Rozdział 12: Pa-pa-pa Party!

Banan na twarzy Logana, który pojawił się w dniu wyjazdu rodziców, zaczął mnie przerażać. Wiedziałam, że mój brat chce zorganizować imprezę, ale to, co działo się w jego głowie było najwyraźniej bardziej demoniczne, niż się spodziewałam. Do tego stopnia, że ostatnie słowa skierowane przez ojca do mojego ucha brzmiały: „Pilnuj go". Tego dnia do salonu w moim domu wparowała jak burza Majka. Dokładnie z takimi samymi planami weekendowymi, co mój młodszy brat! Uwierzycie?! Świat sprzymierzył się przeciwko mnie! Impreza była nieodwracalną konsekwencją romantycznego wyjazdu moich rodziców! Oni się bawią, a ja będę sprzątać syf po przyjaciółce i Loganie.

– Uroczyście przysięgam, że zostanę przy tobie i będziemy sprzątać razem – oświadczyła Majka z ręką na sercu, podczas gdy Logan jej potakiwał.

– Musisz mi obiecać, że Igor zapanuje nad chaosem! – ostrzegłam ją stanowczo, a ona potraktowała to jak pełną zgodę. Zapiszczała i wskoczyła na mnie jak szympans w Zoo, całując mnie po głowie i twarzy. Zaczęłam się osłaniać, jakbym była atakowana przez tego małpiszona i śmiać, jakbym sama należała do jej stada.

To zaskakujące jak szybko niesie się plotka. Decyzja zapadła rano, a wieczorem u moich drzwi pojawili się pierwsi goście z butelkami alkoholu i przekąskami. Z wielkich głośników w salonie leciała muzyczna składanka mojego brata, a ludzie zaczęli leniwie rozsiadać się na kanapach. Wraz z przybyciem Igora, który co prawda był u mnie od południa, ale wyskoczył do sklepu po więcej alkoholu i jeszcze więcej przekąsek, w drzwiach wejściowych stanął nie kto inny a Dawid Kohen. Wypiął pierś, którą opinała czarna, bawełniana koszulka, ukazując jego muskulaturę i wystawił w moim kierunku butelkę whiskey z górnej półki. Przepuściłam go, a w moje nozdrza uderzył zapach wody toaletowej i czystej skóry – piżmo i mięta. Zapowietrzyłam się, bo wraz z uczuciem przyjemności tym doznaniem, moje ciało postanowiło doznać wzmożonych upławów na bieliźnie, którą miałam pod ciasno dopasowanymi jeansami, idealnie opinającymi moje pośladki i kończącymi się na wysokości talii. Chłopcy pokierowali się do salonu, a ja ruszyłam za nimi, zauważając, że nie tylko mój tyłek jest wyeksponowany. Czarne jeansy Dawida także ukazywały zgrabną przyjemność, o której...

Na Boga! O której nie chciałam myśleć! Co się ze mną działo?! Śliniłam się jak buldog na widok mojego nemezis, z którym rzekomo się przyjaźniłam. Zachowanie pokojowych warunków kapitulacji, to jedno, ale skąd u mnie to podniecenie?!

Zamrugałam i... wróciłam do drzwi, bo ponownie rozległ się dzwonek. Tym razem w progu domu ujrzałam niską dziewczynę o długich, orzechowych włosach i migdałowych oczach. Była drobna, ale osobowość miała niczym lawa. Ada. Najlepsza przyjaciółka mojego brata i jego pierwsza licealna miłość. Ucieszyłam się na jej widok.

– Ada! Jak dobrze, że jesteś!

– Nie mogłam przepuścić, Logan gada o tym od rana! Gdzie on jest? – Wskazałam dziewczynie na salon, a ona przekazała w moje ręce butelkę czerwonego wina. – Zagonię go do roboty, bo pewnie wszystko zrzucił na twoje barki!

