Rozdział 31
Dzisiaj 1 listopada - Wszystkich Świętych. Jak tradycja głosi w ten dzień chodzi się na cmentarz i odwiedza się swoich bliskich. Razem z Kubą postanowiliśmy się, że na cmentarzu on odwiedzi swoje rodzinne groby, a ja swoje. Kupiłam dwa znicze - jeden kupiłam na grób Roberta, a drugi na grób Norberta. Przy okazji kupiłam ulubione kwiaty Norberta - orchidee. Po chwili podeszłam do grobu Roberta
- Cześć, Robert - powiedziałam, stawiając znicz na grobie i po chwili usiadłam na ławce - Nawet nie wiesz ile się w moim życiu zmieniło. Mam cudownego faceta, z którym jestem w ciąży i co najważniejsze kocha mnie tak samo mocno jak ja jego - opowiedziałam - Na pewno byłbyś szczęśliwy z powodu mojego szczęścia - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku
Po chwili poszłam na grób Norberta, na którym paliły się znicze. Pomyślałam: "Pewnie rodzice byli tutaj i zapalili znicze". Ja zapaliłam znicz, który postawiłam na grobie i obok postawiłam kwiaty. Chwilę stałam i wpatrywałam się w nagrobek brata. Po kilku minutach poszłam w stronę samochodu. Kuby jeszcze nie było, więc oparłam się o samochód i czekałam na niego. Po kilku minutach pojawił się
- Już? - spytał zdziwiony
- Tak. Ja mam tutaj tylko dwie osoby - Roberta i Norberta - powiedziałam, patrząc na niego
- Długo czekasz? - spytał, patrząc mi w oczy
- Niedługo. Kilka minut - odpowiedziałam
- Wsiadaj, bo zmarzniesz - powiedział Kuba, wsiadając do samochodu
Wsiadłam do samochodu i po chwili pojechaliśmy w stronę mojego mieszkania. Weszliśmy do środka
- Wiesz co, Kuba? Tak sobie pomyślałam, że skoro mamy w przyszłym tygodniu urlop to może byśmy gdzieś wyjechali? Razem - zaproponowałam
- Bardzo chętnie - zgodził się, na co ja się uśmiechnęłam i pocałowałam go w ramach podziękowania
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu gdzieś razem pojedziemy - uśmiechnęłam się
- Ja też - uśmiechnął się i pocałował mnie
Wzięłam laptop i zaczęliśmy szukać czegoś w jakiejś niskiej cenie. Po kilku minutach zdecydowaliśmy się na Malediwy. Po jakimś czasie hotel był zarezerwowany. Bilety też kupiliśmy. Postanowiliśmy, że wyjedziemy jutro. Od razu zaczęłam się pakować, ale gdy Kuba zauważył, że chce wyciągnąć walizkę to od razu zareagował
- Natalia, zwariowałaś? Chcesz by coś się stało dziecku? - spytał z lekkim wyrzutem
- Nie. Ale przecież nic mi się nie stanie - powiedziałam, patrząc na niego - Ale skoro już tu jesteś to może pomożesz mi się spakować? - zapytałam, patrząc na niego
- Bardzo chętnie. Przynajmniej będę miał pewność, że nic się nie stanie naszemu maleństwu. A, zapomniałem Ci powiedzieć, że moi rodzice mają właśnie domek na Malediwach, więc mogę się ich zapytać czy dadzą nam klucze na nasz urlop - nic nie mówiąc, wtuliłam się w niego
Zaczęliśmy pakować moje rzeczy do walizki. Po 30 minutach wszystko było spakowane
- Tak sobie pomyślałam, że po co masz po mnie rano przyjeżdżać? Jedź do siebie, spakuj się i przyjedź tutaj. A rano pojedziemy razem na lotnisko - wyjaśniłam
- Jesteś genialna, Natalia - poszedł do mnie i pocałował mnie, co odwzajemniłam
Po chwili Kuba pojechał do siebie, by się spakować. Ja w tym czasie spakowałam kosmetyki. Następnie zrobiłam sobie herbatę i zaczęłam czytać książkę. Po kilkunastu minutach Kuba ponownie pojawił się w moim mieszkaniu. Ja tak zagłębiłam się w fabułę książki, że nie zauważyłem tego kiedy przyszedł
- Aż taka ciekawa książka? - spytał Kuba
- Nawet nie wiesz jak bardzo ciekawa - uśmiechnęłam się
Po chwili Kuba usiadł obok mnie, a ja położyłam głowę na jego kolanach. Zaczął głaskać mnie po włosach
- Naszs życie po porodzie diametralnie się zmieni - stwierdziłam
- To prawda. Ale to dziecko tylko umocni nasz związek - uśmiechnął się
- Zgadzam się - uśmiechnęłam się promienie
Po jakimś czasie zrobiło się późno, więc zrobiłam kolacje, którą wspólnie zjedliśmy. Kuba poszedł wykonać wieczorną rutynę, a ja poszłam przygotować łóżko w sypialni. Po chwili Kuba wyszedł, a ja poszłam wykonać wieczorną rutynę. Po kilku minutach oboje poszliśmy spać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top