28

CIEKAWOSTKA: JEŻELI W TYM ROZDZIALE NAPISANY JEST TYTUŁ JAKIEJŚ PIOSENKI, TO WŁAŚNIE W TYM MOMENCIE, GDY TO PISAŁAM, SŁUCHAŁAM JEJ 


31.12.2018r., Garmisch-Partenkirchen


Godziny mijały, a po kwalifikacjach wszyscy zaczęli przygotowywać się do sylwestra. Nie mieli zamiaru świętować tego hucznie, bo następnego dnia był konkurs, ale drobny toast jeszcze nikomu nie zaszkodził. Dziewczyny zakładały najpiękniejsze sukienki, jakie tylko miały, a męska część Kostnicy stroiła się w garnitury. Nad wszystkim czuwał Kruczek, Małysz i Horngacher, bo Apollo chciał świętować z całą resztą. Przyjaciele z Hiszpanii również chcieli brać udział w sylwestrowej zabawie do największych hitów z całego świata, ale nikt jeszcze nie wiedział, że playlistę układały dziewczyny. Dochodziła dwudziesta i już za pół godziny wszyscy mieli zebrać się w hali obok hotelu, gdzie cała impreza miała się odbyć. Oczywiście zabawa miała być kulturalna, grzeczna i z jak najmniejszą ilością alkoholu.

– Doli, skarbie, widziałaś gdzieś Tomka? – zapytał Adam, przyglądając się Konstancji, gdy ta się malowała. Nie lubiła, gdy inni tak robili, bo rozpraszało ją to.

– Nie mam pojęcia, zapytaj Moniki, szła gdzieś z nim wcześniej – odpowiedziała i zabrała się za malowanie oczu. To była dla niej najgorsza część, a nawet nie doszła jeszcze do kresek. Reszta radziła sobie podobnie, malowały się i rozmyślały nad tym, z kim będą tańczyć tuż przed północą.

Gregor również miał się pojawić na zabawie, ale nie czuł tego tak samo, jak zwykle co roku. Bolało go to, że Konstancja zapewne nie będzie chciała spędzać z nim czasu w ostatnich minutach tego roku. Jedyne czego chciał, to napić się do nieprzytomności, żeby zapomnieć o wszystkim, co ostatnio go otaczało. Był przytłoczony i nie panował nad emocjami, co jedynie go pogrążało. Ubrał jasną koszulę i poszedł w stronę wynajętej hali. Tam czekał już Walter Hofer, który zdawał sobie sprawę ze wszystkich rzeczy, które działy się u skoczków. Walter był w pewien sposób tajnym agentem, bo nie udzielał się, nie brał udziału w ich planach, ale pomagał im w inny sposób, jednocześnie popierając to wszystko. Horngacher bardzo doceniał tę pomoc i wielokrotnie mu za to dziękował.

Dziewczyny pewnym krokiem szły na miejsce, czując się niesamowicie w strojach i makijażu, który przygotowały. Brakowało im jedynie odpowiednich partnerów, ale i ten problem szybko został rozwiązany. Gdy weszły przez szerokie drzwi, ujrzały mnóstwo świateł, balonów i scenę, na której jeszczcze nic się nie działo. Maria szła z gotową płytą, którą przygotowywały przez ostatnie godziny i podała ją pracownikowi, który miał za zadanie kontrolować włączanie i wyłączanie muzyki. Dziewczyny szybko zostały porwane na parkiet, Konstancja tańczyła z Berlinem, Nika z Forfangiem, Kasia z Aignerem, Monika z Andreasem, Maria z Domenem, Ewelina z Rio, Gabi z Gangnesem, Weronika z Ryoyu, Magda z Maćkiem a Julia z Kruczkiem. Z głośników leciało głośne "Miłość w Zakopanem", do którego wszyscy skakali i bawili się, w końcu kto nie kocha Sławomira. 