Jej śmiech zabrzmiał perliście, a ja od razu pożałowałam jej rozstania z moim bratem. Cudownie byłoby, gdyby Ada była częścią naszej rodziny. Doskonale pasowała do Logana. Ich zerwanie nie miało sensu. „Chemia się wypaliła" – tak to określił Logan, ale nie potrafiłam w to uwierzyć. Za każdym razem, gdy na nich patrzyłam wyglądali, jak spijające sobie z dzióbków gołąbeczki. Szczebiotali i nie unikali kontaktu cielesnego. On często trzymał ją za rękę, a ona wtulała plecy w jego tors. Może to kwestia wieku. Mieli zaledwie po osiemnaście lat. Żywiłam szczerą nadzieję, że okres rozstania to jedynie etap w ich związku, w którym zrozumieją, ze są dla siebie stworzeni.

Rozczulona wróciłam do kuchni i zaczęłam rozsypywać przekąski do pojemników. Kątem oka obserwowałam Dawida, który siedział samotnie na kanapie z szeroko rozwartymi ramionami na oparciu. Byłam ciekawa, ile czasu zajmie nim te ramiona zostaną wypełnione przypadkową dziewczyną. Prychnęłam pod nosem, gdy chwilę po tej myśli, obok niego usiadła szatynka z dużym biustem i wyszeptała mu słowa zachęty wprost do ucha. Odpowiedział jej równie kokieteryjnie, po czym dziewczyna poklepała go po kolanie, wstała i odeszła. Nie była w jego guście? Ciężko mi było w to uwierzyć. Miała wszystko na miejscu. Ładną buzię, zgrabne ciało. Takich okazji jak ona Dawid Kohan nigdy nie przegapiał. Co jest?

Zamiast romansu z przygodną laską Dawid spojrzał na mnie, a ja uzmysłowiłam sobie, że już nie zerkam, a gapię się na niego. Wstał i podszedł. Nie byłam pewna, czy to kwestia przyłapania na gorącym uczynku, ale gdy stanął za mną i nachylił się tak, że jego ciało przywarło do mojego ciała, cała się spięłam. Wstyd i skrępowanie – to czułam.

– Co jest? – zapytał z wyczuwalną troską.

Musiałam szybko zrozumieć, co tak właściwie mnie poruszyło.

– To Logan i Ada – wypaliłam, wskazując na parę nastolatków przyjmujących kolejną partię nowoprzybyłych gości. – Ciekawe, kiedy do siebie wrócą...

Dawid stał i przyglądał się mi z zainteresowaniem, wypalając dziurę w moim żołądku. Jego twarz wyglądała jak zaklęta w kamieniu. Widziałam ciekawość, ale żadnej innej emocji. Po chwili nalał do plastikowego kubka intensywnie karmazynowy trunek i podał mi do ręki. Byłam przekonana, że jest to wino, więc pewnie upiłam spory łyk, ale moje usta zalał słodki, lepki, spirytusowy smak wiśniówki. Przełknęłam, robiąc wielkie oczy.

– Potrzebujesz czegoś mocniejszego! – zaśmiał się figlarnie Dawid, zadowolony z siebie, że mnie oszukał.

Miał rację. Potrzebowałam czegoś mocniejszego. Mój organizm szybko przestał się zamartwiać, a ja zaczęłam całkiem dobrze się bawić. Tańczyłam i śmiałam w objęciach najlepszej przyjaciółki, która postanowiła być równie pijana, co ja. Czy miałam powód do obaw? Najwyraźniej nie. Szybko okazało się, że Igor i Dawid świetnie sprawdzają się w roli ochrony. Bez problemu łagodzili awantury i najwyraźniej postanowili zachować umiar, którym ja nie musiałam się dziś przejmować. Okazało się, że pigwówka smakuje lepiej od wiśniówki, a od pigwówki jeszcze lepiej smakuje cytrynówka, a jak wymieszasz piwo z wódką, to też da się to przełknąć!

Czy podczas tej imprezy tańczyłam na stole? Oj, tak... Co gorsza to był bardzo spersonalizowany taniec ze specjalną dedykacją, więc odbiorca tej laurki chwilę na mnie patrzył, nim ściągnął mnie z blatu i postanowił zanieść na rękach do mojego pokoju. Nie zdołał, bo gdy tylko zauważyłam, że w gabinecie ojca odbywa się zabawa, od razu pociągnęłam Dawida za sobą.

– Zobacz! Grają w butelkę!

