𝚇𝚇
Dzisiaj Cezar stwierdził, że już nie przeniesie mnie do mojej podświadomości. Za to przedstawił mi kilka zasad i wyjaśnił, jak to dokładnie działa. Oświadczył też, że nie będzie mi pokazywał zbyt wielu wspomnień na raz, by mnie nie przytłoczyć. Na razie muszę przeboleć, to co zobaczyłam dzisiaj. Bo tutaj nie chodzi o to, by mnie złamać a wręcz na odwróć. Pomoc mi uporać się z przeszłością i stać się dzięki temu silniejszą. I szczerze to ja sama nawet bym nie nalegałaby zobaczyć kolejne wspomnienie. To było wystarczająco okropne i bolesne. A było jeszcze gorsze te dwadzieścia lat temu.
Cezar odprowadził mnie do szpitala, a sam poszedł zająć się własnymi sprawami. Kiedy przeszłam całe piętro rehabilitacji i przekonałam się, że Isaaca nie ma mocno się zdziwiłam. Zazwyczaj, kiedy przychodziłam, ten już czekał. Jednak każdy może czasem się spóźnić. Dlatego usiadłam na krześle, by poczekać. Kiedy minęło kolejne piętnaście minut stwiedziłam, że pójdę go poszukać. Bo kto wie, może poznał jakąś fajną pielęgniarkę i o mnie zapomniał?
Wsiadłam do winy i zjechałam na piętro, gdzie przesiadywał personal. Ruszyłam przed siebie, by zapytać kogoś, czy nie wie gdzie moja zguba. Jednak osobę, która tu spotkałam, kompletnie się nie spodziewałam.
- Ciocia? - Rzuciłam zdziwiona, a kiedy kobieta mnie zobaczyła, prawie rzuciła mi się na szyję.
- O matko nawet nie wiesz jak dobrze cię widzieć. - Stwierdziła, przytulając mnie mocno. - Właściwie to miałam cię poszukać, bo chce z tobą porozmawiać.
- Coś się stało? - Spytałam lekko zdziewiona, jednak kobieta jedynie pokręciła głową na nie.
- Po prostu mam wieści, które powinny cię ucieszyć. - Zapewniła, biorąc od swojej asystentki jakieś notatki. - Chodźmy do mojego gabinetu.
- No dobrze. Tylko że szukałam Isaaca swojego rehabilitanta. Powinnam mieć z nim teraz zajęcia, ale gdzieś go wcięło. - Oświadczyłam, rozglądając się z nadzieją, że jakoś go znajdę.
- Ja go znajdę i mu przekażę. - Obiecała asystentka i ruszyła w przeciwną stronę.
Poszłam z ciocią do jej tymczasowego gabinetu. Ona usiadła przy dużym biurku a ja naprzeciw niej. Neli zajmuje się głowie medycyna eksperymentalną. Stosuje nietypowe środki i wykonuje równie nietypowe zabiegi. Operuje głównie osoby, którym powiedziano, że nie ma dla nich już nadziei. Zabiegi często dają pozytywny skutek, jednak zawsze wiąże się z nimi wysokie ryzyko ponieważ są to zabiegi jeszcze nie do końca sprawdzone. A niektóre w ogóle wykonuje się pierwszy raz. Jednak dla wielu to ostatnie nadzieja.
- Przeanalizowałam twoje wyniki badań po wypadku. - Wyjaśniła, rozkładając kartki pełne medycznych symboli i nazw, których nie rozumiałam. - W zasadzie, od kiedy wykonano ci te badania, myślałem nad tym co mogę dla ciebie zrobić. Ze złych wieści ludzkiej formie już nie pomogę. Jednak jest nadzieja dla twojego wilka. - Oświadczyła, pełna entuzjazmu pokazując mi wyniki badań podejrzewam, że tej wilczej strony. - Istnieje możliwość wykonania operacji, która mogłaby sprawić, że zaczniesz chodzić po przemianie.
Na te słowa dosłownie odebrało mi dech z piersi. Gdybym mogła znowu biegać lub chociaż chodzić po przemianie to zmieniłoby wszystko. Byłabym znowu w jakimś stopniu wolna. To byłoby jak spełnienie marzeń.
- Czyli mnie zoperujesz? - Spytałam, chcąc uzyskać w jej słowach potwierdzenie.
