Rozdział 20: Pożegnanie Barcelony
Wydostałam się spod ciężkiego ramienia Dawida i udałam do łazienki. Odkręciłam kurki prysznica i wsunęłam do środka. Nie musiałam się rozbierać, zasnęliśmy wtuleni w siebie. Nadzy i zaspokojeni. Chciałam się umyć i zastanowić, ale moje myśli wciąż krążyły wokół wspomnień. Kochałam się z Dawidem, nie jeden raz tej nocy i musiałam przyznać, że wydobył ze mnie pokłady erotyzmu, którego nie znałam. Nigdy nie było mi tak dobrze. Może to tylko kwestia nagromadzonej frustracji i potrzeb ciągle we mnie podsycanych, a może potrafił coś, czego nie potrafił nikt inny. W końcu nie bez powodu tak wiele kobiet chciało nawiązać z nim bliską relację. Może to, co przyciągało do niego Dorę i jej blondwłosą koleżankę, to dobry seks. W sumie, gdybym sama była nieco bardziej wyzwolona, to całkowicie bym zrozumiała, dlaczego dziewczyny są na jego skinienie. W końcu one czerpały z tej przyjemności równie sporo korzyści. Sama teraz nie mogłam się powstrzymać, by nie myśleć o dłoniach Dawida na moim ciele, które wodziły wzdłuż gładkiej skóry i pieściły każdy jej koniuszek; o jego pocałunkach, w których czuć było troskę i bezpieczeństwo. Musiałam przyznać, że mnie zaskoczył. Gdybym kiedyś zastanawiała się, jakim kochankiem jest Dawid Kohen, w swojej głowie ujrzałabym obraz rozjuszonego byka, który brnie przed siebie, by utorować sobie drogę do zwycięstwa. Nic bardziej mylnego! Owszem, był stanowczy i dominujący. Potrafił sprawić, bym poczuła się kobieco, bym krzyczała z rozkoszy – choć nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło i swoją ekspresją zaskoczyłam nawet siebie. Jednak w tym wszystkim był niesamowicie zmysłowy i czuły. Stawiał mnie i moje potrzeby na pierwszym miejscu tak, jakby czystą radość sprawiało mu zaspokajanie ich; jakby jemu samemu to wystarczało, a wszystko, co mu oddawałam, było jedynie aktem mojej woli i chęci rekompensaty. Kochając się z nim chciałam dawać i dawać jak najwięcej, bo czułam, że to zaledwie kropla w morzu darów, które sam mi ofiarował. Nie wiem, może idealizowałam to przeżycie, ale tak właśnie pragnęłam je zapamiętać. Mały skarb, który schowam w sercu i już nigdy więcej do niego nie powrócę. Najlepszy seks mojego życia! Właśnie tu, w Barcelonie.
Ciepła woda obmywała moje ciało. Zatopiłam się w marzeniach i nie usłyszałam, ani nie poczułam, jak mój kochanek wchodzi do kabiny za mną. Dopiero, gdy objął mnie w pasie, a jego usta zatopiły się w moim obojczyku, otworzyłam oczy.
– Dzień dobry, księżniczko... – wymruczał.
Zaśmiałam się, wspominając, co ten gest oznacza.
– Nie mrucz, bo pomyślę, że chcesz więcej! – zażartowałam.
– Dobrze pomyślisz... – szepnął.
Przybliżył się i przywarł klatką piersiową do moich pleców. Poczułam twarde przyrodzenie wbijające się mi w kość ogonową. To niesamowite, ale nie sprawiało mi to dyskomfortu. Było naturalne. Poczułam się ponownie pożądana i sama zaczęłam pożądać. Wtuliłam się w tę wielką, bezpieczną przestrzeń i sama zamruczałam. To był dla Dawida sygnałem, że dostał zielone światło. Jego dłonie mocniej zacisnęły się na moim brzuchu, a po chwili zsunęły się na biodra i przyciągnęły je do siebie.
Zaskoczona, otworzyłam szeroko usta.
– Nie, bo ktoś nas usłyszy... – zaprotestowałam.
– W nocy przebudziłaś całą Barcelonę – prychnął rozbawiony. – Chyba teraz się tym nie przejmujesz...
– Nie... – odpowiedziałam niepewnie, uświadamiając sobie, że ma rację; krzyczałam i to tak, jakbym znalazła się w Niebie, bo poniekąd tam właśnie trafiłam. – Po prostu nie wiem, czy powinniśmy...
