III

Podjechaliśmy do drzwi o zmroku. Z norki wydobywały się dziwne dźwięki, więc domyśliłam się, że większość zdążyła już dotrzeć. Miałam tylko nadzieję, że się nie spóźniłam. Stanęłam przez chwilę przy furtce zmieszana. To miała być długa i niebezpieczna wyprawa. Do tego z rozmowy z Gandalfem udało mi się wywnioskować, że możliwe jest to, że Thorin Dębowa Tarcza nic nie wie o moim przybyciu, przez co trochę się martwiłam. Czarodziej był zdolny do różnych czynów więc nie wiadomo czego się po nim spodziewać.

Dae zniecierpliwiony prychnął, grzebiąc kopytem w ziemi.
- Już dobrze - Szepnęłam i zsiadłam z kuca. Zostawiłam go przy wejściu i otworzyłam furtkę. Poczułam jak serce zaczyna mi mocniej bić.
"Nie możesz się teraz wycofać" - Pomyślałam zakłopotana. Westchnęłam cicho i ruszyłam spokojnym krokiem ku drzwiom. Gdy od wejścia dzieliło mnie kilka kroków zaciągnęłam na głowę kaptur. Czuję się wtedy o wiele pewniej i bezpieczniej gdy nie muszę patrzeć nikomu prosto w oczy.

Zapukałam głośno by ktokolwiek mnie usłyszał przez gwar panujący w środku.
- Co to ma znaczyć?! - Usłyszałam znajomy głos zza drzwi. Hobbit którego spotkałam dziś na targu wydawał się bardzo zezłoszczony przybyciem nieproszonych gości.
Chwilę potem usłyszałam kroki, po czym drzwi mocno skrzypnęły, a za nimi ukazał się niziołek.
- Pan Baggins? - Spytałam.
- Tak... - Mruknął niezadowolony.
- Możesz wejść i tak już nic nie jestem w stanie z nimi zrobić - Powiedział po chwili.
- Rozumiem - Powiedziałam przechodząc przez próg.
- Gandalf już jest? - Zapytałam.
- Tak, jest przy spiżarni - Powiedział i westchnął zmęczony. Nie musiałam długo czekać, bo po chwili Mithrandir już stał obok mnie.
- Jesteś, to dobrze - Powiedział spokojnie.
- Gandalfie nie jestem pewna czy będę tu mile widziana - Powiedziałam cicho.
- Może być z tym mały problem - Mruknął pod nosem jakby do siebie.
- Ale dasz radę - Dodał głośniej.

Nie trwało to długo gdy pierwsze krasnoludy zaczęły mi się przyglądać.
- A ty to kto? - Zapytał zimnym głosem jeden z wytatuowaną głową.
- Ktoś zapewne - Powiedziałam tak samo nieprzyjemnym tonem, a on zmierzył mnie ostrym wzrokiem.
- Piętnasty uczestnik, którego obiecałem Thorinowi - Powiedział Gandalf by trochę nas uspokoić.
"Kaptur tu się przydał" - Pomyślałam.
Ten nie spuszczając ze mnie wzroku odwrócił się po chwili i odszedł.
Zaraz potem Gandalf też gdzieś poszedł a ja ruszyłam za nim nie chcąc sama znaleźć się wśród towarzystwa bandy krasnoludów.
Jak się okazało czarodziej wszedł do kuchni.
- Wolę dziergać mieczem, wtedy dziury są większe - Usłyszałam głos jednego, po czym niziołek mruknął coś czego nie usłyszałam wśród licznych hałasów.
- Czemu się denerwujesz? - Spytał spokojnie czarodziej wchodząc do pomieszczenia.
- Jeszcze pytasz?! Otaczają mnie krasnoludy. Co tu robią? - Zapytał Baggins zezłoszczony.
- To całkiem wesoła gromadka gdy się do nich przywyknie - Odpowiedział wciąż bardzo spokojnym tonem.
- Nie chcę do nikogo przywykać! Spójrz na kuchnię! Tyle błota jak żyje nie widziałem. spiżarnię mi splądrowano, nawet nie wspomnę co narobili w łazience! Kanalizacja do wymiany. - Krzyknął nie opanowując się hobbit gdy zaciągnął Mithrandira do korytarza. Ja patrząc na wszystko z boku ledwie powstrzymywałam się od śmiechu co nie uciekło uwadze czarodzieja i także lekko się do mnie uśmiechnął.
- Przepraszam, że przeszkadzam, co mam zrobić z talerzem? - zapytał krasnolud, który nagle do niego podszedł.
- Daj - Powiedział inny i zabierając mu naczynie z rąk rzucił je przez korytarz do drugiego. Zaskoczona odkoczyłam w ostatnim momencie, bo dostałabym talerzem w nos, co nie było by zbyt przyjemne. Po chwili po całej norce latały naczynia łapane przez kompanię, a wokół zabrzmiała wesoła piosenka:

Noże stęp, wygnij widelce,
Flaszki tłucz i serwety plam,
Wina mu na podłogę lej,
Bilbo będzie zły że hej!

Obrus rwij, ściany brudź,
Do sypialni mu kości wrzuć,
A spiżarnię opróżnij do cna,
Rozwal kubki, rozbij szkła!

Z gara co tylko chcesz, to bierz,
A jak sobie do syta zjesz,
Misy potłucz na drobny mak,
Niech fruwają właśnie tak!

Bilbo będzie zły, że hej!