Dawid miał oczywiście siłę, by zaciągnąć mnie do pokoju pod przymusem, ale tego nie zrobił. Pozwolił się poprowadzić i usiadł obok mnie na dywanie. W pokoju był również Logan, Ada i kilkoro ich znajomych z liceum. Dzieciaki, ale i tak chciałam się zabawić. Jakaś blondynka zakręciła butelką, której szyjka wskazała na Adę.

– Prawda czy wyzwanie? – zapytała.

Ok. Czyli to nie była rozbierana butelka.

– Prawda.

Blondynka uśmiechnęła się chytrze. Czyli Ada i ta dziewczyna się nie kolegowały. Zarejestrować: Nie lubimy blondynki.

– O kim myślisz robiąc sobie palcówkę?

Ada się skrzywiła, a Logan głośno zaprotestował, wydając z siebie jękliwe „Ej!". Niestety, na tym polegały zasady gry. Ada była zmuszona odpowiedzieć.

– O Loganie. – Mlasnęła zniesmaczona, patrząc na blondynkę tak, jakby chciała jej wydłubać oczy i od razu chwyciła za butelkę i ostro nią zakręciła. Albo Ada była mistrzem butelki, albo miała wyjątkowego farta, bo szyjka pojawiła się na blondynce.

– Prawda czy wyzwanie?

Dziewczyna długo analizowała swoje możliwości, aż w końcu wydała się wystraszyć zemsty Ady, więc skapitulowała.

– Pytanie – warknęła, wiedząc że zaraz zostanie ośmieszona.

– O kim ty myślisz robiąc sobie palcówki?

Ok. Przyznam szczerze, że takiego pytania się nie spodziewałam. Szybko jednak zrozumiałam cel, gdy padła odpowiedź.

– O Loganie... – mruknęła pokonana.

Jak się okazało, tylko w tej rundzie, bo po chwili zakręciła butelką, a szyjka wylądowała ponownie na Adzie, która po nabraniu pewności siebie, bez zastanowienia wybrała:

– Wyzwanie.

– W takim razie, pocałuj Logana.

O! To zadanie było dobre. Jeśli Logan przypomni sobie, co łączyło go z Adą, to może iskra wznieci pożar. Drobna szatynka zagryzła wargę do czerwoności. Nie była pewna, jak wykonać polecenie. Na szczęście inicjatywę przejął mój brat. Zerknął kpiarsko na blondynkę i dotknął policzka Ady, która się rozluźniła. Logan przyłożył usta do ust swojej przyjaciółki i zaczął ją namiętnie całować, wyraźnie wsuwając język między jej wargi i penetrując je tak, jakby miał zaraz skończyć się świat. Oszołomiona Ada nabrała pewności siebie i ponownie zakręciła butelką, na której Logan szybko położył rękę.

– Dobra, dziewczyny, skończmy to, nim zrobicie ze mnie swoją seks zabawkę – westchnął.

Usłyszałam męski chichot za plecami. Ktoś siedział przy biurku mojego ojca, ale ciemności jakie panowały w pokoju, rozjaśniała jedynie lampa na komodzie, więc uniemożliwiły mi rozpoznanie postaci. Była z pewnością barczysta i męska, a w jej stronę pomachał Dawid, który również dopiero zauważył intruza (a może obserwatora?). Nie zdążyłam się dobrze przyjrzeć, gdy usłyszałam głos Ady.

– Lena! Padło na ciebie. Prawda czy wyzwanie?

Spojrzałam na dłoń brata na butelce i zorientowałam się, że szyjka jest wystawiona w moją stronę. Czyli koniec dziewczęcych przepychanek, którymi wszyscy uczestnicy zabawy zaczynali się męczyć.

– Wyzwanie – odpowiedziałam.

Nie obawiałam się, Ada nie wymyśli dla mnie nic wrednego. Szatynka rozejrzała się po otoczeniu i uśmiechnęła przebiegle.

– Pocałujesz... – O nie! Tu byli sami licealiści... Moje serce stanęło, ale Ada wskazała palcem na Dawida. – Go! Wygląda, jakby miał pobić każdego chłopaka, który spróbuje cię dotknąć!