– Złamałem już z tobą wszystkie swoje zasady, teraz ty złam swoje ze mną...
Poczułam pocałunki na ramieniu, po chwili wsunął dłoń w moje włosy i przekręcił moją twarz ku swojej twarzy, a nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Dawid wspomniał o złamaniu zasad i doskonale wiedziałam, o co mu chodzi. Gdy zainicjował nasz pierwszy stosunek, wysunął z portfela niewielki przedmiot w złotym papierku i wręczył mi go do ręki. Ściskałam w pięści prezerwatywę przez cały czas, gdy zaspokajał mnie oralnie, a gdy przyszła jego kolej na orgazm, wsunął swoją dłoń w moją dłoń, a ja poczułam, jak wytrąca z niej zabezpieczenie, które spokojnie upadło na podłogę. Brałam tabletki, ciążą się nie przejmowałam, nie to stanowiło problem. Dawid deklarował, że nigdy nie kochał się bez zabezpieczeń, więc gdy mówił o złamaniu zasad, miał właśnie to na myśli. Byłam pierwsza i to niezwykle łechtało moje ego, nawet jeśli było to kłamstwo i stosował ten numer przy każdej kobiecie. Czy było to nieodpowiedzialne, wiedząc to wszystko i mając na uwadze sumę prawdopodobieństw? Pewnie tak, ale jakoś ten facet sprawiał, że mój mózg miękł i stawał się papką. Zwłaszcza jeśli trzymał mnie w ramionach i całował. Och! Jak ja go za to nienawidziłam! Nawet jeśli teraz kochałam to, co robił.
Gdy opadliśmy wyczerpani na jasne kafelki, a Dawid lekko odsunął się ode mnie, sądziłam, że odejdzie, ale został. Pogładził mnie lekko po ramionach i sięgnął po żel do ciała.
– Umyję ci plecy – powiedział i ostrożnie odsunął kosmyki mokrych włosów z moich pleców. To właśnie wtedy usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, a moje ciało zamarło.
– Kąpiesz się, Lena?!
Wołanie Majki dobiegło z pomieszczenia obok, a ja w panice przytkałam usta Dawida, który zaczynał się śmiać.
– Ani drgnij! – nakazałam szeptem. – Nie ma cię tu!
Dawid nic nie odpowiedział, ale z jego twarzy wyczytałam zgodę. Pokiwał lekko głową, a wtedy ostrożnie zsunęłam dłoń z jego ust. Wyskoczyłam, jak oparzona spod prysznica i opatuliłam się białym, hotelowym ręcznikiem. Twarz Majki wyrażała zaciekawienie i – jakby mogła – to wskoczyłaby na zwiady do mojej łazienki. Aby jej to uniemożliwić, bo ta wariatka była do tego zdolna!, stanęłam w progu i oparłam rękę o futrynę.
– Kąpałaś się? – zapytała podejrzliwie przyjaciółka.
– Tak, kąpałam się – potwierdziłam.
– Sama?
Wtedy z wnętrza łazienki usłyszałam parsknięcie śmiechu Dawida. Majka też to usłyszała, więc aby zatuszować wpadkę, szturchnęłam kolanem o stojącą w pobliżu nocną szafkę i przyłożyłam dłoń do ust, jakbym właśnie odkaszlnęła.
– Oczywiście, że sama! Z kim bym miała to robić?! – oburzyłam się nieco zbyt teatralnie.
– Gdzie jest Dawid?
Majka zmieniła taktykę.
– Skąd mam wiedzieć?! Rano wyszedł na śniadanie. Nie było go w restauracji?
Udałam zdziwienie, znowu niezbyt udanie.
– No nic! – Przyjaciółka klasnęła w dłonie. – O dziesiątej idziemy na plażę. To ostatni dzień w Barcelonie, a ciebie nieco już przypiekło słońce, więc możesz śmiało założyć ten żółty strój kąpielowy. Żaden facet nie oderwie od ciebie wzroku! Wiedziałam, co ci wybrać!
– Tak, tak.
Pomachałam od niechcenia ręką przed twarzą, przypominając sobie, jak Majka wcisnęła mi na siłę strój, który odsłaniał więcej, niż zamierzałam komukolwiek pokazywać.
