Rozdział 60

Następnego dnia po pracy pojechaliśmy z Kubą na plantacje choinek, by wybrać choinkę do naszego mieszkania na święta. Droga zajęła nam 45 minut. Gdy wyszliśmy z naszego samochodu od razu zaczęliśmy się rozglądać za choinką

- Ta jest idealna - powiedziałam, znajdując choinkę

- To bierzemy ją - powiedział, uśmiechając się

Po kilku minutach choinka znalazła się na dachu naszego samochodu i ruszyliśmy w stronę naszego domu. Po dłuższej jeździe byliśmy w domu Kuba zdjął choinkę z dachu naszego samochodu i wniósł ją do domu. Po chwili poszedł wjechać samochodem do garażu. Ja z jednego z pudeł wyciągnęłam ozdoby choinkowe i po chwili zaczęłam ubierać choinkę. Po chwili dołączył do mnie Kuba. Po kilku minutach choinka była ubrana

- Nasze pierwsze, wspólne święta - powiedziałam z uśmiechem, po chwili poczułam jak Kuba objął mnie w pasie

- Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że w końcu jesteśmy razem, że za kilka miesięcy zostaniesz moją żoną i że urodzisz nasze dziecko - pocałował mnie w policzek - Kocham Cię, Natalia - odwrócił mnie przodem do siebie i pocałował

- Ja ciebie też - powiedziałam i odwzajemniłam pocałunek

- Jestem takim szczęściarzem - rzucił Kuba, patrząc na mnie i siadając na kanapie

- Ja też jestem szczęściarą. Nie dość, że spotkałam na swojej mężczyznę, którego kocham to jeszcze za kilka miesięcy zostanie on moim mężem i ojcem dziecka, które noszę pod sercem - powiedziałam, siadając na kolanach Kuby

- Nie wiem dlaczego tyle czasu zajęło mi zrozumienie tego, że jesteś kobietą mojego życia - powiedział, patrząc na mnie

- Najważniejsze jest to, że jesteśmy razem. Ważne jest to co jest tu i teraz. Nie zmienimy przeszłości, a przyszłość kształtujemy sami - powiedziałam, patrząc mu w oczy

- Wiem to. Tylko po prostu żałuję, że wcześniej nie miałem odwagi Ci powiedzieć co tak naprawdę do ciebie czuje. Najpierw był Żarski, potem Łukasz. Wszyscy chcieli cię skrzywdzić, a mi zależało na tym, żebyś była szczęśliwa - powiedział poważnym głosem

- Ale teraz wreszcie jestem szczęśliwa. Mam ciebie i mam nasze dziecko. W końcu jesteśmy razem i za niedługo będziemy pełną rodziną. Ty, nasze i ja - powiedziałam, uśmiechając się - Nie wracajmy do przyszłości - poprosiłam, a on tylko kiwnął twierdząco głową

Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Za nimi stał Stefan

- Cześć, Stefan. Coś się stało? - spojrzałam na przyjaciela, który wyglądał na zdenerwowanego

- Cześć. Jest Kuba? - spytał

- Tak. Wejdź - wpuściłam przyjaciela do środka

- Kochanie, Stefan do ciebie - zawołałam mojego narzeczonego

- Kuba, musimy pogadać na osobiności. To ważne - powiedział poważnym głosem

- Kochanie, idź na taras - poprosił mnie, a ja wykonałam jego prośbę

~~~~~

Zauważyłem, że Stefan miał poważną minę i wiedziałem, że nie chce byśmy rozmawiali przy Natalii. Dlatego poprosiłem ją by poszła na taras

- Co jest? - spytałem przyjaciela

- Stary nie jest dobrze. Kowalski uciekł z więzienia - powiedział poważnie Dobosz

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top