Rozdział 37
Dzisiaj z Adamem prowadziliśmy sprawę morderstwa starszej kobiety - Bernatedy Wiejak. Właśnie dojechaliśmy na miejsce. Podeszliśmy do Anety i Danusi
- Cześć - przywitaliśmy się
- Hej - rzuciła Aneta
- Co mamy? - spytałam Danusi
- Kobieta około 50 lat, została zamordowana. Przyczyną zgonu było wykrawienie przez kilka ciosów jakimś ostrym narzędziem, np.nożem. Ale szczegóły dopiero podam wam po sekcji - wyjaśniła patolog
- A ty Aneta masz coś? - spytał Adam
- Znalazłam portfel w torebce ofiary. Ofiara to Halina Gąsiorowska, tutaj mieszkała - powiedziała Aneta, podając mi dowód
- Ma jakąś rodzinę? - spytał Adam
- Michał przesłuchuje mieszkańców - powiedziała Aneta, A po chwili dołączył do nas Rafalski
- Dowiedziałeś się czegoś? - spytałam
- Tak. Mężczyzna, który mieszka tutaj po sąsiedzku z ofiarą zeznał, że ofiara miała 22-letnią córkę - Alicję Gąsiorowską, która została porwana. W tym samym czasie została zamordowana ofiara - wyjaśnił Rafalski
- Cholera. Tej zamordowanej już nie pomożemy, ale może uda nam się odnaleźć tą dziewczyne - powiedziałam
- Dobra. Jedźmy na komendę. Może Darek będzie w stanie namierzyć telefon tej dziewczyny - powiedział Adam i poszliśmy do samochodu
Po godzinie byliśmy na komendzie. Od razu poszliśmy do Darka
- Darek, robota jest - powiedziałam, wchodząc do pokoju informatyka
- Co jest? - spytał Darek
- Namierz nam numer Alicji Gąsiorowską. To córka naszej ofiary. Mężczyzna, który jest sąsiadem ofiary powiedział Rafalskiemu, że Alicja została porwana - wyjaśniłam
- Już się za to biorę - uśmiechnął się i zaczął namierzać - Mam ją. - zapisał nam adres i podał ją Adamowi - To są ogródki działkowe za Warszawą - powiedział
- Dzięki, Daruś. Dobra robota - oznajmił Adam i po chwili byliśmy w drodze
- Nie uważasz, że to za łatwo by było? - zapytałam
- Ale co? Że dzięki logowaniu uda nam się odnaleźć kobietę? - spytał Adam
- No dokładnie - rzuciłam
- Może trochę za łatwe. Ale przynajmniej szybko zakończymy sprawę - powiedział Adam i po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu, a za nami AT
Weszliśmy do środka i zaczęliśmy się rozglądać. Nikogo ani niczego nie było widać
- Rozdzielmy się - powiedział Adam i on poszedł w lewo, a ja w prawo.
Po kilku minutach znalazłam związaną i zakneblowaną kobietę. Podeszłam do niej
- Nic pani nie jest? - spytałam, a ona kiwnęła przecząco głową i zaczęłam ją rozwiązywać
Po chwili wzięłam krótkofalówke. Musiałam zawiadomić Adama
- Adam? - spytałam przez krótkofalówke
- Co jest, Natalia? - spytał
- Mam tą porwaną kobietę. Chodź tutaj szybko - powiedziałam
- Jasne - powiedział
- Nie potrzebuje pani karetki? - spytałam kobiety
- Nie. Wszystko jest w porządku. Dziękuję pani - powiedziała przez łzy
- Jednak lepiej będzie jak obejrzy Panią lekarz - powiedziałam
- No dobrze - wzięłam krótkofalówke i wezwałam karetkę
Po chwili pojawił się Adam. Pomógł mi wyprowadzić kobietę na zewnątrz gdzie czekała karetka. Po chwili zostaliśmy sami
- Jestem padnięta - powiedziałam, opierając głowę o zagłówek fotela
- To co? Do domu? Raporty najwyżej jutro wypełnimy - powiedział Adam
- Tak. Wejdziesz na chwile? - zapytałam
- Jasne - rzucił Adam i po kilkunastu minutach byliśmy pod blokiem Agnieszki
Weszliśmy do środka. Ja poszłam do kuchni i nalałam wody do szklanek. Po chwili pojawił się Adam
- Dlaczego mieszkasz u Agnieszki? - zapytał
- Kilka dni temu Kuba trafił do aresztu. Podobno jest podejrzany o porwanie dziewczynki. Siedzi na Białołęce. Chciałam mu pomóc, ale komendant powiedział, że dopóki śledztwo trwa to Kuba musi zostać w areszcie - powiedziałam, siadając na blacie
- To nieźle - powiedział - Co teraz zamierzasz? - spytał
- Ja nic. Monika powiedziała, że postara się zrobić coś, żeby wyciągnąć Kubę z aresztu. Ale jak narazie bez rezultatów - wyjaśniłam
- Spokojnie. Wszystko się ułoży - powiedział Adam, lekko się uśmiechając
- Jedyne co teraz mi zostało to praca, która jest całym moim życiem. Nawet te najtrudniejsze akcje sprawiają, że czuję się potrzebna - powiedziałam, patrząc na Adama
- Bo jesteś potrzebna - powiedział Adam, odkładając szklankę i stając naprzeciw mnie - Ja cię potrzebuje, firma Cię potrzebuje. Przecież bez ciebie nie uratowałbym tej dziewczyny - wyjaśnił, patrząc na mnie, ja tylko się uśmiechnęłam
Po chwili poczułam, że Adam składa na moich wargach niepewny pocałunek. Gdy zauważył, że nie protestuje zaczal mnie całować namiętnie, co odwzajemniłam. Po chwili poczułam, że przerywa
- Ja... - chciałam coś powiedzieć, ale Adam mi przerwał
- Nie, to ja. Przepraszam, nie powinienem. Pójdę już - powiedział i wyszedł
Ja chwilę siedziałam na blacie dotykając ust. Przecież ja nie powinnam. Mam narzeczonego, którego kocham. Tylko teraz mi go najbardziej brakuje i cholernie za nim tęsknię. Postanowiłam nikomu nie mówić o tym co zaszło pomiędzy mną a Adamem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top