Rozdział 40
- Muszę napisać nowy list do Mikołaja - Asami krzyknęła radośnie i klasnęła w dłonie.
- Córeczko, co masz na myśli? - Shizune wciąż nie mogła powstrzymać chichotania.
Co prawda wszystko wyszło trochę niezręcznie, jednak czas już najwyższy aby reszta poznała fakty. Oni byli stworzeni dla siebie i niech wszyscy już to wiedzą. Już sama chciała coś zrobić w tym kierunku, gdyż miała wrażenie, że Naru będzie się zbierał na odwagę do końca świata. Owszem to może być szok dla innych, jednak to jak ze zrywaniem plastra. Raz a porządnie i po bólu. Co ma być to i tak będzie!
- Bo już nie chcę tej lalki - zwróciła się do rodzicielki.
- Tak, a co teraz chcesz? - spytała mając na uwadze ukryte w szafie pudełko zapakowane w piękny świąteczny papier.
Oczy pozostałych również zwróciły się na dziewczynkę, zapominając na chwilę o pocałunku dwóch mężczyzn. Asami podeszła do nich i pociągnęła za nogawkę ciemnych jeansów Sasuke. Obaj spojrzeli na jej radosną twarzyczkę.
- Siostrzyczkę! - wypaliła bez zająknięcia szeroko się uśmiechając.
Na chwilę zapadła cisza, jakby wszystkim odebrało dech aby w następnej po całym domu rozniósł się radosny śmiech.
- Tego raczej się nie da zrobić - Naruto wziął ją na ręce. Ta mała zaskakiwała na każdym kroku.
- Dlaczego? Przecież się kochacie, a dziadek mówił, że to z miłości biorą się dzieci - ściągnęła jasne brwi, aż na czole pojawiła się zmarszczka.
Naruto przeniósł wzrok na ojca. Widząc jego wyraz twarzy, spoważniał.
- Tato... - skulił się w sobie.
Minato spojrzał na niego po czym odwrócił się i wyszedł nic nie mówiąc. Naruto oddał Asami w ręce Sasuke i już chciał iść za nim, jednak drogę zastąpiła mu szeroko uśmiechniętą matka. Porwała go w swoje ramiona.
- Tak się cieszę, synku... - gadała jak najęta, jednak niewiele z tego docierało do jego świadomości.
- Mamo, przepraszam cię... - odsunął ją na wyciągnięcie ramion, cmoknął w policzek i ruszył tam gdzie znikł ojciec. Nawet nie zarejestrował, że dla niej to nie było zaskoczenie, jakby już wcześniej wiedziała. Nie odwrócił się również do Sasuke, który stał z małą na rękach nie bardzo wiedząc co ma teraz zrobić. W głowie miał tylko jedno. Co myśli teraz jego ojciec? Nienawidzi go? Gardzi? Brzydzi się? Nie chce go znać? Rozumiał jego reakcje,przecież właśnie dowiedział się, że jego jedyny syn jest gejem. Co więcej, jest w związku z dużo młodszym mężczyzną. Czy już nie wystarczająco dużo spowodowali problemów?
Znalazł go na werandzie, siedzącego na huśtawce, wpatrującego się w przestrzeń, jak to miał w zwyczaju. Przysiadł obok niego i również utkwił wzrok w jakimś punkcie przed sobą. Czekał, aż ojciec się odezwie.
- Gdzie popełniłem błąd? - rzucił w przestrzeń.
Naruto się spiął. A więc, jednak go nienawidzi. Ostatnia iskra zgasła.
- Tato, ja... - przerwał.
Sam nie wiedział co ma w takiej sytuacji powiedzieć. Bo i cóż można powiedzieć? Tłumaczyć się? Kłócić? Przecież to bez sensu, on i tak nie zrezygnuje z Sasuke. Nawet jeśli przyjdzie mu stracić ojca, choć wolałby tego uniknąć. Dobrze, że chociaż mama... Uśmiechnął się pod nosem, gdyż dopiero teraz uświadomił sobie, że Kushina jest po ich stronie. Jednak jest jeszcze ojciec...
- Synku, co ze mnie za ojciec? Nie mogę uwierzyć, że... - oparł głowę na rękach, wplatając palce we włosy a wzrok wbijając w ziemię.
Naruto wiedział, że nie będzie lekko, jednak nie spodziewał się aż takiej reakcji z jego strony. Już bardziej był przygotowany do szybkiej ucieczki przed matką, niż na poważną rozmowę z ojcem. Wziął głęboki wdech, trudno już nie ma odwrotu. Wstał, położył rękę na ramieniu Minato.
- Przepraszam tato, że cię zawiodłem - wyszeptał.
Już chciał odejść, ale silny uścisk na nadgarstku skutecznie zatrzymał go na miejscu. Spojrzał w równie błękitne oczy, w których teraz zbierały się łzy. Minato podniósł się, nie spuszczając z niego wzroku. Stali na przeciw siebie. Naruto nic nie rozumiał, nie wiedział czego ma się spodziewać, ale na to gotowy nie był...
Ręce ojca zamknęły go w niedźwiedzim uścisku, prawie go miażdżąc, a na koszulce pojawiły się pierwsze mokre ślady. Naruto szeroko otworzył oczy ze zdumienia, to pierwszy raz kiedy widzi jak Minato płacze. I to z jego powodu. Czyli jest bardzo źle.