Najlepszy na parkiecie był jednak Berlin, który wymiatał pod każdym względem. Profesor pomimo średniej ochoty na zabawę i słabego humoru z oczywistego powodu, również się bawił, odpuszczając ciągłe bycie strażnikiem teksasu. Gregor przyglądał się Konstancji z zazdrością, jednak nie czekał, porwał na parkiet jak najszybciej Mafee i zaczął z nią tańczyć, co chwilę jednak spoglądając na ukochaną.

Kiedy piosenka wyłączyła się, a na playliście następna była Bogurodzica, wszyscy popatrzyli na siebie zdezorientowani.

– Oj, chyba pomyliły nam się płyty – powiedziała Maria Wiktoria, a Kasia przytaknęła, spodziewała się takiego obrotu spraw.

Chwilę później włączyła się "Barka" śpiewana przez Krzysztofa Krawczyka, więc wszyscy wiedzieli doskonale, że płyty zostały zmienione. Berlin nie mógł powstrzymać się przed śmiechem, bo chociaż nie do końca wiedział, co się dzieje i czym są te piosenki dla reszty, brzmiały tak, że domyślał się, co ze sobą niosą.

– Jakie jeszcze piosenki są na tej playliście? – zapytał zirytowany Apollo. Chciał się bawić, a nie potrafił do takiej muzyki.

– Zależy, jaką muzykę lubisz, ale ogólnie to fajne jeszcze jakieś są. – uśmiechnęła się Magda, która nie pamiętała już, co jeszcze znajduje się na tej płycie. Układały ją bardzo dawno i szczerze mówiąc, nie znały nawet powodu, dla którego tak wiele dziwnych piosenek się tam znajdowało.

Po chwili atmosfera się rozluźniła, ponieważ włączyło się "I Want It All", które uwielbiał Stoch. Wszyscy wrócili do zabawy, jednak całą imprezą rządził Berlin. Tokio zazdrosna spoglądała na Rio, który bawił się z Eweliną i nie wyglądał na smutnego z powodu braku Tokio obok niego. Wypiła kolejny kieliszek wódki i odważnym krokiem poszła w stronę Tomasza Pilcha, który jako jeden z nielicznych, zamiast się bawić, stał i nic poza tym nie robił. Chwyciła go za rękę i pociągnęła na środek tak, żeby każdy widział, jak świetnie spędza czas. Tańczyli tak dobre kilkanaście minut, ale Rio nie zwracał na nią uwagi, był zbyt zajęty rozmową Pszczołą, która go zainteresowała.

W momencie, gdy po sali rozległo się głośne "Ściernisko" wszyscy krzyknęli ze szczęścia.

– TUUU NA RAZIE JEST ŚCIERNISKO, ALE BĘDZIE SAN FRAN CI SKO – śpiewała głośno Weronika Park, kołysząc się do tego z Ryoyu. Dawno nie było tak świetnej atmosfery, pomimo nerwowości Gregora i Dolinki. Taka impreza była dobra dla każdego.

– A pamiętacie naszą przeróbkę tekstu? – zaśmiała się Dolinka. Czasy przed poznaniem Gregora wspominała dobrze, nawet jeżeli były też smutne chwile.

– OCZYWIŚCIE! – krzyknęła Julia.

– JA DAŁEM CI KAMIEŃ Z WIELKIM LOOOVEEE – zaśpiewała Konstancja, gdy włączyła się kolejna piosenka.

– Ciekawe, kiedy Gregor da ci taki kamień! – powiedział Berlin, powoli tracąc kontrolę nad sobą. Był pierwszy raz od dawna tak wyluzowany i nie obchodziły go zasady Sergio, ba, nie obchodziło go nic.

