37

Kiedy operacja Gregora zakończyła się, lekarz prędko zajął się Konstancją. Wszyscy zostali wyproszeni z pokoju, ale ktoś musiał pilnować całej sytuacji i tą osobą był jak zwykle Berlin. Wiedział, że jeżeli dziewczyna przeżyje tak jak Gregor, to jego brat będzie w stanie normalnie funkcjonować. Nikt poza nim i Raquel nie znał całej prawdy, która kryła się pomiędzy znajomością Gregora a Profesorem. Tak naprawdę nigdy nie byli jedynie przyjaciółmi.
Berlin chodził po pokoju z dużą niepewnością, nie miał kontroli nad tym, co lekarz robił z Konstancją.

– Co jej jest? – zapytał po chwili, kiedy mężczyzna wstrzykiwał jej kolejną dawkę jakiegoś leku.

– Została poważnie otruta, to cud, że jeszcze żyje – odpowiedział, a Berlin zatrzymał się. 

Konstancja otruta niby przez kogo i dlaczego? Nic w tej całej układance mu się nie zgadzało. Był zmieszany i pogubiony. Jakiś czas później Herakliusz zakończył swoją pracę, mógł odpocząć u boku króla i królowej. W muzeum miał zostać do końca napadu, taka była niepisana umowa, na którą się zgodził.
Gdy zakładnikami opiekowała się Sztokholm z Denverem i Kruczkiem, Berlin pobiegł zdać innym relacje i powiedzieć, co zdołał się dowiedzieć. Wbiegł do pokoju, gdzie wszyscy się zebrali.

– Konstancja została otruta – zaczął swoją wypowiedź, a wszyscy zamarli. Zaczęli kręcić swoimi głowami z niedowierzania.

– Ale przez kogo, przecież ona jest taka... bezproblemowa.

Wtedy olśnienia doznała Maria Wiktoria Kujawiak. Zaczęła coraz szybciej oddychać, przypominając sobie tamtą noc. Wiedziała, kto otruł Dolinkę. Nie dowierzała w to, że tak bardzo nie poskładała sobie w głowie całej tej układanki wcześniej.

– Gdy ja i Domen opiekowaliśmy się tamtej nocy Noahem, zauważyłam w jego kieszeni fiolkę z naklejoną czaszką. Nie wiedziałam, że to może mieć aż takie znaczenie, ale to pewnie on ją truł, w końcu wszystko zaczęło się od jego pojawienia – powiedziała, a Profesor nie do końca rozumiał, dlaczego chłopak miałby robić taką rzecz. Sergio nauczył się już nie zastanawiać nad takimi rzeczami, w końcu ludzie byli różni i mógł mieć różne powody do zrobienia takiej rzeczy. Pokiwał głową i wyminął wszystkich.

– Wracajmy do pracy, trzeba spakować pieniądze i wynosić się z tego muzeum – powiedział i wyszedł. Kamień spadł mu z serca, nie musiał obwiniać się o niczyją śmierć, bo wszyscy żyli. To był cud, tak naprawdę, gdyby nikt nad nimi nie czuwał, Gregor i Konstancja zmarliby. Wiedział, że tak czy tak, sprawa się skomplikowała, media wiedziały, że w środku są skoczkowie, którzy prawdopodobnie są częścią napadu, nie zakładnikami. Do tego wszystkiego oprócz napaści na muzeum, w każdej chwili ktoś mógł obarczyć ich winą o śmierć Kuttina.

Profesor: Konstancja i Gregor żyją

Profesor: przekażcie to do wiadomości publicznej

Profesor: a, i jeszcze jedno, Walter, masz powiedzieć, że skoczkowie zostali porwani i są zakładnikami

Profesor: a najlepiej wykasuj te wiadomości, mogą przeszukiwać twój telefon

Walter Hofer: JAK TO ŻYJĄ

Profesor: szczerze mówiąc, nie wiem, zdarzył się cud, lekarz ich uratował, ledwo, ale uratował

Walter Hofer: zrobię to, o co mnie prosiłeś

Walter Hofer: obiecaj mi, że gdy wyjdziecie stamtąd, powiesz mu całą prawdę

Profesor: obiecuję, żadnych kłamstw

Skoczkowie zaczęli prace nad wyciąganiem pieniędzy, a Konstancja z Gregorem odpoczywali w sali na poddaszu. Tam byli całkowicie bezpieczni.
W telewizji od samego rana słychać było informacje o porwanych skoczkach, śmierci Gregora i Konstancji, ale przede wszystkim o nieudolności Hiszpańskiej policji. Tłum skandował przed muzeum różne hasła, ale byli po stronie grupy, nie władzy. To było w tym wszystkim najpiękniejsze. Właśnie dlatego Profesor postanowił powiadomić wszystkich, że król i królowa są całkowicie bezpieczni.
Po nagraniu filmiku wysłał go do zaprzyjaźnionych mediów, a oni wiedzieli już co z tym dalej zrobić.