Stali tak chwilę, może dwie, zanim Minato odsunął go od siebie i spojrzał głęboko w oczy.
- Nigdy mnie nie zawiodłeś - zaczął powoli łamiącym się od wzruszenia głosem- Ja po prostu nie mogę zrozumieć dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem. Bo co ze mnie za ojciec, który nawet nie widzi jak szczęśliwe jest jego jedyne dziecko. Naru, przepraszam. Przepraszam, że jestem takim głupcem i ślepcem. - uśmiechnął się wycierając płynące łzy -To teraz już rozumiem niektóre sprawy... - podrapał się w policzek.
Naruto miał ochotę wybuchnąć płaczem. To on tu przeżywa wewnętrzne katusze, że zawiódł ojca, osobę która była mu najbliższa, że ten się go wyrzeknie, wyrzuci z domu i nie będzie chciał mieć z nim nic do czynienia, a tu się okazuje... Eh, cały ojciec.
- To jak długo to trwa? - spytał z wyraźnym zaciekawieniem.
Minato był, można tak powiedzieć, trochę dziwnym człowiekiem. Był zły na siebie, że w przeciwieństwie do pozostałych niczego wcześniej nie zauważył. I choć w pierwszej chwili przeżył szok, to jednak tak naprawdę najważniejsze było szczęście jego ukochanego synka. A czy da mu je kobieta czy mężczyzna to już inna rzecz. Oczywiście pragnął wnuków, jednak przecież mają Asami i choć nie jest to krew z jego krwi to kochają ją z całych sił.
- Od tej piekielnej burzy - uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Oj, to znaczy... Czy Sasuke mocno mnie nienawidzi? - spytał krzywiąc się w uśmiechu.
- He? Dlaczego miałby cię... - przerwał przypominając sobie kilka wpadek rodziciela. Zaśmiał się klepiąc go po ramieniu - Nie, myślę, że aż tak źle nie jest. Ale zapytaj go jeśli chcesz być pewny - obaj zaczęli się śmiać.
- Co zamierzacie dalej?
Na powrót usiedli na huśtawce. Naruto sięgnął po papierosa.
- Na razie zamieszkamy razem z Shizune. Musimy przystosować dla niej dom i pomóc stanąć na nogi. Sasuke skończy szkołę i pewnie pójdzie na studia, a ja znajdę pracę. Szczęście, że Asami go polubiła. Żebyś widział ich początki! - zaśmiał się.
- Naruto, a co z..?
- Nie wiem - utkwił wzrok w dymie - Naprawdę nie wiem. Jakoś się ułoży.
Naprawdę w to wierzył. Fakt niedokończonej sprawy polowania na Sasuke dręczył go niemiłosiernie. Marzył o zwykłym, spokojnym życiu z nimi u boku. Już miał dość wrażeń jak na jedną egzystencję. W końcu znalazł kogoś z kim chciał przeżyć resztę swoich dni, i nie mógł pozwolić aby ktokolwiek, czy cokolwiek to zniszczyło. Rodziny będzie chronił nawet za cenę swojego istnienia.
- Chodź wracamy - ciszę przerwał Minato - Zostawiłeś swojego chłopaka na pastwę matki i Jiraiyi. Jeszcze ci ucieknie - zachichotał.
Naruto również się uśmiechnął, szczególnie na słowa "swojego chłopaka". Po raz pierwszy ktoś na głos nazwał sprawy po imieniu. Tak, miał chłopaka, którego kochał ponad własne życie. I cieszył się ogromnie, że w końcu wszyscy to wiedzą i skończy się swatanie go z jakimiś dziewczynami.
Kiedy wrócili Naru nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Sasuke siedział między Kushiną a Shizune, mając na kolanach Asami i przyglądał się...
O NIE! NIE! NIE! NIE! NIE!
Podbiegł i wyrwał mu z rąk album. Rzucił okiem na swoje zdjęcia kiedy był jeszcze małym berbeciem. Trzeba dodać, że nagie zdjęcia. Cały czerwony na twarzy miał ochotę pozabijać wszystkich.
- Ej, synek co ty robisz? - spytała ostro matka.
- Co ja robię?! Co ja robię?! To raczej ja powinienem się pytać co wy robicie? - wydyszał wskazując album - Mamo, jak mogłaś?! - jęknął.
Kushina nie mogła przestać się uśmiechać. A pozostali jej wtórowali. Sasuke wstał z fotela, podszedł do niego, objął w pasie, cmoknął w policzek i przy okazji odebrał z rąk album.
- Mi się podoba, wyglądasz tak słodko - wyszczerzył się pokazując jedno ze zdjęć, przedstawiające małego, gołego bobasa, bawiącego się gumowa żabką.
- Draniu, oddaj to! - wrzasnął i pobiegł za uciekającym Sasuke. Do gonitwy dołączyła się Asami uważając to za świetną zabawę w berka.
- Jak dzieci! - Jiraiya pokręcił głową z niedowierzaniem - Normalnie jak dzieci!
--------------------------------------
Dziękuję za wszystkie komentarze które kocham i gwiazdki :)
Za wszelkie błędy z góry przepraszam. Wytykajcie śmiało, będę poprawiać!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top