Zabawa trwała w najlepsze, jednak niektórzy zaczynali przesadzać i alkohol dawał o sobie znaki, do takich ludzi niestety zaliczał się Schlierenzauer. Pił kieliszek za kieliszkiem i chociaż było jeszcze przed północą, nie kontaktował na tyle, żeby można z nim było normalnie rozmawiać. Horngacher zaprowadził go w bezpieczne miejsce, jednak gdy Gregor usłyszał, że włączyła się "Jessica" zechciał wrócić na parkiet. Nie dało się nad nim zapanować, bo pomiędzy tym wszystkim zaczął być też agresywny. Konstancja nigdy nie widziała go w tak tragicznym stanie, reszta, nawet jeżeli przestawała już powoli kontaktować, nie zachowywała się tak okropnie.

– KTO CHĘTNY NA POKERA? – zawołał i na nieszczęście reszty, zgłosiło się kilka chętnych osób. Dolinka westchnęła, bo chciała doprowadzić go do jakiegokolwiek stanu. Wiedziała, że prędzej czy później, Gregor pożałuje tej nocy. Szarpnęła go mocno za rękę, jednak on ani drgnął, nie miał zamiaru z nią iść.

– Gregor, musisz wrócić o hotelu – powiedziała, patrząc na zegar. Zostało ledwie piętnaście minut do północy, a ona chciała zacząć nowy rok w pozytywnym nastroju.

– Bo co? BO WTEDY WSZYSCY BĘDĄ MOGLI SIĘ DO CIEBIE LEPIĆ? – odepchnął ją od siebie, a ona przestraszyła się. – MOŻE SPROWADZISZ SOBIE TEGO PRZEBRZYDŁEGO DZIECIAKA, JAK ON MIAŁ, NOAH? I CO ON OSIĄGNĄŁ? JA MOGĘ DAĆ CI WSZYSTKO, WSZYSTKO! – krzyknął i rzucił szklankę na podłogę. Szkło rozbiło się, a dziewczyna odeszła kilka kroków w tył, bo ze strachem w oczach patrzyła na ukochanego.

W tym samym momencie, gdy Gregor przypomniał wszystkim o Noahu, chłopak wszedł do hali. Muzyka przestała grać, a wszyscy patrzyli tylko i wyłącznie w jego stronę. Końcówka tego roku nie zapowiadała się najlepiej.

– MÓWIŁEM! MÓWIŁEM, ŻE SOBIE KOGOŚ SPROWADZI, PIEPRZONA IDIOTKA! PUTA, PUTA, PUTA! – zaczął krzyczeć i w tym samym momencie włączyły się toasty imieninowe. Konstancji zrobiło się przykro i łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Nie spodziewała się tego po nim i nie miała zamiaru zwalać jego zachowania na alkohol.

Wypił jeszcze jeden kieliszek napoju i podciągnął koszulę, zaczął iść w stronę chłopaka i chociaż reszta próbowała go odciągnąć, udało mu się zamachnąć i uderzyć młodego skoczka.

– GREGOR, CO TY WYPRAWIASZ? – krzyknął Profesor, który jeszcze nigdy nie widział go w takim stanie. Równie przerażona była Mafee, której nie rozluźnił nawet fakt, że zaczęło grać Bella Ciao.

– Staczasz się Gregor, z każdą chwilą coraz bardziej – stwierdziła Dolinka, która już się nie hamowała. – A szkoda, bo mogłeś być kimś wielkim, kto wcale nie zasługiwał na to wszystko, co ostatnio się działo. Przypomnij sobie ostatnie dni, jak do mnie przyjechałeś, jak razem śpiewaliśmy Bella Ciao i zwiedzaliśmy moje miasto, śniadania, obiadki i kolacyjki z moimi rodzicami. Tak mogło być częściej, ale ty to wszystko niszczysz.

– Wiem, że na ciebie nie zasługuję, wiem to – odpowiedział, łapiąc się za głowę. Nie wiedział, co się dzieje, co robi, nie chciał przecież uderzyć tego chłopaka. Odszedł od wszystkich ludzi w stronę sceny, o którą się oparł. Nie zamierzał się stamtąd ruszać, nie chciał wracać o hotelu, ale wiedział, że psuje wszystkim zabawę. Wiedział, że musi zrobić cokolwiek, żeby reszta spędziła dobrze resztę nocy, więc powoli odwrócił się w ich stronę z zamiarem pójścia do hotelu. I w tym momencie wydarzyła się najgorsza z możliwych opcji. Do hali nagle weszli Sergiusz i Rachel.