– Jak spotkasz Dawida, to mu przekaż, co powiedziałam.
– O stroju kąpielowym? – zażartowałam.
– Nie, o wyjściu na plażę. Po obiedzie wyjeżdżamy. Nacieszmy się morzem!
– Tylko ty się cieszysz morzem! Jest styczeń, mamy zaledwie dziewiętnaście stopni. Woda jest lodowata.
– Boże! Mówisz jak Igor. Czy wy przypadkiem nie jesteście spokrewnieni?
Mogłam zażartować, jakoś odpowiedzieć, ale nie zdążyłam. Majka odwróciła się na pięcie i wskazując mnie palcem i przypominając godzinę, wyszła z pokoju.
Ogromny ciężar konspiracji i kłamstwa spadł mi z ramion i odetchnęłam z ulgą. Wtedy na moich barkach pojawiło się nowe, skrajnie różne uczucie. Delikatny dotyk męskich ust, który muskał moje obojczyki, spokojnie wędrując w górę szyi. Mogłabym się poddać temu uczuciu, bo moje ciało zaczęło ponownie reagować, ale wiedziałam, że to nieodpowiednie. Mimo to zwlekałam z odsunięciem się i zabraniem sobie przyjemności.
– Ruda ma rację... – szepnął Dawid, delikatnie pociągając płatek mojego ucha. – To ostatnie godziny, powinniśmy je wykorzystać...
To był moment, w którym musiałam powiedzieć stop, inaczej bym utonęła. Odsunęłam się i odwróciłam w stronę chłopaka.
– Jak zostaniemy, to wszyscy się domyślą.
– Dlaczego tak bardzo chcesz to ukryć? To nie czyni z ciebie...
– Nie o to chodzi! – przerwałam mu pospiesznie, choć poniekąd miał rację.
Nie chciałam osądów i nie chciałam być jedną z wielu. Dawid mógł powiedzieć o tym całemu światu, ale póki nikt nie wiedział, mogłam zaprzeczać i nikt mu nie uwierzy, bo wszyscy wiedzieli o naszej zaognionej relacji. Był też inny powód i niego w tym momencie się uchwyciłam.
– Majka jest bardzo wrażliwą osobą. Jeśli się dowie, że coś między nami jest, to uzna to za coś romantycznego i znając mnie, zacznie nas parować, a potem myśleć, że musi mnie pocieszać, gdy wszystko się skończy... albo uzna, że mnie wykorzystałeś i będzie dla ciebie nieprzyjemna. Rozumiesz mnie?
– Czyli mam być twoim sekretnym kochankiem? – Dawid podszedł i chwycił mnie za biodra, a na jego twarzy wymalował się łobuzerski uśmieszek. – Jesteś niegrzeczna... – szepnął, pochylając się, żeby mnie pocałować.
Wyswobodziłam się. Odsunęłam na bezpieczną odległość i wystawiłam dłoń, aby ograniczyć nasz kontakt ze sobą. Niestety, Dawid najwyraźniej był w nastroju do flirtu, bo na mój gest, zbliżył się nieznacznie tak, by moje palce zetknęły się z powierzchnią nagiej skóry na klatce piersiowej. Wzdrygnęłam się i natychmiast zabrałam rękę.
– Dawid, proszę... – jęknęłam żałośnie.
Wyprostował się i skinął głową na zgodę.
– Już słucham. Jestem posłuszny.
– Musimy jakoś to rozplanować, żeby zejść do lobby tak, aby się nikt nie zorientował, oddzielnie.
– Zrobię dla ciebie wszystko.
Zalotne mrugnięcie oka ze strony Dawida nie poprawiło naszej sytuacji. Chciałam zachować spokój, ale mimo wszystko parsknęłam śmiechem.
– Ogól się, jak chcesz dla mnie coś zrobić! – zażartowałam.
Dawid zamrugał kilkakrotnie oczami i spojrzał na mnie podejrzliwie.
– Coś nie tak jest z moją brodą? – zdziwił się.
– W zasadzie to mi się nie podoba. Masz ładną twarz.
– Mam ładną twarz? – Skinęłam głową. – Ty masz ładną...
– Dawid... – ponownie jęknęłam, orientując się, co zamierza.
Pokiwał twierdząco głową i zrobił krok do tyłu.
– Ok. Ubierz się, a ja się ogarnę w łazience. Spotkamy się w lobby. Powiem, że byłem pobiegać z rana.