Nie spodziewałam się, że jednym z najpiękniejszych widoków w moim życiu będzie mina Bilba gdy zobaczył stertę poukładanych talerzy na jego stole. Stojąc w rogu pomieszczenia przyglądałam się uważnie roześmianej gromadce wesołych krasnoludów bawiących się świetnie w domu pana Bagginsa. Wtedy usłyszałam walenie do drzwi. Momentalnie wszystkie odgłosy w norce ucichły.
- Przybył - Powiedział Gandalf z poważną miną po czym wstał i spojrzał na mnie na chwilę. Ruszyłam za nim lekko zmieszana jak i reszta. Po chwili wszyscy staliśmy przy wejściu, a mnie znalazło się miejsce na szarym końcu. Nie widziałam za wiele, bo przedemną stał oczywiście Dwalin z którym już samo przywitanie nie było zbyt miłe. Usłyszałam tylko skrzypnięcie drzwi, a po chwili ciężki basowy głos na tyle donośny by z łatwością dotarł do moich uszu.
- Gandalf, mówiłeś że łatwo tu trafię. Zgubiłem się dwa razy. Nie znalazłbym tego domu gdyby nie znak na drzwiach - Powiedział.
- Nie ma żadnego znaku, malowałem drzwi tydzień temu - Usłyszałam nadal oburzony głos pana Bagginsa, który był wyraźnie zniesmaczony widząc kolejnego krasnoluda.
- Jest, sam go uczyniłem - Odpowiedział starzec jakby dumny ze swojego wyczynu. Uśmiechnęłam się pod nosem. "Gandalf zawsze musi postawić na swoim" - pomyślałam.
- Bilbo Baggins. Poznaj wodza naszej kompanii, Thorina Dębową Tarczę - Powiedział spokojnie czarodziej wskazując na dumnego księcia Ereboru.
- A więc to jest ten hobbit - Usłyszałam ponownie niski głos.
- Masz doświadczenie w walce? - Zapytał, ale widząc, że niziołek nie bardzo wie o co mu chodzi powtórzył pytanie.
- Topór czy miecz, jaką broń wolisz? -.
- Nieźle strzelam z procy, jeśli musisz wiedzieć, ale czemu o to pytasz? - Zapytał zakłopotany niziołek.
- Tak myślałem, raczej karczmarz niż włamywacz - Stwierdził, a reszta zaśmiała się z nim. Nie pasował mi sposób z jakim odzywał się do hobbita. "Typowy księciunio" - Pomyślałam stojąc wciąż w rogu.
- Miałem Ci znaleźć także drugiego towarzysza podróży - Powiedział Gandalf gdy już mieli się kierować do jadalni. Wszyscy jednocześnie spojrzeli w moim kierunku. Dopiero wtedy miałam okazje zobaczyć organizatora wyprawy w pełnej okazałości. Stanął przedemną patrząc na mnie z góry. Jego wzrok w jednej sekundzie przedziurawił mnie na wylot, co przyznam trochę mnie zdenerwowało.
- Kto to? - Zapytał spoglądając na Gandalfa.
- Ktoś, kto chce z wami ruszyć jak zapewne już wiesz - Powiedziałam zdejmując przy tym kaptur. Wszystkie pary oczu zwróciły się znów ku mnie.
- Nie pozwolę jechać z nami kobiecie - Powiedział ostro.
- Jakiś problem? - Zapytałam urażona jego słowami.

- Tak, baby są słabe - Odpowiedział niezadowolony. Zacisnęłam pięści zezłoszczona.
- Doprawdy? W takim razie pojadę z wami i sprawdzimy czy twoje przypuszczenia są słuszne - Powiedziałam próbując zachować spokój.
- Zginiesz zanim wyjedziemy z Shire - Zakpił ze mnie rozbawionym tonem. Wokół zabrzmiały ciche śmiechy kompanii.
- Przynajmniej umiem walczyć - Mruknęłam.
- Niby czym? - Zapytał.
- Mieczem i strzelam z łuku - Powiedziałam zadowolona.
Stał przez chwilę z ciszy wciąż przyglądając mi się zimnym, nieufnym wzrokiem.
- Przydał by wam się jeden wojownik więcej - Skomentował z tyłu Gandalf.
- To nie wojownik - Warknął w moją stronę.
- Jestem głodny - Powiedział i odszedł ze swoimi towarzyszami do stołu. Odprowadziłam go zimnym wzrokiem aż usłyszałam głębokie westchnięcie. Odwróciłam głowę w stronę czarodzieja. Wyglądał na zmęczonego. Nie dziwię mu się, rzadko ma się docznienia z takim osłem jak książę Ereboru. Obok stał pan Baggins trochę jakby przestraszony i zakłopotany zaistniałą sytuacją.
- Wszystko dobrze panie Baggins? - Spytałam. Ten drgnął jakby wyrwany z przemyśleń.
- T-tak, tak - Powiedział i zniknął w korytarzu.
- Chodźmy, czekają na nas - Powiedział czarodziej i odszedł do jadalni.

<><><><><><><><><><><><><><><><>
Wygląda na to, że trochę się dzisiaj rozpisałam 😅

Pracuję ostatnio nad grafiką przedstawiającą główną bohaterkę. Na razie projekt jest w fazie zarysu/szkicu czy czegoś takiego, który zajął mi około godziny i obawiam się że nie skończę zbyt szybko, ale jeśli obrazek wyjdzie mi znośnie to możliwe, że wezmę go na okładkę książki.
(Mam nadzieję, że wgl wyjdzie XD)

Do napisania!

Hobbito-podobna ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top