4
Konstancja: AHAHAHAHAHAHA
Konstancja: Hi
Kasia: A tobie co
Gregor: Posłodziłem jej herbatę i to chyba źle na nią działa
Kraft: trener cię szuka
Gregor: Który
Kraft: nasz
Konstancja: zaraz przyjdziemy!
Stoch: JEST PROBLEM
Peter: DUŻY PROBLEM
Domen: W CHUJ WIELKI PROBLEM
Peter: Grzeczniej szczylu
Nika: jebac was
Wiktoria: nO GADAJCIE O CO CHODZI
Stoch: Kuttin przyszedł
Domen: Szuka Gregora
Peter: On wie.
Kraft: Chyba mamy wszyscy przejebane
Konstancja widząc słowo "Kuttin" automatycznie uaktywniła swoją wewnętrzną agresję. Jakby ktoś jeszcze nie wiedział, to ludzie o tym nazwisku wytwarzali w niej same negatywne emocje. Gregor spojrzał na nią przerażony, choć nie do końca rozumiał co w słowniku Petera oznacza "on wie". Dziewczyna odstawiła kubek z herbatą na stolik i nie wiedząc, co powinna zrobić, podeszła do skoczka.
- O czym oni mówią? - zapytała zdenerwowana, a on pokiwał od niechcenia głową. Miała wrażenie, że umknęła jej jakaś ważna kwestia dotycząca skocznego świata, ponieważ coraz bardziej zaskakiwało ją zachowanie niektórych zawodników.
- Kuttin to dla mnie skończony temat, przynajmniej do tej pory, ale wydaje mi się, że tym razem nawet Apollo nam nie pomoże.
- Co z tym wszystkim ma wspólnego Apollo?
- To stara sprawa, ale Heinz swego czasu szantażował Kamila i Petera, miał pewne zdjęcia, o których nie powinien dowiedzieć się nikt poza nami. Problem w tym, że on wie za dużo, a to pamiętliwy człowiek i wydaje mi się, że aż za bardzo pragnie zemsty.
- Zemsty? - zapytała dziewczyna, ale nie dostała odpowiedzi. Usiadła na swoim miejscu z mieszanymi uczuciami i zobaczyła, że na ich grupie nikt nie próżnował.
Wiktoria: Co wie i dlaczego ma nas to martwić?
Domen: Nie wasza sprawa
Domen: Gregor wracaj
Julia: Dlaczego wy robicie tu taki spam w momencie, w którym zamawiam tort?
Nika: GDZIE TORT
Kraft: serio, to poważna sprawa
Peter: Nie Domen, lepiej, żeby szlirencwel się tu nie pokazywał, nie potrzebujemy ofiar.
Nika: SZLIRENCWEL AHAHAHAHAHAHAHAH
Kasia: SZLIRENCWEL XDDDDDDDDDDDDDDD
Julia: DOBRA, TO BYŁO DOBRE XDDDDDDDDD
Domen: Ja to wymyśliłem
Wiktoria: Spierdalaj szmato, byłam pierwsza
Aigner: SOS
Aigner: PODSŁUCHAŁEM ROZMOWE
Aigner: KRAFT MA RACJE, MAMY PRZEJEBANE
Park: Czy wy możecie się uspokoić z łaski swojej?
Stoch: Co robimy?
Stoch: Przecież wiecie, że jeżeli to wszystko się teraz wyda to po nas...
Domen: Wiktorio, odnoszę wrażenie, że mnie nie lubisz
Michael: Krafti, on idzie teraz do twojego pokoju, więc przyjdź do mnie, tu ci miejsca nie zabraknie
Peter: Kamil, mam pomysł ale wiem, że będziesz przeciw.
Stoch: NIE, NIE MOŻEMY TEGO ZROBIĆ
Peter: Kamil...
Julia: O czym wy mówicie
Domen: Kamil, musicie to zrobić
Wiktoria: Odnosisz złe wrażenie
Wiktoria: Albo dobre
Wiktoria: Jeszcze nie wiem
Stoch: Za pół godziny widzimy się z Hornim, poproszę Stefanka, żeby zawołał Adama i Apollo
Peter: Cieszę się, że poszedłeś po rozum do głowy
- Idziemy tam? - zapytała dziewczyna, czując silną potrzebę wyjścia z tego pokoju.
- Nie mamy innego wyjścia. To już nie jest potulna bitwa. To wojna.
PS: ŻEBY NIE BYŁO, ŻE JESTEM TAKA OKROPNA, TO DODAJE ROZDZIAŁ PAPA
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top