Perlisty śmiech Ady poniósł się po gabinecie, a ja poczułam, że ziemia się pode mną zapada. Czy to miał być mój pierwszy pocałunek z Dawidem Kohenem, którego obiecywałam: „Nigdy! Przenigdy! Nie dotknąć nawet placem?!" To było zadanie porażka!

To ja miałam pocałować Dawida, ale tak samo jak Logan wcześniej przejął inicjatywę, tak teraz Dawid wsunął dłoń w moje włosy i przyciągnął do siebie moją głowę. Jego usta były ciepłe, miękkie i delikatne. Jego pocałunek był jak ciepły, letni poranek. Był jak szczęście, jak bezpieczeństwo, jak rodzina. Był czuły i troskliwy. Był idealny. Zatopiłam się w jego ustach, całkowicie tracąc kontrolę nad własnym ciałem, a potrzeby zaczęły przemawiać przeze mnie, górować i przejmować kontrolę. Jak kukiełka, pociągana za sznurki, tak ja przeniosłam się na kolana Dawida, siadając na nim okrakiem. Moje usta zaczęły tęsknie szukać coraz to intensywniejszych doznań. Mój język napotkał jego język w drodze do ust i wygrał walkę o dominację, znajdując ostatecznie schronienie między jego wargami. Mogłam dominować w pocałunku, ale on dominował nad moim ciałem. Dłonie Dawida zaciskały się na moich pośladkach, pozwalając, by moje biodra wędrowały po sporej wypukłości w jego spodniach. Szybko zrozumiałam, że jeśli wciąż będę napierać, to damy pokaż znacznie większy, niż tylko pocałunku. Niechętnie odsunęłam się od warg Dawida, a z jego ust wyleciał cichy jęk rozczarowania. Chciałam zejść z niego, ale chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie.

– O nie, teraz nie zejdziesz – szepnął mi do ucha rozbawiony. – Pobudziłaś mojego fiuta, teraz zaczekasz, aż się uspokoi.

Zachichotałam rozumiejąc jego słowa i na myśl o wzwodzie w spodniach Dawida. Przewróciłam się na kolanach chłopaka i zsunęłam między jego nogi, odnajdując ciepło jego ramion na moich plecach, gdy objął mnie pod pachami. Siedziałam w tej pozycji, czując się naprawdę błogo. Normalnie w takiej sytuacji bym zasnęła, ale sen był ostatnią rzeczą, jaka chodziła po mojej głowie i szybko zrozumiałam, że jeśli nie rozładuję napięcia, które powstało, to frustracja przyjdzie szybciej, niż bym sobie tego życzyła. Nie zważając na wypity alkohol, a może właśnie dzięki niemu, wstałam i skierowałam się do pokoju.

– Muszę się położyć – burknęłam.

Idąc, wciąż się zataczałam, ale bez problemu dotarłam do swojej sypialni i opadłam ciężko na łóżko. Zsunęłam z siebie opinające jeansy i pozostałam w niewiele zakrywającym topie. Pożar między moimi udami wciąż płonął, a ja potrafiłam tylko niezgrabnie wierzgać kolanami, gdy czułe punkty w ciele pulsowały i upominały się o uwagę. Niech to szlag! Trudno! Musiałam sobie ulżyć. Wsunęłam dłoń między uda i zaczęłam dotykać się przez materiał bielizny. Wystarczyły zaledwie dwa ruchy, by z mojego gardła wydobył się cichy jęk, który zagłuszył otwierane drzwi.

– Nie przestawaj – szepnął Dawid, gdy jego twarz pojawiła się tuż przed moimi oczami.

Skamieniałam, a on powtórzył:

– Nie przestawaj.

– Co tu robisz? – zapytałam zażenowana.

– Chcę dokończyć, co zaczęliśmy.