Wieczorem wszyscy odpoczywali, zasłużyli na to za ciężką pracę, którą wykonali przez ostatnie dni. Dziewczyny zajmowały się dzieckiem, a mężczyźni pieniędzmi. Teraz każdy miał chwilę na wzięcie oddechu, przemyśleniu sobie wszystkiego i przede wszystkim wyciszeniu się. Oczywiście robili to przy zakładnikach, nie spuszczali ich ani przez chwilę z oczu.

– Koniec kłamstw – stwierdził nagle Stoch, a Ewa spojrzała na niego zdziwiona. – Gdy stąd wyjdziemy, powiem światu, że jestem w związku z Peterem. Nikt mnie już nie zatrzyma.

– Masz rację, za długo te kłamstwa trwały, teraz nie ma już Kuttina, nikt nie będzie nas straszył, damy sobie radę – odpowiedziała Ewa, a on ucieszył się, że kobieta tak podchodzi do całej sytuacji.

– My, gdy stąd wyjdziemy, planujemy ślub... – powiedział Kruczek, spoglądając na Wronkowską.

– My tak samo, chcemy wziąć ślub w jakiejś pięknej kaplicy i urządzić imprezę stulecia – dodała Nika, patrząc na uśmiechającego się od ucha do ucha Forfanga.

– My planujemy wyjechać na jakąś piękną wyspę – powiedziała Ewelina, przytulając się do Rio. Profesor z uśmiechem na twarzy patrzył na ich szczęście.

– Ja i Andreas chcieliśmy po prostu wrócić do normalnego życia, a co będzie dalej, tego nie wiemy – stwierdziła Monika.

– Domen zaproponował, żebyśmy wyjechali na kilka dni, a potem wrócili i próbowali jakoś normalnie, ale razem żyć – dodała Maria Wiktoria.

– Ja i Magda planowaliśmy zostać w Hiszpanii, a potem przeprowadzić się do Norwegii – stwierdził Kot, co zdziwiło resztę, nie spodziewali się takich planów po nim.

– Skoro już tak mówimy o naszych planach to ja chciałam spędzić czas z Ryoyu, ale wyrzuciliście go z grupy, cóż... – stwierdziła Weronika Park.

– Sam się wyrzucił imbecyl jeden, będzie mi się panoszył wszędzie – zdenerwował się Kamil, a Peter automatycznie zaczął go uspokajać.

– Gangnes mi się ostatnio oświadczył, ale nie przyjęłam jeszcze zaręczyn – pochwaliła się Gabriela Wójt.

– A ja jestem w ciąży. – Wszyscy obrócili się w stronę dziewczyny. Jej przyjaciółki zszokowane patrzyły na jej twarz. Kasia tym wyznaniem bardzo zdziwiła wszystkich, bo do tej pory nie chwaliła się nawet związkiem z kimkolwiek.

– Właśnie miałem się chwalić, że będę miał takie małe, słodkie bubu w domu – rozkleił się Aigner.

– Myślicie, że Konstancja weźmie ślub z Gregorem? – zapytała Raquel, która zdążyła już trochę zrozumieć tę grupę osób. Byli dziwni, ale fajni, tak ich właśnie postrzegała.
Rozmowie przysłuchiwał się król, co jakiś czas uśmiechał się, czując, że ci ludzie są naprawdę dobrzy i jedyne czego chcą to szczęścia swojego i przede wszystkim swoich bliskich. Nigdy nie czuł zagrożenia z ich strony, ale w tym momencie coś w nim pękło. Chciał im pomóc.

– Uniewinnię was – wypalił nagle, a wszyscy obrócili się w jego stronę. Nie rozumieli niczego z tej sytuacji. – Jesteście naprawdę dobrzy i traktujecie mnie i moją żonę jak nikt inny przez całe życie. Nie zasługujecie na to, żeby zginąć albo trafić do więzienia. Pomogę wam.
W głowie Profesora tworzyło się mnóstwo teorii, chciał zaufać temu człowiekowi, ale szło mu to z dużą trudnością. W końcu, dlaczego zakładnik miałby chcieć pomagać grupie osób, która do tej pory go tu przetrzymywała?

Gdy zastanawiał się nad sensem tych słów, na dół zeszła Konstancja. Wyglądała jak nowo narodzona, ale wewnętrznie cierpiała, bo pamiętała, co powiedział jej Sergio. W jej głowie Gregor nie żył i to było najgorsze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top