– Tato, co ty tu robisz? – krzyknęła Konstancja, która nadal miała łzy na policzkach. Noah w tym samym momencie wstał zakrwawiony z podłogi, a Gregor ledwo kontaktując, machał do jej rodziców. Oni przyglądali się temu wszystkiemu wściekli. Po telefonach od Gregora Sergiusz wiedział, że coś złego dzieje się na tym turnieju, więc postanowił wraz z żoną przyjechać. Nie spodziewał się jednak takiego obrotu spraw. Jeszcze bardziej zszokowany patrzył na nowe twarze, które doskonale znał z telewizji, najbardziej poszukiwani złodzieje na całym świecie.

Sprawa nie wyglądała kolorowo, rodzice Dolinki widzieli zapłakaną córkę, krwawiącego obcego chłopaka, pijanego Gregora i złodziei w jednym miejscu. To oznaczało katastrofę, której się niestety nie spodziewali. Wtedy Sergiusz zdał sobie sprawę, że nie mógł zaplanować wszystkiego. Był tylko małym pionkiem w tym świecie, to nim kierowano, a nie on kierował. Spojrzał na zegar, który wskazywał, że do końca roku zostało pięć minut. Wiedział, że za złamanie zasad, Gregor poniesie konsekwencje i zapłaci karę, nie było innej możliwości.

– Konstancja, zabierz swoje rzeczy, wracasz do domu – powiedział ostro, a ona zdziwiła się. Nie miał prawa za nią decydować, ona pomimo wszystko, chciała zostać. Nie mogła teraz zostawić przyjaciół z Hiszpanii, chciała uratować Raquel z Hiszpańskiego więzienia, niezależnie od tego, co działo się pomiędzy nią a Gregorem.

– Ja zaraz państwu wszystko wytłumaczę – próbował przekonywać Małysz, ale oni nawet jego nie chcieli słuchać. Do negocjacji włączył się Stoch, który wiedział, że cały plan rozsypał się.

W tym samym momencie w ich stronę szedł Gregor. Sergiusz miał ochotę rozszarpać tego chłopaka, nie kontrolował się.

– Nie zbliżaj się.

– Sergiusz, przyjacielu. – Gregor przytulił się do ojca Dolinki, a ona zaczynała czuć jeszcze większy wstyd. – Nie przejmuj się, mam wszystko pod kontrolą – zaśmiał się i w tym samym czasie wyrwał kieliszek wódki z rąk Niki. Rzucił go na podłogę, gdy wypił jego zawartość i roześmiał się jeszcze głośniej.

– Ja wiem, jestem tylko skoczkiem, to wygląda teraz tak beznadziejnie prawda? Bo wielki Sergiusz nie ma nad niczym kontroli, nie panuje nad swoją córeczką, która jest dorosła.

– Gregor, przestań – poprosiła Konstancja.

– Dlaczego? NO POWIEDZ MI DLACZEGO? DLACZEGO NIE MOGĘ WSZYSTKIM POWIEDZIEĆ, ŻE TAK CHOLERNIE CIĘ KOCHAM? BO TO WSTYD?

– Nie masz prawa kochać naszej córki – stwierdziła Rachel.

– To prawda, nie zasługuję, żeby należeć do takiej rodziny! – krzyknął. – Nawet bym nie chciał, bo może byście mnie sprzedali jakiejś pierwszej lepszej skoczkini za marne pieniądze. Chwaliliście się już Konstancji, co zrobiliście? Czy dopiero to zrobicie? KOCHAM PAŃSTWA CÓRKĘ, POGÓDŹCIE SIĘ Z TYM.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top