33

Cała grupa około czwartej nad ranem była w jednym miejscu, czekając na sprzęt, którym mieli dostać się do środka muzeum. Raquel jako osoba, która nie znała tych osób, czuła się tam dość dziwnie, bo nigdy o nich nawet nie słyszała. Była wdzięczna, że ją uratowali, ale nadal trochę oszołomiona, przez te kilka godzin działo się zbyt wiele dziwnych rzeczy.

– Gregora poznałem kilka lat temu, to skoczek narciarski, bardzo znany w innej części świata, tutaj już trochę mniej. O, a tutaj Kamil Stoch, czterokrotny olimpijczyk. Trzykrotny indywidualny mistrz olimpijski (dwa tytuły w 2014 i jeden w 2018), drużynowy brązowy medalista olimpijski z 2018, indywidualny mistrz świata z 2013 i wicemistrz z 2019, drużynowy mistrz świata z 2017, dwukrotny drużynowy brązowy medalista mistrzostw świata (2013 i 2015), indywidualny srebrny i drużynowy brązowy medalista mistrzostw świata w lotach narciarskich z 2018, dwukrotny drużynowy wicemistrz świata juniorów (w 2004 i 2005), dwukrotny zdobywca Pucharu Świata (w sezonach 2013/2014 i 2017/2018), raz drugi (2016/2017) i dwa razy trzeci (2012/2013 i 2018/2019) w klasyfikacji generalnej cyklu. Zwycięzca 65. i 66. Turnieju Czterech Skoczni oraz turniejów: Raw Air 2018, Willingen Five 2018 i Planica 7 2018. W Letnim Grand Prix dwukrotnie sklasyfikowany na drugim miejscu (w 2010 i 2011) oraz raz na trzecim (2016). Triumfator Letniego Pucharu Kontynentalnego w 2010. Zdobywca dwudziestu siedmiu medali na zimowych i letnich mistrzostwach Polski, w tym dziesięciu złotych. Aktualny rekordzista Polski w długości skoku narciarskiego (251,5 m uzyskane w Planicy w 2017). Dwukrotnie wybierany najlepszym polskim sportowcem w plebiscycie „Przeglądu Sportowego" (w 2014 i 2017). Kawaler Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski i Medalu Holmenkollen. W sezonie 2017/2018 jako drugi zawodnik w historii (po Svenie Hannawaldzie w sezonie 2001/2002) odniósł zwycięstwa we wszystkich czterech konkursach Turnieju Czterech Skoczni podczas jednej edycji. Jest jednym z trzech zawodników (obok Svena Hannawalda i Helmuta Recknagela), którzy wygrali pięć konkursów TCS z rzędu. Jako trzykrotny mistrz olimpijski jest najbardziej utytułowanym polskim sportowcem w historii zimowych igrzysk olimpijskich, a trzecim – po Robercie Korzeniowskim oraz Irenie Szewińskiej – najbardziej utytułowanym Polakiem pod względem złotych medali na letnich i zimowych igrzyskach. Pierwsze pucharowe punkty zdobył 11 lutego 2005 w Pragelato po zajęciu 7. miejsca. Po raz pierwszy na podium PŚ stanął 23 stycznia 2011, zwyciężając w rodzinnym Zakopanem. W ramach PŚ zwyciężył w 33 konkursach i 66 razy stawał na podium. Cechuje go wysoka estetyka przy ułożeniu ciała w trakcie lotu i lądowaniu, za które często otrzymuje wysokie oceny sędziowskie, w tym najwyższe „20". Skacze na nartach marki Fischer i w kasku firmy Uvex.

