Rozdział 131
Kilka dni temu odbyła się operacja, którą przeszłam pomyślnie. Dzisiaj wychodziłam ze szpitala. Czekałam na Kubę, który specjalnie wziął wolne na ten dzień, by odebrać osobiście mnie ze szpitala i się mną zająć. Akurat kończyłam pakować moją torbę gdy w drzwiach zobaczyłam uśmiechniętego Kubę
- Cześć kochanie - podszedł do mnie i pocałował
- Cześć - uśmiechnęłam się i też go pocałowałam
- Gotowa na powrót do domu? - zapytał
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu wracam do domu - uśmiechnęłam się o chciałam wziąć torbę
- Daj, wezmę to - powiedział, wziął moją torbę i ruszył w kierunku naszego samochodu
Mimowolnie się uśmiechnęłam i ruszyłam za moim mężem, który czekał na mnie przed salą. Wolną ręką złapał moją rękę i oboje ruszyliśmy do naszego samochodu. Po 25 minutach byliśmy pod naszym domem. Zaparkował samochodem w garażu i razem weszliśmy do domu, gdzie Zuza nosiła na rękach Sebastianka
- Cześć Natalia. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś do domu - powiedziała dziewczyna, podchodząc do mnie z Sebastianem
- Cześć Zuza. Też się cieszę, że wróciłam do domu - wzięłam od niej synka - Cześć synku. Mamusia się stęskniła za tobą - powiedziałam a następnie przytuliłam do siebie synka - Grzeczny był? - zapytałam
- Natalia, Sebastian to istny aniołek. Nie mogłam sobie wymarzyć sobie lepszego, przyszywanego młodszego brata. Mogłabym się nim zajmować 24/7 - powiedziała dziewczyna
- Dziękuję Zuza - uśmiechnęłam się do dziewczyny - W takim razie ja pójdę zrobić obiad - powiedziałam i poszłam do kuchni
Po obiedzie zaczęłam myć naczynia. Po kilku minutach poczułam na swojej talii dłonie mojego męża
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu wróciłaś do domu. Strasznie za tobą tęskniłem - powiedział Kuba z uśmiechem, obejmując mnie w talii
- Ja też tęskniłam za tobą, za Sebastiankiem i za Zuzą - powiedziałam, uśmiechając się
- A kiedy zamierasz wrócić do pracy? - zapytał mój mąż
- Mam zwolnienie do końca tygodnia, więc na początku przyszłego tygodnia wracam na komendę. I od razu w teren - powiedziałam
- Jesteś pewna, że dasz sobie radę w terenie? - zapytał z troską
- Tak, kochanie, dam sobie radę - powiedziałam, odkładając ostatni talerz
- Po prostu martwię się o ciebie. Nie chciałbym, żeby coś Ci się stało - powiedział, gdy odwróciłam się w jego stronę
- Wiem skarbie. Ale wiesz, że przez tą chorobę trochę zaniedbałam pracę, co teraz muszę nadrobić - powiedziałam, patrząc mu w oczy
- No dobrze. Tylko bądź ostrożna - powiedział i mnie pocałował co odwzajemniłam
Reszta dnia minęła mi na zajmowaniu się Sebastiankiem, rozmowach z Zuzą i Kubą. Po kolacji umyłam Sebastianka i po kilku zasnął w moich ramionach. Włożyłam go do łóżeczka i przykryłam jego zdaniem ulubioną kocykiem i kołderką, którą dostał od mojej mamy w prezencie. Wyszłam po cichu z jego pokoju i poszłam wziąć prysznic. Gdy byłam gotowa do snu, poszłam do sypialni gdzie mój mąż przeglądał coś na telefonie. Gdy mnie zobaczył, odłożył telefon. Położyłam się na łóżku, a on podparł ręką głowę i patrzył na mnie
- Dobrze, że jesteś - powiedział z uśmiechem
- Aż tak się stęskniłeś? - zapytałam z uśmiechem
- I to bardzo - powiedział i pocałował mnie namiętnie
Po chwili zgasił światło i spędziliśmy namiętną noc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top