Rozdział 16
Sasuke, mimo iż bardzo nie chciał opuszczać jego towarzystwa, zmarzł już na kość na tej werandzie i powoli zaczynał szczękać zębami. Zanim sam się podniósł Naruto klepnął go w ramie.
- Wracamy. Jeszcze nam choroby brakuje. Shizune by nas chyba zabi... -Urwał w połowie słowa rozumiejąc jak teraz brzmi ten żart — Napijesz się herbaty? - Spytał drapiąc się po karku.
Ten spojrzał na niego i nie mógł się powstrzymać od nikłego uśmiechu. W odpowiedzi jedynie skinął głową. Kiedy przechodzili przez salon zobaczył rozłożoną kanapę. Zmarszczył brew nic nie rozumiejąc. Kto tu śpi? Przecież byli w domu tylko we czwórkę. Pozostali rozeszli się wieczorem zaraz po skończonej rozmowie z Kakashim.
Jak zdążył się zorientować w tym niewielkim, acz przeuroczym domku były trzy sypialnie, salon, kuchnia z jadalnią i jedna łazienka. On zajmował byłą sypialnie Naruto. Naprzeciwko był pokój Asami a na końcu korytarza ich sypialnia. Więc kto zajmuję kanapę? No chyba nie mają żadnych problemów? Wyglądali na dość szczęśliwą parę...
Kiedy wszedł do kuchni Naruto nurkował już w lodówce szukając czegoś zawzięcie. Wychynął zza drzwi z wielkim uśmiechem i równie wielkim kawałem tortu.
- Do herbatki - skwitował stawiając na stole talerz i wskazując mu krzesło — siadaj. Jaką chcesz herbatę? - spytał wracając do szafek.
- Może być czarna - mruknął wpatrując się w skrawek napisu ma torcie:
"..pszego
..ruto 🐸"
Widać było, że to dzieło małej. Czyżby ten gość miał urodziny? Z rozmyślań wyrwał go czerwony kubek z parującą herbatą lądujący tuż przed jego nosem. Naruto postawił swój na przeciwko, po czym wrócił po dwa talerzyki i sztućce. Sasuke nie mógł oderwać oczu od żabiego kubka. Jak dorosły facet może pić z czegoś tak idiotycznego? No normalnie zachowuje się gorzej od własnej córki.
Naruto usiadł i nim brunet zdążył zareagować, że tak naprawdę to nie lubi słodyczy wielki kawał tortu pysznił się przed nim.
- Spróbuj, Shizune robi genialne torty - zachęcał go zapychając swoje usta wielką porcją.
Sasuke chcąc nie chcąc nabrał niewielką porcję na widelec. Zanim znikł on w jego ustach podziwiał przez chwilę równe warstwy jasnego ciasta i białego kremu, z którego wyglądały kawałki ciemnych owoców. Przypuszczał, że mogą to być borówki, szczególnie że kilka tych owoców poukładane było na wierzchu. Delikatna nuta wanilii dotarła do jego nozdrzy zmieszana z aromatem malinowej herbaty Naruto.
Kiedy wziął go do ust na języku rozegrała się istna feeria smaków. Delikatny biszkopt rozpłynął się pociągając za sobą, jak się okazało bitą śmietanę. Lekko kwaskowe owoce genialnie równoważyły słodki smak ciasta. To rzeczywiście było zjawiskowe. Chyba jeszcze nigdy nie próbował czegoś tak pysznego.
Sasuke jedząc przyglądał mu się próbując zrozumieć, dlaczego ten facet tak się do niego przyczepił. Nie mógł tego pojąć. Owszem jest mu wdzięczny za uratowanie życia... ale w zasadzie, dlaczego on wtedy go szukał? Coś w tym wszystkim mu nie grało, a nie lubił niewyjaśnionych sytuacji.
-Uff... dla jej tortów mógłbym mieć urodziny codziennie — westchnął Naruto wyskrobując z talerza ostatnie okruszki ciasta.
Sasuke upił łyk swojej herbaty, po czym utkwił wzrok w napoju. Czyli dobrze odczytał napis. Ale to chyba nie mogło być, wtedy kiedy zostali... Spojrzał na niego i zamarł w pół ruchu.
Naruto siedział z kubkiem w dłoniach dmuchając delikatnie w gorącą herbatę, aby się nie poparzyć. W kąciku ust zostało mu odrobinę kremu z tortu i kiedy się zorientował zlizał ją końcówką języka uśmiechając się przy tym błogo. Sasuke mało nie zakrztusił się napojem. Przysłonił usta ręką i szybko uciekł do łazienki, aby nie narobić bałaganu. Wypluł płyn do umywali i kilka razy odkaszlnął. Przemył twarz zimną wodą i spojrzał w lustro.
-Co to miało być do cholery? - pytał sam siebie, czując ciarki biegnące wzdłuż kręgosłupa.
Oddychał głęboko uspokajając szalejące serce przy okazji obmywając twarz zimną wodą chcąc pozbyć się niechcianych rumieńców. Wszystko to zajęło mu kilka minut, kiedy to znów przybrawszy chłodny i opanowany wyraz twarzy wrócił do jadalni.
-Wszystko dobrze? - zapytał zatroskany.
W odpowiedzi kiwnął jedynie głową.