– Ok. – Skinęłam głową i patrzyłam, jak Dawid znika za drzwiami łazienki.
Szybko włożyłam na siebie kostium kąpielowy (tak, ten żółty!) i dresową sukienkę, żeby zejść do hotelowego lobby, gdzie na kanapie siedział już Igor z czapką naciągniętą na oczy i moja najlepsza przyjaciółka.
Dziesięć minut później dołączył do nas Dawid i gdyby nie jego pełen dumy i nadmuchany ego chód, to bym go nie poznała. Właściwie, to stanęła mi przed oczami postać chłopaka o dziesięć lat młodszego, gdy na jego twarzy wciąż nie pojawiał się upragniony zarost i wciąż jego lico było gładkie i przyjemnie chłopięce. Tak, bo Dawid pod nieokrzesanym zarostem ukrywał naprawdę ładną buzię, na którą zwróciła uwagę dziewczyna stojąca za kontuarem recepcji, oraz przechodząca obok para chłopaków trzymających się za ręce.
– Stary! – zawołał zdziwiony Igor, ale momentalnie umilkł, gdy Dawid wycelował w niego palcem.
– Morda! – warknął.
Majka uśmiechnęła się pogodnie i skinęła głową.
– Ładnie wyglądasz...
– Ty też, Ruda, morda!
Igor nie zareagował, mimo że jego dziewczyna otworzyła oburzona usta. Przyłożyłam rozbawiona palce do warg i wykonałam gest, jakbym zamykała kłódkę na kluczyk. Nie planowałam komentować nowego wyglądu Dawida, choć bardzo chciałam go w tym momencie pocałować. Głaskać delikatną skórę twarzy i cieszyć się jej gładkością. Podobał mi się jego nowy wizerunek... i to bardzo! Mój sekretny kochanek, jak to sam się określił, aby nie patrzeć na nasze zaskoczone wyrazy twarzy – i przede wszystkim nie pokazywać własnego – założył na nos proste okulary motocyklowe i mruknął do nas ponaglenie, żebyśmy już wyruszyli na plażę, jeśli planujemy wrócić z niej przed popołudniowym wylotem.
Woda miała zaledwie dwanaście stopni. Mimo że na lądzie było trochę ponad dwadzieścia i wiał przyjemny wiatr, to wchodzenie do morza było niczym katusze dla ciała, więc nie planowałam korzystać z jakże kuszącej propozycji Majki, by zamoczyć się razem z nią. Na odmrażanie sobie części intymnych był skazany Igor, ale nim przyjaciółka wraz ze swoim chłopakiem oddalili się ode mnie i Dawida doszło do iście komicznej sytuacji. Już na plaży Igor ściągnął hawajską koszulkę i włożył na nos złote okulary. Dobrze mi znane, dokładnie te same, z których naśmiewałam się w dniu naszego wyjazdu. Nie zwróciłam uwagi, że od mojego komentarza o mafijnym pochodzeniu ozdoby, nie widziałam ich u Dawida. Nie zastanawiałam się nad tym. Sama nie zabrałam żadnej pary, więc nie było to dla mnie istotne. Musiałam jednak przyznać, że blondynowi było w nich wyjątkowo ładnie i nie powstrzymałam się, by go skomplementować, na co usłyszałam prychnięcie z boku i uzmysłowiłam sobie, że stoi za mną poprzedni właściciel okularów. Mała wpadka, wiem... ale! Przepraszać nie będę! Co to, to nie! Igor wyglądał w nich jak młody Hugh Hefner, a nie jak mafijny alfons. Ta i poprzednia sytuacja uzmysłowiły mi coś i nie oparłam się, by ją poruszyć, gdy tylko biedny Igor został zmuszony, by w imię miłości stracić płodność w odmętach Morza Balearskiego. Zsunęłam z siebie sukienkę przez głowę i zaświergotałam z rozbawieniem:
– Liczysz się z moją opinią!
– Nie wiem, o czym mówisz – zaprzeczył Dawid, nawet przez chwilę się nie wahając; przełknął ślinę, gdy zobaczył mnie w stroju kąpielowym. – To coś powinno być zakazane. – Wskazał na mnie ręką nakreślając moją sylwetkę.
