10

Kasia od samego rana bacznie przyglądała się Gregorowi. Chciała, żeby doprowadził ją do prawdziwego zabójcy. Chociaż z kręgu swoich podejrzanych wykluczyła Kuttina, gdzieś z tyłu głowy pojawiała się myśl, że to naprawdę może być on. Szybko jednak tę myśl odrzucała ze względu na swoje nowe podejrzenia. Gregor tego dnia nie skakał, więc mogła mieć go praktycznie cały czas przy sobie, co więcej, on nawet nie był zainteresowany dzisiejszym konkursem, czym tylko ułatwiał sprawę dziewczynie.

– Co robisz? – zapytał nagle, gdy Kasia stanęła obok niego.

– Kontaktowałam się z prawnikiem, Konstancja może wyjść, jeżeli wpłacimy kaucję.Te słowa dość szybko na niego zadziałały, pozostawało tylko wziąć daną kwotę i wpłacić je w odpowiednie miejsce, a z tym nie powinno być żadnego problemu.

Kasia: Jedziemy po Dolinkę, jakby ktoś mnie szukał, to jestem z Gregorem.

Domen: Uuuu jesteś z gregorem hehehe

Aigner: weź, bo cię zaraz pizgnę w łeb człowieku

Domen: GRZECZNIEJ

Kasia: Domen, nie przesadzaj, bo jak cię trzasnę, to cię bracia nie poznają

Kasia: Znaczy stop agresji

Aigner: Jak będą was szukać, to przekażę, swoją drogą, wycałujcie mocno Dolinkę.

Kasia: Pierwsze co zrobię to dam jej jeść i pić, bo biedulka pewnie się tam prawie wykończyła.

Kasia: Ale żeby nie było, kontynuuję akcję #zcukremprzezżycie i zrobiłam jej w termosiku herbatkę z cukrem hihi

Aigner: DOBRZE MŁODA!!

Aigner: Jak wrócicie, to chodź do mnie na partyjkę chińczyka

Pędziwiatr: A ja idę zaraz z Simonem po winko, bo się chłop nie zakwalifikował i trzeba go pocieszyć

Kasia: @Julia Wronkowska DZIECKO DROGIE, PILNUJ ICH TAM

Julia: SPOKOJNA GŁÓWKA SZEFOWO

Gregor z Kasią dość szybko dotarli na miejsce, chcieli zobaczyć dziewczyną całą i zdrową, jednak ich oczom ukazała się blada, przestraszona twarz Dolinki. Nie wyglądała zbyt dobrze, a jej zachowanie nie wskazywało wcale, że jej stan psychiczny jest lepszy.

– Hej, mała, jak się czujesz? – zapytał skoczek, ale nie chciał słyszeć szczerej odpowiedzi. Chciał usłyszeć miłe kłamstwo, które go uspokoi.

– A jak mam się czuć? Utkwiłam w jakiejś chorej sytuacji. Chciałam ci pomóc, a aktualnie jestem podejrzewana o zabójstwo. Gdyby nie ty... Gdyby nie ty to tego wszystkiego by nie było, więc albo mnie wyciągniesz, albo powiem wszystkim całą prawdę, włącznie z tą twoją dziewczynką, przez którą ten cały cyrk powstał. A swoją drogą, właśnie zrywam umowę, jesteś palantem, a nie materiałem na męża.

Kasia przysłuchiwała się wszystkiemu z dość dużym zrozumieniem względem przyjaciółki. Rozumiała, że ta sytuacja może ją wykończyć i chociaż sama chciała kontynuować cały plan ze ślubem, to wiedziała, że zakończenie tego w aktualnym momencie może być najlepszym pomysłem.

– Czy ty czasem nie przesadzasz?! – krzyknął, a ona odwróciła się w jego stronę, jednocześnie poprawiając padające na jej oczy, włosy. Wiatr zawsze zwiewał je w nieodpowiednich momentach, cieszyła się tylko, że nie ma teraz w żaden sposób pomalowanych ust.

– Kurwa, jak ja cię nienawidzę Schlierenzauer – zaśmiała się z żałością.– Jesteś nikim. Jesteś dziwkarzem i niszczysz wszystko. (to jest cytat z jakiegoś ff, kazano mi to kiedyś jakoś wpleść w kostnicę, więc proszę, idealnie pasuje, pozdrawiam)

Julia: NIKA ZAGINĘŁA, NIKA ZAGINĘŁA

Julia: KURWAA RATUJCIE, DLACZEGO WAS NIE MA, GDY WAS POTRZEBUJĘ

Julia: A JEBAĆ WAS KURWAAA

Aigner: CZEKAJ CO

Aigner: ONA MIAŁA IŚĆ Z SIMONEM NA WINO CHYBA

Julia: NO TAK, ALE TERAZ DO MNIE DZWONIŁA, DZIWNIE MÓWIŁA

Julia: NO I PANIKOWAŁA, MÓWIŁA, ŻE JEST KREW

Julia: POTEM JESZCZE MÓWIŁA, ŻE JEST NIEWINNA

Ainger: Ej mała, oddychaj

Aigner: Zadzwonię do Ammanna, znajdziemy ich

Monika: Trzeba się ogarnąć, oni się znajdą zaraz

Monika: Mogę zadzwonić do Wellingera, on jednak trochę zna te okolice

Aigner: Uwierz mi, że ja też znam

Monika: On lepiej

Aigner: CZY BĘDZIEMY SIĘ TERAZ SPIERAĆ, KTO LEPIEJ ZNA DANY TEREN? WASZA PRZYJACIÓŁKA JEST W DOŚĆ ŚREDNIM STANIE I PRAWDOPODOBNIE GROZI JEJ JAKIEŚ NIEBEZPIECZEŃSTWO, OGARNIJCIE DUPY

Julia: Dzięki, pocieszyłeś mnie

Kasia: Co tu się dzieje

Kasia: JAK TO NIKA

Kasia: ZARAZ TAM BĘDZIEMY

– Nika zaginęła.

– Co? – powiedzieli jednocześnie Gregor i Dolinka.

– Konfa.

Gregor: Jesteśmy już prawie na miejscu

Aigner: A Konsti w jakim stanie?

Gregor: względnie wspaniałym, tak wspaniałym, że gdyby tylko mogła, to wyrzuciłaby mnie pod koła tego samochodu

Dolinka: Też mam telefon debilu i widzę, co piszesz

Dolinka: I NIE PISZ, GDY KIERUJESZ AUTEM, BO KOGOŚ WRESZCIE ZABIJESZ

– Czasami jest za późno na takie ostrzeżenia – powiedział Gregor, jednocześnie zwracając tymi słowami na siebie uwagę.

– Chyba nie rozumiem – dodała Kasia. Dolinka wolała się nie odzywać, nie potrzebowała kolejnej kłótni.

– Mafee. To ja. To był tylko wypadek, głupi wypadek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top