Rozdział 1- Wyniki konkursu, a jego spotykam na ulicy.

Sobota. 9:12. Zwlokłam się z łóżka i zjadłam śniadanie. Ubrałam się w czarne dżinsy i białą bluzkę z krótkim rękawem. Klasycznie. Dziś miały być ogłoszone wyniki konkursu dziennikarskiego. Trzeba było po prostu przeprowadzić wywiad z Rayanem Reynoldsem. Koleś grał Zieloną Latarnię!

O 10:30 wszyscy, którzy brali udział w konkursie mieli stawić się pod Empire State Building. Dobrze mi poszło, więc są nawet szanse... Ale małe...

10:20

Stałam już przed budynkiem. Nagle usłyszałam głośne:

-Sky! Tak się cieszę, że możesz wygrać!- był to głos mojej mamy. Nie wiem od kogo się dowiedziała o konkursie, bo ja jej o tym nie mówiłam. Chyba, że... Ach, no tak! Powiedziałam tacie... To teraz wszystko jasne.

-Mamo, co ty tu robisz?!- odkrzyknęłam jej.

-No jak to co? Przyszłam podziwiać twoją wygraną! To chyba oczywiste, skarbie!

Minęło 10 minut kłótni z mamą, aż w końcu podszedł do wszystkich uczestników Ryan Reynolds z asystentką i powiedział:

-A teraz coś, na co czekaliście dwa tygodnie! Ogłoszę wam wyniki konkursu!- i na chwilę przerwał.
Dostał kopertę od stojącej obok niego kobiety i przeczytał- Na trzecim miejscu jest... Kate Hedgeson! Na drugim jest... Luke Anderson! A tym szczęśliwcem, który jest na pierwszym miejscu jest... Sky Clarksson! Serdecznie gratuluję wygranej!- powiedział, a razem z nim wszyscy bili mi brawo.

Moje (ostatnie) największe marzenie się spełniło! Na pewno na planie poznam tylu aktorów! Pewnie będzie fajnie!

Ryan Reynolds podszedł do mnie z wyjętym IPhonem.

-Wiesz, potrzebne zdjęcie do gazety. Mogę?- zapytał.

-Pewnie!- ucieszyłam się. Teraz o mojej wygranej dowiedzą się wszyscy, którzy będą czytać gazety! *Pocieszające...*

I zrobiliśmy sobie selfie.

-Mógłbym jeszcze wziąć od ciebie twój numer telefonu? Jakbyś miała jakieś problemy na planie czy coś w tym stylu, to zadzwoń.- zaproponował i ,,powalił" mnie swoim uśmiechem.

-Oczywiście. Dziękuję. 234547619.- podytkowałam.

-Nie ma za co. A tu trzymaj swój bilet wstępu na plan. Ja już muszę lecieć. Do zobaczenia!- i poszedł.

-Do zobaczenia!- pożegnałam go.

I nagle oślepiło mnie mnóstwo fleszy aparatów paparazzi. ,,Skąd pochodzisz? Gdzie mieszkasz? Kto namówił cię do wzięcia udziału w konkursie? Co zamierzasz zrobić z biletem? Jak wykorzystasz czas na planie?"- takie pytania najczęściej padały z ust dziennikarzy. Nie dałam rady spokojnie przejść przez ich tłum. Nagle ktoś szarpnął mnie szybko za rękę. Odbiegliśmy od nich. To był chłopak. Podał mi czarne okulary i czapkę.

-Cześć. Miałem cię zaprowadzić na plan.- powiedział.

-A kim jesteś?- dziwne...

-Jestem aktorem.

-A dokładniej?- serce szybciej mi zabiło.

-Kojarzysz takiego typka jak Logan Lerman?

-Tak, a co?

-Ale ty jesteś mało kumata... To ja!- powiedział i zdjął okulary.

-CO?!- krzyknęłam.

-Ciiiszej!- krzyknął szeptem (tak się da XDD).

-Ooooo mój Boooszeeee!- szepnęłam w głębi drąc się ile mogłam.

-Zaraz powinien przyjechać samochód, którym dostaniemy się na plan. Ty jesteś...?

-Sky.
-Ciekawe imię.

-Twoje tradycyjne.

-Mnie się oba podobają.

-Mnie też.

*Niezręczna chwila ciszy...*

-Co lubisz robić w wolnym czasie?- zapytał.

-Rysować, chociaż jeszcze nie jest to DaVinci.- powiedziałam i zaśmiałam się.

-Masz ładny uśmiech.

-A ty?

-Ja nie. Chyba. Inni uważają inaczej niż ja sam.

-Moim zdaniem ładny.

-Dzięki.- i obdarował mnie tym swoim obezwładniającym uśmiechem. Booooszeeeee!- Będziesz musiała mi kiedyś pokazać swoje rysunki.

Cześć Miśki! Kolejna książka z Loganem Lermanem i Percym Jacksonem! Cieszycie się? Mam nadzieję, że komentarze szybko się zapełnią! Liczę na was!;))
P.S.: Gwiazdeczki lubią, jak je się klika!;*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top