Chodźmy!

Kim ja jestem?

Szymborską i Staffem i każdym po trochu być chcę.

Niby wiersze tworzę.

Niby coś mi wychodzi.

Czasem.

Choć nie zawsze.

Gdy w dobrym i gdy w złym jestem humorze.

Chcę być kimś, chcę żyć.

Sięgać gwiazd, niebo zwiedzać.

Uśmiech radosny i szczery na twarz przyodziewam.

Tak kolorowy i cudny widzę świat.

Te barwy tęczy dookoła nas.

Nowe przygody wołają nas.

Nikt w szkole ni w pracy siedzieć nie chce.

Więc chodź, ucieknijmy!

Niech skusi nas ta płocha namiętność, przygoda!

Idźmy, biegnijmy co tchu przed siebie.

Może dogonimy czas?

Póki jesteśmy młodzi.

No chodź, nie ociągaj się.

Czy nie słyszysz, jak ten górski strumyk woła Cię?

Niech poprowadzi nas dzikich gęsi klucz.

Zamknijmy za sobą drzwi do zmartwień.

Po co nam one?

Żyjmy w pełni, całym sobą.

No już, dalej, przed siebie, szybciej!

Chodźmy zobaczyć, co świat dla nas ma.

Jeszcze tyle niewiadomych, tyle pytań bez odpowiedzi.

Czy sami je znajdziemy, czy nasze dzieci?

Pospieszmy się, musimy zdążyć, nim nadejdzie zmrok. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top