Tym razem to ja prychnęłam. Tak, doskonale wiedziałam, że kostium był wyjątkowo prowokacyjny, a w tym momencie miałam przewagę nad Dawidem, co postanowiłam wykorzystać.
– Ale w przeciwieństwie do ciebie, nie będę robiła wszystkiego, żeby ci się przypodobać!
Dawid uniósł brew i z zaskoczeniem wskazał na siebie palcem.
– Ja? Niby ja próbuję ci się przypodobać?
Wzruszyłam ramionami w niemym geście potwierdzenia, na które nie mam wpływu. Normalnie mój nemezis już by się wściekł, ale chłopak, który stał teraz przede mną wybuchł głośnym śmiechem.
– Pokażę ci, jak zaraz ty będziesz chciała mi się przypodobać!
– Nigdy! – zawołałam, widząc co zamierza.
Rozjuszony byk na corridzie nie był w tym momencie tak przerażający, jak Dawid, który ruszył na mnie. Odruchowo zaczęłam piszczeć i chciałam uciec, ale jego silne ręce szybko chwyciły mnie w pasie i uniosły ku górze, a gdy zaczął kierować się do morza, spanikowałam.
– Proszę! Nie! – krzyczałam. – Odwołuję to, co powiedziałam!
– Teraz już się nie wymigasz. Pożałujesz śmiania się z mojej twarzy!
Gdy stopy Dawida zapady się w mokrym piasku i zaczęła podmywać je morska fala, zrozumiałam, że już się nie wykręcę, ale i tak próbowałam ratować się na wszystkie sposoby.
– Proszę, twoja twarz jest doskonała, nie śmiałam się z niej. Zrobię dla ciebie wszystko! Przysięgam!
– Wszystko? – zaintrygował się Dawid i przystanął z nogami zamoczonymi do kostek.
– Wszystko... – wydyszałam ciężko, lekko poluźniając chwyt.
– Wszystko? – ponowił pytanie swobodnie opuszczając mnie na brzegu.
Chwyciłam się jego ramion kurczowo, ale i tak nie uniknęłam zetknięcia z powierzchnią, a zimna piana obmyła moje ciało dookoła. Jęknęłam z bólu, jaki chwilowo mnie otoczył.
– Nie rób tak przy mnie... – wychrypiał Dawid pochylając się i układając nade mną.
– Co zrobisz? – zapytałam, uśmiechając się zalotnie.
Przesunął dłonią po żółtym materiale kostiumu, a moje ciało zadrżało. Nie byłam pewna, czy z zimna, czy z podniecenia. Po chwili wsunął palce pod brzeg dołu kostiumu i dotknął mnie z czułością w najwrażliwszym miejscu.
– Nie! – zaprotestowałam szeptem, chcąc powstrzymać go przed natarciem, ale drugą ręką przytrzymał mnie, a jego twarz rozświetlił grymas satysfakcji. – Nie, bo ktoś zobaczy... – próbowałam jeszcze się bronić.
– Nikogo tu nie ma.
Dawid pochylił się nade mną i namiętnie pocałował; sprawił, że moje ciało od razu poddało się jego czułościom. Rozejrzałam się dookoła i faktycznie: Majka z Igorem pływali bardzo daleko, a w pobliżu nie było żywej duszy.
Rozluźniłam się. Dawid zrozumiał, że dostał przyzwolenie i zaczął mnie pieścić, gdy jego dłonie pracowały, ja zatykałam sobie usta, by moje jęki nie wywabiły ptaków z ukrycia i nie przyciągały niechcianych gapiów. Jak on potrafił wyzwalać we mnie takie uczucia? Nie wiem, to zapewne tajemnica tylko mu znana. Może miał wrodzony talent, w końcu każdy w czymś jest dobry. Gdy skończyliśmy, Igor z Majką już kierowali się w stronę naszych rzeczy, więc my też się zebraliśmy. Usiadłam na ręczniku i otoczyłam ramiona sukienką. Nie planowałam się moczyć, a teraz byłam mokra. Nie wzięłam w związku z tym nic na zmianę i zrobiło się mi nieco chłodno. Dawid wyciągnął z plecaka czarną bluzę i rzucił w moim kierunku. Zdziwiłam się, ale chętnie przyjęłam ciepły podarunek. Przeciągając głowę przez kołnierz poczułam słodki zapach piżma i mięty. Delikatnie zaciągnęłam się tym aromatem, co przykuło uwagę Igora. Nic jednak nie powiedział, tylko usiadł, opierając się o spory głaz i naciągnął daszek czapki mocniej na oczy. Dawid wciągnął na siebie koszulkę i niepewnie spojrzał na Majkę.
