Severin Freund/Ty

To nie tak, że planowałem zdradę.

Karen miała być tą jedyną, przy której boku dożyję późnej starości. Chciałem być wierny, stworzyć dom idealny, mieć dziecko, psa, zasadzić drzewo. Czasem za pieniądze zarobione przy okazji rozwijania i pielęgnowania dość niebezpiecznej pasji wyjechać z żoną na wakacje, gdzieś, gdzie nikt inny by nas nie znalazł.

Kiedy dałem jej do ręki bilety na Galapagos, cieszyła się jak dziecko. Sam również nie kryłem zadowolenia. Chatka na balach, wyżywienie w cenie, która nie straszyła ilością zer, ciepło, ładnie, ciekawie... Czego chcieć więcej?

Wylecieliśmy z małymi bagażami z Frankfurtu. Planowaliśmy romantyczne wakacje, zupełnie nie w stylu małżonków, więc duża ilość ubrań wręcz nie była wskazana. Dolecieliśmy, zameldowaliśmy się w hotelu, do którego należała chatka, odespaliśmy lot i podczas pierwszego, samotnego, co nieco mnie zawiodło, spaceru na plaży zobaczyłem ciebie.

Nie mogę powiedzieć, że wszystko zepsułaś. Jedno zepsułaś, coś innego naprawiłaś, ale tak to już jest w życiu - nie można mieć wszystkiego.

Chociaż gdybym miał się głębiej zastanowić, twoje oczy stały się dla mnie wszystkim. Dla nich zrywałem się o szóstej z łóżka, specjalnie po to, żeby pobiegać z tobą, choć wakacje miały być czasem odpoczynku. I usta smakujące miejscowymi, bardzo dojrzałymi owocami, choć o tym jak smakują dowiedziałem się później. Doznania, jakie mi dawałaś nieśmiało patrząc w oczy, burzyły moją dawno rozgazowaną krew. Zachowywałaś się tak naturalnie, ale i delikatnie, że nie umiałem przejść obojętnie obok ciebie.

Z Karen miało być romantycznie, a wyszło jak zawsze. W dzień wylegiwała się na plaży, a w nocy nie można było jej dotknąć, bo czerwona skóra piekła niemiłosiernie.

Kiedy umierała w łóżku po raz kolejny, po trzecim przestałem liczyć, my wyszliśmy na wieczorny spacer. Już nie przebieżkę, a spacer.

Nie pamiętam co ubrałaś - dla mnie równie dobrze mogłabyś być naga. Jednego jestem pewny, coś miało sznurki, które musiałem w przypływie namiętności rozrywać, bo zbrakło mi cierpliwości na zabawę z węzłem.

Cały czas tak pięknie się śmiałaś... Ty nie wiedziałaś, że mam żonę, ja nie wiedziałem, że planujesz jeszcze pożyć studenckim życiem z kotem w kawalerce. Choć wiedzieliśmy, że po wyjeździe wszystko się skończy, chcieliśmy czerpać przyjemność z każdej wspólnie spędzonej chwili.

Wiesz, czasami nadal czuję twoją skórę pod palcami i to jak pod wpływem pocałunków napinałaś mięśnie. Z czasem mięśnie zaczynały drżeć, a skóra pokrywała się gęsią skórką. Każdy łyk soku z owoców tropikalnych przypomina mi smak Twoich ust rozpalonych namiętnością. Kiedy rozszerzały się Twoje źrenice, widziałem w nich odbijające się gwiazdy i błyski rozkoszy. To najlepsze, co mogłem ci wtedy dać. 

Kochałem cię szczeniacką, porywczą i niebaczącą na nic miłością. Miłością nieznającą konwenansów, niehamującą się, jawnie ukazującą każde pragnienie.

Sądziłem, że uczucie się wypali, fajerwerki przecież spalają się piękniej niż świeca, a jednak to ona świeci dłużej.

Po powrocie do Monachium nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Wszędzie widziałem cząstkę ciebie.

Moje małżeństwo konało, ale nie umiałem zacząć resuscytacji. Być może nie chciałem. Nie wiem.

Jedno jest pewne, spotkanie ciebie w kawiarni było jak świąteczny prezent w lipcu. Nie sądziłem, że się jeszcze spotkamy, znaliśmy tylko swoje imiona, a jednak los nam pomógł.

Kiedy rozmawialiśmy, było jak wtedy. Płonął między nami ten sam ogień, jak nie większy, podniecany tęsknotą.

Wymieniliśmy się wszystkimi dostępnymi namiarami i umówiliśmy na następny dzień.

Kiedy odeszła, zadzwoniłem do żony.

- Karen? - Niepewnie odezwałem się po wybraniu numeru i usłyszeniu sygnału połączenia. - Po pracy podjedź do naszego adwokata. To koniec. - Rozłączyłem się i odłożyłem telefon.

Kocham inną i jestem tego pewny.

Zaczynam nowy rozdział w swoim życiu.

_________________________

Długo mnie nie było, nie? 😂
Tęsknił ktoś?

Nie? To lecimy dalej.

Proszę jeszcze nie robić sobie nadziei, wrócę po maturkach, ale kusiło mnie bardzo, żeby wstawić cokolwiek.

Mam nadzieję, że rozgrzewkowy shocik przypadł wam do gustu i nie widać wielkiego regresu.

No, na razie to by było na tyle.

Miło mi będzie, jak skomentujecie, albo kliknięcie gwiazdkę.

Tęskniłam za Wami bardziej niż Sev za wakacyjną miłością ❤️

Pozdrawiam i do zobaczenia po maturach, Karolina 😘❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top