookoła. Stały tu nieduże ruiny paru różnych budynków. Była to kiedyś farma. Stodoła, stajnia, szopa, dom rodzinny i sporo pustego miejsca. Parę razy byłam w tej okolicy, nie byłam pewna czy to najlepszy pomysł by spędzać tutaj noc. Wiedziałam, że dość niedaleko znajdowało się dużo bardziej przyjemne i napewno bezpieczniejsze miejsce od tego.
Przywódca zaczął mówić poszczególnym osobom ich zadania, a Gandalf rozejrzał się po okolicy. Po chwili Thorin odszedł w jego stronę zostawiając z boku zajętą kompanię. Pomyślałam, że powinnam zamienić z czarodziejem słowo na temat odwiedzenia Rivendell. Nie był to najgorszy pomysł, bo zdawałam sobie sprawę, że Gandalf ma tam dobre mniemanie wśród elfów.
Nie zwlekając szybko zsiadłam z kucyka i bez zastanowienia podałam wodze najbliżej stojącej mi osobie. Padło więc na Kiliego, który przez chwilę wydawał się lekko oszołomiony, ale w pośpiechu nie zwróciłam na to większej uwagi.
- Będzie rozsądniej pojechać dalej, do ukrytej doliny - Podchodząc zaczęłam nasłuchiwać rozmowy czarodzieja z Thorinem. Wiedziałam, że Gandalf także zwróci uwagę na ten fakt i dojdzie do podobnych wniosków. Tutaj zawsze może grasować coś nie do końca miłego.
- Już mówiłem. Nie wybieram się tam - Usłyszałam zdecydowany głos przywódcy. Ahh... No tak, jakbym mogła zapomnieć o wielkiej upartości krasnoludów? Doskonale rozumiałam jego podejście do tych gnomów z zielonego lasu, ale elfy z Rivendell były naprawdę niczemu sobie. Już miałam coś powiedzieć, ale szybko ugryzłam się w język. I tak samym trafieniem do kompanii jako nieużytek sobie nieźle nagrabiłam u przyszłego króla pod górą, a odmawiający wzrok Gandalfa tym bardziej zdecydował, abym siedziała cicho. Czekałam więc nie do końca zadowolona na rozwój sytuacji.
- Elfowie nam pomogą. Tam znajdziemy jedzenie, chwilę wytchnienia, radę - Zaczął przekonywać Thorina wymieniając plusy swojego planu.
- Nie potrzebuję ich rad - Zapewnił przywódca spoglądając na czarodzieja.
- Mamy mapę, której nie rozumiemy, Lord Elrond mógłby pomóc - Ciągnął dalej temat.
- Gdy smok zaatakował Erebor czy elfowie pomogli? - Zapytał retorycznie w odpowiedzi.
- Orkowie napadli Morię, zbezcześcili nasze świątynie, a elfowie przyglądali się bezczynnie. Mam zwracać się o pomoc do tych, którzy zdradzili mojego dziadka? I mojego ojca? - Odezwał się Thorin pewien wyższości swych słów. Z jednej strony naprawdę miał rację. Elfowie z Leśnego królestwa zawiedli królestwo Ereboru tak samo jak tamtejszych mieszkańców, którym udało się wyjść z życiem.
- Nie jesteś nimi. Nie dałem Ci mapy i klucza byś rozpamiętywał przeszłość - Dodał Gandalf nie dając za swoje.
- Nie wiedziałem, że były twoją własnością - Warknął w stronę czarodzieja mierząc go surowym spojrzeniem. Zacisnęłam pięści walcząc ze sobą w myślach by nie rzucić się na Thorina i nie powyrywać mu kończyn. Zazwyczaj byłam cierpliwa co było moją zaletą, ale widocznie niektórzy mają na mnie bardziej negatywny wpływ.
Gandalf tylko pokręcił głową i poszedł szybkim krokiem.
- Wszystko dobrze? - Zapytał niziołek przyglądając się uważnie odchodzącemu starcowi.
- Dokąd idziesz? - Dodał po chwili gdy nie uzyskał odpowiedzi.
- Szukać towarzystwa jedynej osoby, która ma choć trochę rozumu - Wyjaśnił odwracając od każdego wzrok.
- Czyli? - Dopytywał Bilbo.