– Chodź, Ruda, pomożesz mi.
– W czym? – zdziwiła się moja przyjaciółka, że to akurat ją wybrał do pomocy.
– Kupimy w kawiarni gorącą kawę i coś do przegryzienia. Wybierzesz coś, co lubią dziewczyny i pomożesz mi to przynieść.
Majka wzruszyła ramionami i naciągnęła na siebie przydużą, męską koszulę w kratę. Po czym poczłapała za oddalającym się Dawidem, który – oczywiście! – na nią nie zaczekał. Zostałam z Igorem sama, najwyraźniej był taki plan, bo chłopak niepewnie poruszył się na swoim miejscu i poprawił czapkę, nim zaczął mówić.
– Jest sprawa, Mała.
– Tylko nie „Mała".
Wzdrygnęłam się. Musiał się domyślić, że chodzi o Łukasza, albo niewiele analizował (Igora było bardzo ciężko rozgryźć!), ale pokiwał twierdząco głową.
– Ok, Lena, to jest sprawa...
Nie wiem dlaczego, ale nie potrafiłam się powstrzymać, by znowu nie powąchać kołnierza bluzy Dawida; miała taki przyjemny zapach bezpieczeństwa. Igor to dostrzegł i na chwilę zamilkł.
– ...nie zakochuj się w nim – powiedział, jakby odrywając się od myśli.
– My nie... – zaśmiałam się nerwowo.
– Nie interesuje mnie, co robicie... – przerwał mi. – Po prostu nie angażuj się w to, to nie jest facet dla ciebie.
– Dlaczego sądzisz, że coś robimy? – zapytałam, czując, że mój fortel runął.
– Mamy sypialnię nad wami – wyjaśnił. – Po prostu sobie to odpuść. Baw się dobrze, ale nie angażuj w to uczuć. On ci nie da tego, co byś chciała.
Czułam, jak na policzkach występują mi pąsy wstydu.
– Nie planowałam... – przyznałam zażenowana, zastanawiając się, czy jest to w ogóle prawda. – Nie mów Majce... ona...
– Rano przyłapałem ją, jak siedziała w łazience z uchem przy kafelkach. Raczej nie dlatego, że ładnie śpiewasz pod prysznicem! – zażartował, ponownie mi przerywając.
Po chwili naszła mnie refleksja. Igor mógł mi to powiedzieć w każdym możliwym momencie. Dlaczego więc dopiero teraz?
– Myślałam, że Dawid jest twoim przyjacielem... – zaczęłam, niepewnie badając grunt.
– Jest moim bratem. Jego sekrety są moimi sekretami, ale jesteś przyjaciółką Majki, więc nie chcę, żebyś przez niego płakała. On nie planuje być stały, nie planuje być wierny. Paradoksalnie chce rodziny, ale kobieta, która z nim będzie...
– Wiem. – Tym razem to ja mu przerwałam. – Powiedział mi.
– Powiedział ci? – zdziwił się blondyn.
Skinęłam głową, aby potaknąć. Mimo że teraz nieco traciłam głowę, to układ był przecież prosty: „To co wydarzyło się w Barcelonie, pozostanie w Barcelonie". Nie miałam złudzeń.
– Powiedział, ale nie o tym chyba chciałeś rozmawiać – zauważyłam.
– Masz rację, nie o tym – zreflektował się i poprawił swoją pozycję podparcia o kamień.
– Więc, słucham.
Nieświadomie nabrałam dystansu do Igora, ale jemu najwyraźniej to nie przeszkadzało.
– Jak wiesz, niedługo są urodziny Mai.
– Wiem – przytaknęłam. – Potrzebujesz pomysłu na prezent?
– Nie do końca... – przyznał, ponownie się prostując. – Prezent już mam, ale chciałbym jej dać coś jeszcze i tu potrzebuję pomocy.
– Wiesz, Igor, ona wcale nie wymaga niczego wyjątkowego. Tak naprawdę jak kupisz jej książkę, koszulkę, czy płytę z muzyką, to się ucieszy. Wychowała się w domu, gdzie dużą wagę przykładano do przedmiotów i często one zastępowały jej rodziców. Dużo bardziej ceni ludzi niż rzeczy.