Profesor recytował wszystko z dumą, tak właśnie się czuł, pod swoimi skrzydłami miał prawdziwego mistrza, który tego dnia zachował zimną krew i z bronią w ręku walczył jak prawdziwy przestępca. Kamil pokiwał głową i lekko się zaczerwienił, nienawidził, gdy ktoś wyliczał jego sukcesy, był sportowcem, robił to, co do niego należało, otrzymywał za to swego rodzaju nagrody właśnie w postaci medalów. Nic dziwnego, że nowym było dla niego napadanie na więzienia i muzea, jednak podobało mu się to, było bardzo intrygujące. Sergio nie tracił czasu, opowiadał Raquel całą historię ich znajomości, zaczynając od przyjazdu Mafee do Hiszpanii, a kończąc na załatwieniu sprawy z Kuttinem. Oczywiście nie oszczędzał on szczegółów takich jak sylwester, udawany ślub Konstancji, czy przyjazd jej rodziców. Musiał opowiedzieć całą historię, żeby kobieta była w miarę na bieżąco.

Akcja „staroć" miała rozpocząć się równo o dziewiątej, tak, żeby każdy mógł ją zobaczyć, ale żeby nie byli na nią gotowi. Plan był prosty, wszystkie obecne tu osoby, czyli trzydzieści jeden dusz plus niemowlę miało samolotami dostać się do muzeum. Plan Profesora był przemyślany pod każdym względem, okna i wejście muzeum było kodowane, dzięki najnowszej technologii taki kod można było zdobyć w kilkanaście, może kilkadziesiąt minut. Gdy posiadano kod, posiadało się władze, można było kontrolować każde wejście i wyjście. Godziny mijały coraz szybciej, wszyscy wiedzieli, na co się piszą, ale odwrotu już nie było.

Cała Hiszpania zamarła na kilkanaście minut przed dziewiątą, gdy ogłoszono, że porywacze weszli do więzienia, porwali dziecko i odbili Raquel Murillo, ale grupa była na to przygotowana. Pierwszy samolot leciał, mając zawieszony wielki napis, którego nie dało się nie zauważyć.

„Jesteśmy po waszej stronie, walczymy dla was, policja zaczęła wojnę, my ją skończymy".

Drugi samolot również miał zawieszony napis, jednak nie był on już kierowany do ludzi, a do władz.

„Robicie krzywdę naszym bliskim, grozicie, myślicie, że wygracie, ale przeciw wam występuje teraz cały świat. Nie zatrzymamy się, bo jest nas więcej."

To był znak dla wszystkich, że czas zniknąć i rozpocząć coś, co później okazało się szaleństwem. Dziecko Alicii było pod opieką Profesora i Raquel, którzy jako pierwsi mieli dostać się do środka. W momencie, gdy wszyscy skupiali się na samolotach nadlatujących zewsząd i napisach na nich, grupa już atakowała. Drzwi zablokowali jako pierwsze, nie można było pozwolić sobie na utracenie części zakładników, oni sami lądowali na dachu muzeum tylko po to, żeby chwilę później na linie zjechać do otwartych okien budynku i dostać się do środka Takim sposobem ponad trzydzieści osób w dwie minuty znalazło się w środku, atakując z każdej możliwej strony. 

Nastąpiła barykada i ludzie obecni w środku doskonale wiedzieli, z czym się to może łączyć. Pewny siebie Berlin zszedł do nich, a oni z przerażeniem patrzyli na jego twarz. Widzieli w nim kogoś bezwzględnego, bo on nie miał już nic do stracenia, ale, żeby odkryć prawdziwego Berlina, trzeba było zagłębić się w jego duszę. Mężczyzna zaczął wszystkich uspakajać, nie było tam aż tak dużej grupy osób, średnio licząc, w środku muzeum o tej porze było jedynie kilkanaście osób, co mówiąc szczerze zdziwiło Profesora. Pierwszy raz, zamiast kontrolować wszystko na wolności był w samym środku napadu, jednak nie spodziewał się, że jego plan aż tak będzie musiał ulec zmianie. Bo tego dnia w muzeum nie znajdowała się zwykła grupa osób, tego dnia wizytę odbywał tam sam król Filip VI Burbon i królowa Letycja . Ten atak nie był już wymierzony czysto w policję, ale też we władzę.