- Samego siebie! - Krzyknął i ruszył jeszcze szybciej w nieznanym kierunku, ja w tym czasie wciąż wbijałam mordercze spojrzenie w dowódcę. Na początku przyglądał się długo czarodziejowi, ale poczuł na sobie czyiś wzrok i spojrzał w moim kierunku. Przelustrował mnie zimnym spojrzeniem i jak gdyby nigdy nic podszedł do jednego z kompanów i zaczął spokojną rozmowę. Stała bym tak dłużej gdyby nie głos obok mnie.
- Czymś Ci zawinił, że dzielisz go takim spojrzeniem? - Usłyszałam słowa najwyraźniej kierowane do mnie.
- Owszem - Odpowiedziałam krótko nawet nie odwracając się w stronę rozmówcy. Dopiero po chwili zastanowienia zauważyłam, że głos ten nie należy do żadnej z osób z którymi do tej pory rozmawiałam. Zazwyczaj często gadałam z naszym włamywaczem, czasem zamieniałam słowo z siostrzeńcami Thorina lub z Bofurem wieczorami gdy rozdawał kolację. Tego głosu jednak nie umiałam dopasować do żadnego z nich więc zdziwiona obróciłam nagle głowę. Obok mnie stał niski krasnolud z długą siwą brodą. Z tego co wiem nazywał się Balin. Siedział obok mnie na kolacji u Bilba. Uśmiechnął się do mnie lekko i westchnął. Chwilę później z nikąd zjawił się Dwalin, a wraz z nim pojawiło się uczucie niepewności. Skoro oni nie ufali mi, czemu ja miałabym im zaufać?
- Czy ty z nią rozmawiasz? - Mruknął niezadowolony do Balina.
- Chyba próbuje - Wtrąciłam się słysząc nieprzyjemne pytanie i odwróciłam wzrok w pustą przestrzeń. Przez dłuższą chwilę staliśmy tak w niekomfortowej ciszy. W pewnym momencie chyba nawet oni to zauważyli, bo odwrócili się i odeszli. Czy dziwnie się czułam? Tak jakby.
- Wcale z nimi nie rozmawiasz - Zauważył hobbit podchodząc do mnie.
- Oh, doprawdy? - Spytałam sarkastycznie patrząc wciąż gdzieś w dal.
- Powiedział bym, że coś ukrywa - Usłyszałam z tyłu głos, któregoś z kompanii. Ten brak zaufania i nieufny wzrok kontrolujący mnie na każdym kroku zaczynał się robić naprawdę denerwujący. Czy mogli by choć na chwilę przestać patrzeć mi na ręce?
- No oczywiście, bo jeszcze miałabym cos przed wami ukrywać? Ja już zupełnie nie rozumiem co jest z tym wszystkim nie tak - Słowa zaczęły mi się wymykać z pod kontroli.
- To my tu nie wiemy o co chodzi. Przyszłaś tu niewiadomo z kąd, nie powiedziałaś kim jesteś, z kąd podchodzisz - Zaczął wymieniać zdenerwowany Dwalin.
- Nawet się nie przedstawiła! - Dodał któryś w tle.
- Jestem Raen, a reszta to nie wasza sprawa - Burknęłam pod nosem.
- Nie nasza? Za kogo ty się uważasz? - Wokół znów zrobiło się małe zamieszanie. W tle jednak usłyszałam głos niziołka.
- Mówiłaś, że... - Zaczął, jednak na szczęście szybko zwróciłam na to uwagę.
- Tak! Bilbo masz rację. Mieliśmy pójść do Filiego i Kiliego, zanieść im zupy. Pamiętasz? - Wymyśliłam szybko plan i powiedziałam go na jednym tchu.
- Daj - Mruknęłam niemal wyrywając Bofurowi dwie miski z rąk po czym jedną wcisnęłam zdziwionemu hobbitowi. Szybkim krokiem oddaliliśmy się od krasnoludów na bezpieczną odległość.
- Ale... - Zaczął niziołek, a na jego twarzy pojawiło się wyraźne zdziwienie. Westchnęłam i spojrzałam na Bilba. Widocznie czekał na wyjaśnienia z mojej strony.
- Tak, moje imię to Allía, ale tak się składa, że narobiłam sobie kiedyś paru problemów wśród orków, a teraz mam przechlapane, bo jestem śledzona przez zgraję nieprzyjemnych typów - Powiedziałam szybko tak jakby to była najbardziej normalna rzecz na świecie.
- I przez to teraz bawimy się w kelnerów? - Zapytał hobbit próbując dorównać mi kroku.