– Wiem, że wystarczy jej literka, ale to, co chciałem jej kupić, po prostu musi być z górnej półki. Taka dziewczyna jak ona zasługuje na diamenty.
– Literkę? – zapytałam zdziwiona.
Wiem, że moją uwagę powinna przykuć inna część wypowiedzi chłopaka, ale Igor wypowiedział słowo „literka" z pewną nabożnością ukrytą w tonacji jego głosu tak, że po prostu musiałam wiedzieć, jaka historia się za tym kryje. Blondyn poruszył się niepewnie, wzruszył ramionami od niechcenia i chrząknął, jakby temat niezbyt mu leżał.
– Oj, mój ojciec jest raczej średnio okazującym uczucia facetem, ale w dniu ślubu z moją matką dał jej takie zawieszki na łańcuszku z pierwszymi literkami ich imion. Potem, gdy się urodziłem dał jej kolejną i tak przy każdym następnym dziecku.
– Urocze! – ucieszyłam się i przysunęłam nieznacznie do chłopaka.
– W sumie, choć teraz matka nosi te zawieszki na bransoletce i nie zakłada do pracy.
– Dlaczego? – zdziwiłam się.
Igor poprawił czapkę z daszkiem i zaśmiał się na najwyraźniej dobre wspomnienie.
– Dawid jej zerwał łańcuszek w złości.
– To okropne! – zaskoczyłam się tym, że jeszcze przed chwilą uznałam zachowanie chłopaka za pozytywną reakcję.
– Trochę – zaśmiał się ponownie. – On jest humorzasty, wiesz. Zobaczył u niej łańcuszek i postanowił go popsuć. Mama przyczepiła literki do bransoletki. Pamiętam, jak ten skubaniec zwęził oczy, gdy ponownie je zobaczył. Wyciągał już rękę, żeby ponownie „niby przypadkiem" zahaczyć o nią, ale wtedy dostrzegł u niej nową. D z niewielką czerwoną cyrkonią i rozpłakał się jak dziecko! W sumie był jeszcze dzieckiem – podsumował Igor w ostatnim zdaniu.
Zadumałam się na chwilę. Zrozumiałam, jak wiele o Dawidzie nie wiedziałam. O tym, że miał w sobie wielki żal i pustkę po odejściu mamy. Musiał czuć się opuszczony i demonstrował swoją złość, jednocześnie pragnąc, by ktoś okazał mu uczucia. Tak często patrzyłam na relację pana Kohena z synem i krytykowałam Dawida. Co jeśli to jego ojciec mógł zrobić coś więcej, by ich więź była mocniejsza? Nie zdążyłam się nad tym zastanowić, bo w oddali dostrzegłam Dawida, który wracał, trzymając w rękach kartonową podkładkę na napoje. Za nim brnęła w piasku Majka, z wyraźną miną niezadowolenia. Jeśli Dawid przybrał przy niej swoją mrukliwą maskę, to zapewne dla gadatliwej przyjaciółki nie była to udana wyprawa. Spojrzałam na Igora, a ten nerwowo poruszał czapką.
– Dobra, do brzegu, Lena. Musisz mi pomóc wybrać pierścionek – powiedział z lekką paniką w oczach, widząc zbliżającą się dziewczynę.
– Pierścionek?! – zapiszczałam i poczułam, jak emocje rozrywają moje serce. – Oczywiście, że ci pomogę – szepnęłam konspiracyjnie.
– Tak, tylko wiesz, to musi być bomba, a nie jakiś tani z lombardu... – powiedział z przekąsem.
– Ona nie jest taka... – Majka się zbliżała, więc zaczęłam coraz bardziej szeptać.
– Wiem, dlatego zasługuje.
– Masz na to pieniądze? – upewniłam się.
– Tak jakby... – westchnął.
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo przyjaciółka podeszła i położyła obok mnie torbę z rogalikami.
– O czym rozmawiacie? – zaszczebiotała zaciekawiona.
– O niczym! – zaprzeczyłam spanikowana.
– O moim niedzielnym wyścigu – powiedział spokojnie Igor. – Wpadniesz, Lena, prawda?
– Nie wpadnie – warknął Dawid. – Lena ma zakaz pokazywania się w Bunkrze.
– Od kogo? – zdziwiła się Majka.