-To dobrze — wyszczerzył się Naruto — Przypuszczam, że to przez mój kubek? - spytał, podnosząc do góry domniemanego sprawcę dziwnego zachowania towarzysza.
-Ta... - skwitował. Przecież nie mógł powiedzieć, że w tym przypadku kubek był najmniej ważny, chociaż z drugiej strony cieszył się, że nie będzie innych spekulacji.
-Wiem, że to może wyglądać śmiesznie jednak nie jest to zwyczajny kubek... -zaczął powoli lekko się uśmiechając — Dostałem go, kiedy miałem tyle lat co ty. Kończyłem liceum, nawiasem mówiąc te same co ty.
Sasuke uniósł brew ze zdziwienia.
- Ta, tylko wówczas było to zwykłe publiczne liceum na dość dobrym poziomie. Tam też poznałem Shizune. Kiedy odbierałem dyplom w prezencie od mojego chrzestnego, Jiraiyi dostałem właśnie ten żabi kubek. Od tamtego dnia nie używam innego. Był nawet ze mną na stażu w Bostonie...
Sasuke składał kolejne puzzle tej układanki. Nie bardzo rozumiał czemu on mu się zwierza, chociaż może to jego sposób na odreagowanie stresu? Albo próbuje nawiązać jakąś nić porozumienia? Zresztą nieważna przyczyna, on cieszył się, że może jeszcze trochę czasu spędzić w jego towarzystwie. Nie chciał kłaść się spać. Nie chciał śnić koszmarów.
- Słuchaj .... - zaczął po chwili Naruto — z chęcią bym jeszcze pogadał, ale tyłek mi zaraz odpadnie od tego krzesła. - wstał rozmasowując wspomnianą część ciała — Jeśli chcesz jeszcze posiedzieć ja nie mam nic przeciw. Pewnie i tak już nie usnę, ale przenieśmy się do salonu. Te zakwasy mnie wykończą — skwitował z grymasem bólu na twarzy.
Sasuke znów mimowolnie się uśmiechnął i przytaknął głową. Jakoś jeszcze nie mógł przełamać w sobie swobodnego mówienia, choć bardzo tego chciał. Chciał móc z nim rozmawiać, a nie tylko słuchać i potakiwać głową. Sam sobie się dziwił, dlaczego tak bardzo pragnie jego towarzystwa. Przecież do śmierci brata stronił od ludzi. Nie chciał mieć z nimi nic wspólnego, aż do tego momentu. Wspomniał poczucie bezpieczeństwa, kiedy ocknął się przy nim i chciał poczuć się tak ponownie. Irracjonalne, przecież to nie może mieć miejsca.
- Może zobaczymy co w telewizji? -Zaproponował Naruto rozsiadając się na kanapie. Podłożył pod plecy poduszkę i nakrył się kołdrą. Naprawdę przemarzł.
Ten spojrzał na wielki plazmowy telewizor ustawiony naprzeciwko kanapy. Fotele stały tyłem do niego więc jedyne miejsce, z którego i on mógłby swobodnie na niego patrzeć jest ta sama pomarańczowa kanapa. Jakby na potwierdzenie jego słów Naruto rzucił w jego stronę niebieski koc i zrobił mu miejsce obok. W sumie... Dlaczego nie.
O tak barbarzyńskiej porze program telewizyjny miał dość ograniczony repertuar. Albo horrory, albo pornosy. Ani jedne, ani drugie nie mieściły się na liście filmów godnych oglądania w towarzystwie młodego mężczyzny. Pierwsze, bo Naru ich się zwyczajnie bał, do czego za nic w świecie by się nie przyznał. Drugie zaś.... Chyba rozumie się samo przez się. Zrezygnowany ustawił kanał przyrodniczy jednak i on był bezlitosny. Akurat leciał program o życiu hien co również nie nadawało optymizmem. No bo jak to możliwe, aby samica alfa, przewodniczka stada miała coś, co wyglądało jak męskie genitalia, była większa, silniejsza i agresywniejsza od samca a podczas polowania, zamiast najpierw humanitarnie uśmiercić ofiarę, często pożerają ją żywcem. Nie mówiąc już o jedzeniu padliny.
Uff... jak dla niego to było stanowczo za dużo. Wyłączył telewizor, przejechał dłonią po twarzy w geście rezygnacji i odwrócił się do kompana chcąc coś powiedzieć, ale zatrzymał się z otwartymi ustami i uniesionym w górę palcem.
Sasuke zasnął. Oparł głowę na dłoni i spał. Naruto uśmiechnął się i delikatnie próbował ułożyć go w wygodniejszej pozycji. Nie chciał, aby nabawił się bólu karku. Przykrył go kocem i sam położył się obok chcąc dać odetchnąć obolałym mięśniom. Założył ręce za głowę i wpatrywał się w sufit. Pomimo tych wszystkich strasznych przeżyć coś jednak mu się udało. Sasuke zaczął wyglądać ze swojej skorupy. Uśmiechnął się do siebie zadowolony. W tym samym momencie poczuł jak ten przylega do jego boku naciągając koc po same uszy.
-Dobranoc - wyszeptał oplatając go ramieniem i sam przymknął oczy rozkoszując się chwilą spokoju.
----------------------------
Dziękuję za wszystkie komentarze które kocham i gwiazdki :)
Za wszelkie błędy z góry przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top