- Tak jakby - Odpowiedziałam krótko.
Po chwili staliśmy obok siostrzeńców Thorina, ale tu także spotkał nas niecodzienny widok. Obydwoje stali niczym kołki wbite w ziemię. Zmarszczyłam brwi i wymieniłam z Bilbem krótkie spojrzenie.
- Głodni? - Spróbowałam zwrócić na siebie uwagę.
- Nie teraz - Mruknęli poważnym tonem. Spojrzałam tam gdzie oni jednak nic nie zauważyłam.
- Coś się stało? - Zapytał niziołek nie rozumiejąc.
- Thorin rozkazał nam pilnować kuców - Powiedział jeden
- Ale mamy pewien problem. Było ich siedemnaście - Dodał Fili.
- A jest czternaście - Wytłumaczył drugi.
Poczułam jakby serce na chwilę mi stanęło. Ocknęłam się jednak szybko i rozejrzałam dookoła w przerażeniu. Dae'go tam nie było. Nie było. Ale jak? Jak mogło nie być tam akurat Dae'go?!
- Nie, nie, nie, nie... - Jęknęłam przeciągle i wyrzuciłam z siebie wstrzymywane powietrze.
Gdy ja próbowałam pozbierać szybko myśli, siostrzeńcy z hobbitem zdążyli już odejść kawałek w poszukiwaniu śladów lub czegoś podobnego. Westchnęłam głośno i podbiegłam z nadzieją do reszty.
- Macie coś? - Zapytałam szybko.
- Jak na razie tylko powalone drzewa i...
- Światło - Powiedział nagle Kili.
- Światło? - Zainteresowana nachyliłam się by lepiej przyjrzeć się źródłu mocnego błysku. To był moment w którym zaczęłam porządnie żałować, że nie przyłączyłam się do dzisiejszej rozmowy czarodzieja z Thorinem. Gdybym coś zrobiła może teraz nie mielibyśmy problemu znikających kucyków, a Dae był by tutaj.
- Co to? - Zapytał Bilbo po chwili ciszy.
- Trolle - Szepnął Fili i obydwoje ruszyli do przodu, a ja i włamywacz od razu za nimi. Niziołek jednak w najmniej odpowiednim momencie postanowił wrócić się po zupy.
- Bilbo, pośpiesz się! - Pogoniłam go szybko i podbiegłam do siostrzeńców.
- Trolle - Szepnęłam próbując obmyślić jakiś plan. W tamtym momencie za nami przeszedł wielki przebrzydły stwór niosąc ze sobą kolejne dwa kucyki.
- Chcą je zjeść! Trzeba coś zrobić! - Powiedział zmartwiony Bilbo zauważając swojego kucyka.
- Tak, zrób coś - Zdecydował Kili.
- Odbiło wam?! - Niedowierzałam własnym uszom.
- Nawet go nie zauważą! Są głupie i powolne. Nic mu nie grozi. Będziemy tuż za nim. - Mówił Kili przekonując włamywacza.
- O nie, ja idę z nim - Zadecydowałam. Bracia raczej nie mieli nic przeciwko więc wzięłam hobbita za ramię i ruszyłam w stronę obozu Trolli.
- A gdyby coś się działo, chuknijcie dwa razy jak puszczyk i raz jak puchacz - Powiedział Fili po czym zniknęli gdzieś w lesie.
- Czy to na pewno jest dobry pomysł? - Zapytał niziołek zaniepokojony.
- Nie mam zielonego pojęcia - Stwierdziłam wzdychając.
<><><><><><><><><><><><><><><><>
Hey! Oto i wróciłam! To rozdział, który zapewne najdłużej czekał na swoje dokończenie i ujrzenie światła dnia, ale to chyba dobry moment by móc ponownie się z wami powitać. Mam nadzieję, że wyszedł nie najgorzej 😂
Tak właściwie to jest tu ktoś jeszcze? Jakoś tak pusto zrobiło się na tym profilu gdy książka stanęła. Nie dziwię się skoro jest to głowa tego miejsca i praca nad którą poświęcam najwięcej swojego czasu i uwagi dlatego jest dla mnie bardzo ważna ❤️
Mam nadzieję, że zdołam jakoś wam wynagrodzić tą przerwę...
Może pare moich ulubionych zdjęć złagodzą sprawę?
Następny rozdział pojawi się najszybciej jak będę mogła, co znaczy, że już niedługo. Do napisania!
Hobbito-podobna ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top