– Ode mnie, Ruda – ponownie warknął, tym razem kierując wzrok bezpośrednio na dziewczynę.
– A ona o tym wie? Lena...
– On ma racje – przerwałam przyjaciółce. – Lepiej, żebym tam nie chodziła.
– Coś się stało? – zainteresował się Igor, ale w odpowiedzi dostał jedynie gest głowy Dawida, który najprawdopodobniej znaczył tyle, co „pogadamy później".
– No weź! Jak mam siedzieć tam z Dawidem, to już wolę posadzić obok siebie pniak drewna, jest bardziej rozrywkowy – pożaliła się Majka, a ja prychnęłam rozbawiona.
W odpowiedzi zostałam spiorunowana wściekłym wzrokiem Dawida, który – ku mojemu odkryciu i zaskoczeniu – jeszcze bardziej mnie rozbawił i już nie sprawiał, że czułam irytację. Chłopak chciał coś powiedzieć i już widziałam jak otwiera usta, gdy odezwał się Igor:
– W sumie, jak przywieziesz dziewczyny na miejsce, to nie muszą przyjeżdżać do klubu. Szatanowi i tak coś odwala i z Bunkra robi burdel, więc lepiej żeby dziewczyny się tam nie kręciły. Wyślę ci namiary, to je podrzucisz i popilnujesz.
– Cudownie! – zapiszczała Majka, a ja musiałam przyznać, że to całkiem dobry pomysł.
Tylko Dawid się nie zgadzał. Prychnął oburzony i pokiwał głową z dezaprobatą.
– Jak zwykle robicie wszystko po swojemu – warknął pod nosem, usiadł tuż za moimi plecami i podał mi papierowy kubek z kawą. – Wypij póki ciepła, żebyś się nie rozchorowała...
W jego głosie usłyszałam pretensję, ale ku mojemu zaskoczeniu tylko zbliżył się, a jego głowa zawisła tuż obok mojego obojczyka. Miałam wrażenie, że chciał się przytulić. Też w tym momencie bardzo chciałam oprzeć się o jego szeroki tors i zanurzyć w nim, ale tego nie zrobiłam. Nie byliśmy parą, w naszej relacji w Barcelonie chodziło o seks, a nie przyjemność płynącą z bliskości. Nie byłam naiwna, nie planowałam się angażować i uzależniać. Trzymanie się za rękę, przelotny dotyk, pocałunki i przytulanie nie wchodziły w pakiet rozrywek, jakie mógł mi zaoferować Dawid. Mimo że nasi przyjaciele domyślali się, co nas łączy, a wręcz byli o tym przekonani, to wiedziałam, że okazując uczucia, tylko narobię nadziei Majce, która zacznie snuć nasze weselne plany i obwini Dawida o całe rozczarowanie, jakie przy tym ją ogarnie. W końcu została nam zaledwie godzina, nim wrócimy do hotelu spakujemy się i wszystko się bezpowrotnie skończy, pozostawiając nam jedynie miłe wspomnienia. Wiedząc to, lekko pochyliłam się do przodu i sięgnęłam po rogalika. Udawałam, że nie czuję na plecach palącego spojrzenia i ciarek, jakie krążyły po całym moim ciele. Dawid musiał zrozumieć moje zamiary, bo położył się na piasku i oparł na łokciu.
– A Wrona będzie obstawiać na ciebie? – zaczął rozmawiać z Igorem o wyścigu.
– Wrony nie będzie... jakiś transport czegoś ma czy coś...
Zatopiłam zęby w miękkim, drożdżowym pieczywie i upiłam łyk karmelowej kawy. Ostatni raz spojrzałam na horyzont, by w myślach pożegnać Barcelonę i prawdopodobnie najlepszy seks w moim życiu.
Wracając do hotelu wsunęłam dłonie w kieszenie bluzy Dawida i wyczułam charakterystyczny, twardy kształt. Wyciągnęłam z niej niewielką mięsną chrupkę, a w mojej głowie przemknęły obrazy dziko biegnącego Golden Retrievera, który zawsze wyrywał się w stronę domu naprzeciwko i chętnie witał się z sąsiadem. Spojrzałam na szerokie plecy chłopaka idącego przede mną i się uśmiechnęłam. „Nie zdradzę twojej tajemnicy – pomyślałam. – Też cię zawsze w głębi serca lubiłam...".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top