Jego głos był zachrypnięty i pobudzony. Bez pozwolenia wtargnął miednicą między moje uda, a łokcie oparł mi tuż nad głową. Jego ciało mnie otoczyło, a usta ponownie znalazły drogę do moich ust. Nie zdążyłam zaprotestować, gdy kolejna fala podniecenia opanowała moje ciało. Złączyliśmy się w pocałunku, a nasze języki zaczęły ponowną walkę o dominację. Tym razem to on zwyciężył, zatapiając się w moich ustach. Jego biodra zaczęły pracować, a w jego spodniach pojawiła się twarda wypukłość, która drażniła się z moim ciałem przez bieliznę. Nie interesowało mnie w tym momencie to, że był to Dawid Kohen, chciałam żeby był we mnie. Chciałam poczuć jego męskość wewnątrz siebie. Zsunęłam dłoń z jego ramion i wsunęłam ją między nasze ciała. Pieściłam przez chwilę jego członka przez jeansy. Mruknął z zadowoleniem, ale gdy dotknęłam klamry u paska, jego pace zacisnęły się wokół mojego nadgarstka.

– Jesteś pijana, Lena – mruknął chrapliwie. – Nie pozwolę ci zrobić nic, czego jutro możesz żałować. Na pocałunkach nasze zabawy się dzisiaj skończą.

Chciałam protestować. Nasze „zabawy" stanowczo nie opierały się tylko na pocałunkach. Jego ciało ocierało się o moje w miejscach, które pobudzały kobiecość, drażniły ją i prowokowały. To stanowczo było coś więcej niż całowanie, to już był co najmniej łagodny petting i moje ciało krzyczało o kulminację. Dawid jednak odsunął się i ciężko opadł z boku łóżka, również oddychając tak, jakby pragnął więcej. Poprawił się i uspokoił emocje. Wsunął ramię pod moją głowę i przyciągnął mnie do siebie.

– Śpij, Lena.

Leżałam w jego ramionach i słuchałam, jak miarowo oddycha, ale sen był ostatnią czynnością, jaką byłam teraz w stanie wykonywać. Pobudzenie seksualne we mnie wrzało, twarde ciało Dawida stanowiło bezpieczne schronienie. Zbyt kuszące, bym mogła się skoncentrować. Ostrożnie wysunęłam się z objęć i wyszłam na balkon – do miejsca, gdzie chłodne powietrze zawsze skutecznie otrzeźwiło mój umysł.

Pomimo skarpetek na stopach poczułam chłód kamienia, a na ramionach wystąpiła gęsia skórka, ale to sprawiło, że moje ciało przestało skręcać się z potrzeby bliskości z Dawidem. Musiałam przyznać, że teraz bardziej rozumiałam, co widzą w nim dziewczyny. Potrafił dotykać i całować, umiał pobudzić czułe punkty. Niestety mimo tego nie planowałam nigdy znaleźć się w jego kolekcji, wśród tłumu kobiet, które zdobył Dawid Kohen. Gdy już myślałam, że uwolniłam się od czaru chłopaka z mojego łóżka, poczułam puszysty materiał koca na ramionach.

– Zmarzniesz – szepnął Dawid, nachylając się nad moim uchem tak, że ciarki przeszły mi wzdłuż kręgosłupa.

– Lubię to – wyjaśniłam, przyjmując od niego okrycie. – Chłód poranka, poczucie wolności...

Dawid stanął do mnie przodem, opierając się ramieniem o barierkę balkonu. Patrzył w moją twarz z zainteresowaniem, analizował moje słowa, a ja byłam zbyt pijana, by logicznie wyjaśnić mu powody, dla których tak bardzo ten poranny rytuał sprawia mi radość. Uśmiechnęłam się błogo i zapatrzyłam w przestrzeń przede mną. W ciemnym salonie Kohenów rozjarzyło się niewielkie światło z ekranu telefonu komórkowego i jakiś cień przemknął przez pomieszczenie. Był środek nocy. Zbyt późno na to, by ktoś chodził po domu. Wskazałam Dawidowi w kierunku zauważonego przeze mnie ruchu.

– Ktoś tam jest...

Dawid się skrzywił, a wtedy w salonie domu naprzeciwko zapaliło się światło. Stał w nim Krzysztof Kohen. Ubrany w pogniecione ciuchy, w których wychodził dziś rano do pracy. Miał zmierzwione włosy i wyglądał, jakby przysnął na biurku podczas pracy, ale gdy nas zobaczył stojących na balkonie, wyraźnie się rozchmurzył. Uśmiechnął się szeroko i pomachał ręką na przywitanie. Odmachałam, ale opuściłam szybko rękę, gdy usłyszałam warkot dochodzący z wnętrza gardła Dawida i zrozumiałam, że jego wzrok mógłby teraz podpalić ojca żywcem.