Sergio zaniemówił, miał dziecko Alicii i króla w jednym budynku, przecież lepiej i gorzej jednocześnie nie dało się trafić. Miał wielkie pole do popisu, ale każdy niewłaściwy ruch groził wejściem policji do środka, bo znajdowała się tam osoba ważna dla państwa.

– Król i królowa – zaśmiał się Berlin. Ochroniarze zaczęli mierzyć w niego wszystkim, co mieli, jednak król uspokoił ich. Wiedział doskonale, kim są te osoby, wiedział, co może to oznaczać, ale nie potrzebował rozlewu krwi, był pewien, że nic mu nie zrobią.

– Wasza wysokość... dlaczego? Możemy ich zabić? To atak! – krzyknął jeden z nich. Berlin wiedział, że będą z nim największe problemy. Dziwiło go tylko zdziwienie jego brata, miał najlepszy plan na świecie, wszystko przygotowane najlepiej i nie wiedział, że w środku będzie sam król i królowa? Czy może wiedział, ale nie powiedział?

– Posłuchajcie mojego męża, nikt nikogo nie będzie zabijał – odpowiedziała Letycja i w tym samym czasie na dół zeszła Nairobi. Reszta miała kategoryczny zakaz schodzenia na sam dół na początku napadu, ponieważ nikt nie mógł znać ich tożsamości.

– O BOŻE, PRZECIEŻ TO KRÓL I KRÓLOWA! – krzyknęła zachwycona, otwierając szeroko usta. Takich gości się tu nie spodziewała. Zdziwiona Raquel słysząc krzyk Nairobi, przybiegła zobaczyć, co się dzieje. Zaniemówiła, widząc takie osobistości. Znała dobrze prawo, wiedziała, że mogą to dobrze wykorzystać i wiedziała, że Profesor to wie.

W muzeum znajdował się król, królowa, ich pięciu ochroniarzy oraz dwudziestu pracowników, co razem dawało dwadzieścia siedem osób. Zakładników było mniej, niż samych atakujących, ale policja jeszcze tego nie wiedziała.

– Co planujecie? Zabijecie nas? – zapytała Letycja. Berlin pokiwał głową, zmarszczył brwi i złapał jej dłonie. Ona przymknęła oczy, a on przybliżył się do niej, żeby słyszeć bicie jej serca.

– Dlaczego z góry takie sceptyczne nastawienie? Jesteśmy tu po to, żeby się bawić – odpowiedział.

Każdy zakładnik usiadł przy ścianie, podano im opaski na oczy i związano dłonie, to właśnie dlatego każdy mógł już zejść i bez obawy o ujawnienie tożsamości, zdjąć maskę. Wszyscy zszokowani byli tym, jacy ludzie znajdowali się w środku, ale nie był to powód do zmartwień. Konstancja stała przy Gregorze, byli razem w grupie i chociaż nie podobał jej się ten fakt, musiała to robić. Było jej coraz gorzej, złe samopoczucie nie ustawało, więc gdy poczuła, że zaraz zemdleje, złapała się Gregora.

– Od dawna tak masz? – zapytał, a ona pokiwała twierdząco głową. – Gdy tylko stąd wyjdziemy, pójdziesz do lekarza, musisz mi to obiecać.

– Obiecuję. O ile wyjdziemy stąd żywi – dodała i skierowała się w stronę pokoju, gdzie Sri Dźajawardanapura opiekowała się dzieckiem wraz z Amsterdamem. Chwilę później dołączyła do nich Nairobi, która miała wyjątkowe predyspozycje do opieki nad dzieckiem. Oprócz Raquel jako jedyna z obecnych tu kobiet miała swoje dziecko.

Gdy wszystkie tak siedziały i pilnowały stworzenie, wydarzyło się coś niespodziewanego. Była to ledwie druga godzina napadu.

Bum

Nastąpił strzał

Krzyki

Błagania o pomoc

Nastąpiła tragedia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top