- Tak. Jednak najpierw muszę wykonać kilka badań, by sprawdź czy mogę to zrobić. Zbierzemy się do operacji jak najszybciej, bo kiedy twój ojciec wróci, na pewno nam na to nie pozwoli. - Wyjaśniła, zbierając kartki. - Jednak mam nadzieję, że wiesz jakie to ryzykowne. Możesz nie przeżyć zabiegu lub nigdy nie zdołasz się odmienić.
- Stawiam wszystko na jedną kartę ciociu. Poza tym, jak wiem, że mi to oferujesz, bo wiesz, że wolę umrzeć niż żyć w taki sposób.
- Znam cię chyba aż zbyt dobrze. - Stwierdziła rozbawiona. - Zrobimy ci prześwietlenie i badania krwi. Kiedy tylko ustalimy, że możemy operować, to cię wezwiemy.
- Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś dam się pokroić. - Rzuciłam, wracając wspomnieniami do wszystkich tych zabiegów które mi wykonano. - Na czym będzie polegała operacja?
- Skupimy się na nogach i będziemy działać od miejsc, gdzie znajdziemy martwicę mieści i tkanek. Bo to w tym leży problem. - Wyjaśniła, pokazując mi jeden z rendgenów. - Wytniemy część tkanki, które obumarła. Wykonamy kilka przeszczepów i na koniec wspomożemy regeneracje i wzrost naświetlając tkankę odpowiednimi promieniami. To samo zrobimy z mięśniami. Spróbujemy poprawić kondycję żył i wzmocnimy kości. To będzie dobre dziesięć godzin operacji przy trzech chirurgach i całym stadzie asystentów.
- Na pewno chcesz to zrobić? Jeśli coś pójdzie nie tak, nie chce byś miała wyrzuty sumienia do końca życia.
- Wiem, że muszę coś zrobić. Bo wyrzuty sumienia to mnie zjedzą, jeśli nie zrobię tego, co mogłam zrobić. Poza tym, jeśli czegoś nauczyło mnie wychowanie Nireda to brak wyrzutów sumienie lub przynajmniej umiejętne ich zagłuszanie.
- Nawet mi o nim nie mów. Naprawdę mam go już dosyć. - Oświadczyłam, rozsiadając się na krześle. - Oszaleje, jeśli przyjdzie mi z nim mieszkać do śmierci.
- Co zrobił? - Spytała już zirytowana.
- A jak myślisz? Po prostu jest sobą i nie ma szacunku do nikogo i do niczego. I jak się okazuje, najpewniej jest jedną z przyczyn mojej mentalnej blokady więc nawet teraz nie mogę od niego odpocząć, bo jestem zmuszona oglądać go w swoich wspomnieniach. By pozbyć się mentalnej blokady.
- Skarbie ja jestem hybrydą i nie ogarniam tych wszystkich mentalnych rzeczy. - Oświadczyła, podnosząc ręce w gęście obronnym.
- Cezar twierdzi, że dziadek zranił mnie do tego stopnia, że zablokował mój umysł. Podejrzewa, że to on po części sprawił, że nie mogę używać mocy po matce.
- U a kim jest Cezar? - Spytała szeroko się uśmiechają.
- Trenerem. Pomaga mi przy mocach mentalnych i nic więcej. Więc możesz się wstrzymać kupowaniem sukienki na ślub. - Zapewniłam, nie chcąc by ta nadmiernie się ekscytowała.
- Może kiedyś. - Stwierdziła pełna nadziei, podnosząc się z miejsca. - Chodźmy zrobię Ci te badania, by jak najszybciej zebrać się do operacji.
Wraz z ciocią udałam się najpierw na pobieranie krwi, a następnie na rendgen. Nie zajęło to dużo czasu, jednak Isaac stwierdził, że zrobimy sobie przerwę przed operacja, bym wypoczęła dlatego mogłam wrócić do domu. Obiad zjadłam w towarzystwie służby. Bardzo polubiłam te kobiety, a kiedy tylko my byłyśmy w domu, to były wyjątkowo rozluźnione. Nasza rozmowa toczyła się bardzo naturalnie. Jednak w końcu opuściłam kuchnie. Miały swoje zadania do wykonania i nie chciałam zawracać im głowy.
Zamierzałam spędzić resztę dnia oglądając film, jednak ostatecznie porzuciłam ten pomysł. Byłam tak podekscytowana faktem, iż może zacznę chodzić pod wilczą postacią, że nie mogłam usiedzieć w miejscu. Dlatego opuściłam dom i pierwszy raz od dawna udałam się na zwykły spacer.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top