– Nie da mi żyć... – mruknął pod nosem, bardziej do siebie niż do mnie.

– Dlaczego? – zapytałam.

Dawid wzdrygnął się, nie planował mówić swoich słów na głos, a już z pewnością nie ja miałam je usłyszeć. Zesztywniał na chwilę, ale po chwili wypuścił nagromadzone w płucach powietrze.

– On sobie coś ubzdurał – powiedział z rezygnacją.

Zamrugałam i popatrzyłam wymownie na Dawida. Żądałam wyjaśnień, a on doskonale zrozumiał, że musi mi ich udzielić.

– Ojciec zmusił mnie do stażu od przyszłego semestru.

– Och... – westchnęłam, uświadamiając sobie, że ja również wtedy będę odbywać ten sam staż. – Dlaczego to zrobił? Co on właściwie o mnie myśli?

Dwoje szmaragdowych oczu wpatrzyło się we mnie, by po chwili odwrócić się w stronę salonu, gdzie ojciec Dawida opuścił głowę i przyjmując zrezygnowaną postawę udał się schodami na górę.

– On cię uwielbia, Lena.

Głos Dawida był niezwykle lekki, jakby tłumaczył coś pięcioletniej dziewczynce i musiał to powtarzać setny raz. – To ja jestem dla niego ciężarem. Namacalnym dowodem jego życiowej porażki.

– Dawid...

Chciałam go pocieszyć, ale właściwie nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów. Wszystko wydawało się banalnym lub pustym frazesem. Wyciągnęłam dłoń przed siebie, żeby dotknąć ramienia chłopaka, ale się wyprostował.

– Spoko! – Założył ręce na piersi, którą wypiął dumnie. – Jego marzenia, byś to ty była jego córką się nie zrealizowały, ale dopilnuję, by jego plan, byś została jego synową też się nie powiedzie!

W jego głosie było słychać kpinę. Nie byłam pewna, czy teraz mnie obrażał, czy nie. Nie miałam pojęcia, jak zareagować na jego słowa, bo wprawiły mnie w stan osłupienia.

Dawid klepnął mnie w ramię i wszedł do wnętrza domu.

– Chodź do środka, bo się rozchorujesz.

Weszłam, jakbym była zahipnotyzowana. O moją głowę wciąż obijało się słowo „synowa", które mnie otrzeźwiło bardziej niż chłód nocy na nagiej skórze. Niezgrabnie wgramoliłam się do łóżka i okryłam kołdrą. Nagle miałam usilną potrzebę okrycia się przed wzrokiem chłopaka. Czy Dawid powiedział to, bo był na tyle pijany? Czy może uznał, że ja byłam na tyle nietrzeźwa? Myśli zaczęły niepokojąco gęstnieć w moim pokoju i unosić się jak trucizna. On nie dopuści do naszej bliskości. Powiedział to, a jednak był tu i ściągał przede mną koszulkę ukazując mi szeroką pierś i wyrzeźbiony brzuch. Był piękny, doskonały. Był doskonale piękny, a mimo to coś pękło.

– Co robisz? – zapytałam, gdy Dawid chwycił za klamrę spodni i zaczął ją rozpinać.

– Rozbieram się, żeby się położyć – objaśnił, jakby było to oczywiste.

– Nie powinniśmy spać razem. Przepraszam, ale to, co zrobiliśmy było pomyłką. Jestem pijana, nie powinniśmy byli... – mówiłam trzęsącym się głosem i patrzyłam, jak ciało Dawida zastyga w niezrozumieniu. Byłam gotowa na jego wybuch, atak lub krzyki, ale on stał i patrzył, jakbym mówiła w obcym języku. – Przepraszam, to moja wina...

Nie odpowiedział. Odwrócił się na pięcie i trzymając bluzkę w dłoni, wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Zbyt mocno, jak na mój gust. Czy powinnam coś zrobić? Może, ale teraz byłam pijana i wystarczyło, że przyłożyłam twarz do poduszki, a błogi sen otulił moją głowę i ukołysał ciało.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top