Rozdział 107
Dwa miesiące później wstaliśmy około 9, ponieważ dzisiaj są chrzciny Sebastianka. Chrzciny miały się odbyć o 11. Chciałam wstać, ale oczywiście silne ramiona męża skutecznie mi to uniemożliwiały
- Skarbie, puść mnie. Muszę wstać, żeby się przygotować na chrzciny - powiedziałam lekko zaspana
- Dopiero po 9. Do 11 jeszcze jest trochę czasu - powiedział, mocniej mnie przytulając do siebie
- Kubuś, ja wiem, że ty nie potrzebujesz dużo czasu, żeby się uszykować. Ale ja potrzebuję. Poza tym muszę jeszcze ubrać Sebastianka - powiedziałam, próbując wydostać się z ramion męża
- Będziesz musiała mi to później wynagrodzić - powiedział, uśmiechając się
- Zobaczymy wieczorem - powiedziałam i wstałam
Gdy wyszłam z sypialni od razu skierowałam się do kuchni. Zobaczyłam Zuze, która krzątała się po kuchni. Byłam zdziwiona gdy zobaczyłam gotowe śniadanie
- Zuza, ty to wszystko zrobiłaś? - zapytałam będąc w szoku
- Tak. Chciałam wam się jakoś odwdzięczyć za to wszystko co dla mnie zrobiliście - powiedziała z uśmiechem
- Zuza, nie musiałaś, naprawdę - powiedziałam
- Wiem, że nie musiałam, ale chciałam - powiedziała z uśmiechem
- No dobrze - powiedziałam, patrząc na nią
Po kilku minutach zobaczyłam Kubę schodzącego z góry. Nic nie powiedziałam tylko usiedliśmy przy stole i zjedliśmy wspólne śniadanie. Po śniadaniu poszłam do pokoju Sebastianka, który spał. Podeszłam do szafy i po cichu wyjęłam komplet Sebastianka, który założę mu na chrzest. Gdy zamknęłam szafę to Sebastianek zdążył się obudził. Wzięłam go na ręce i biorąc również jego ubranka, zeszłam na dół. Położyłam go na kanapie i powoli zaczęłam go ubierać. Co mnie zdziwiło był spokojny i dał się spokojnie ubrał. Włożyłam go do wózka i poszłam wziąć prysznic. Usłyszałam płacz Sebastianka gdy wyszłam z łazienki
- Kuba, zajmij się chwilę Sebastianem. Słyszysz, że płaczę - krzyknęłam z góry
- Nie mogę. Szukam marynarki - krzyknął
- Natalia, spokojnie. Ja się nim zajmę - krzyknęła Zuza
Po pół godziny zeszłam na dół ubrana w sukienkę. Usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam się malować. Po kilku minutach makijaż miałam już gotowy. Usłyszałam pukanie do drzwi
- To pewnie Aneta i Olgierd - powiedziałam i podeszłam do drzwi
Otworzyłam je. Za drzwiami stali chrzestni Sebastianka - Aneta i Olgierd
- Cześć - powiedziała Aneta
- Wejdźcie - zaprosiłam ich do środka
Aneta od razu podeszła do Zuzy i wzięła od niej Sebastianka. Po kilku minutach zszedł Kuba na dół. Po kilku minutach wszyscy zaczęliśmy zbierać się do Kościoła na mszę. Po mszy wszyscy zebraliśmy się na salę gdzie czekało na nas przyjęcie. Postanowiliśmy przyjęcie na chrzciny urządzić w tej samej sali gdzie odbywało się nasze wesele. Sebastianek cały czas grzecznie spał. Siedziałam przy stole co jakiś czas spoglądając czy Sebcio się nie obudził. Nasza rodzina dała naszemu synkowi bardzo dużo różnorodnych prezentów. Wyszłam na zewnątrz by się przewietrzyć, a Sebastian został z Kubą. Zauważyłam, że podeszła do mnie Aneta
- Natalia, wszystko w porządku? - zapytała Aneta
- Tak. Po prostu musiałam się przewietrzyć - powiedziałam, uśmiechając się lekko
- Na pewno? - zapytała przyjaciółka
- Tak. Zaraz przyjdę - uśmiechnęłam się
- Ok, to czekamy na ciebie w środku - powiedziała i wróciła do środka
Ja poczułam, że ktoś obejmuje mnie w talii. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że to Kuba. Uwielbiałam gdy tak robił
- A Sebcio z kim został? - zapytałam
- Jego chrzestni się nim zajęli. Olgierd pierwszy wyszedł z inicjatywą zajęcia się chrześniakiem. Widać, że dobrze się czuje w roli chrzestnego - powiedział
- To dobrze. Widać, że Aneta też się cieszy z powodu, że może być chrzestną naszego synka - powiedziałam
- Ciocia! Wujek! Chodźcie! Tort! - powiedziała Ola, która po nas przyszła
- Już idziemy - powiedziałam i od razu oboje wróciliśmy na salę
Po kilku godzinach przyjęcie się skończyło. Wszyscy goście zaczęli się rozjeżdżać. My też wróciliśmy do domu. Sebastianek grzecznie spał, więc położyłam go w łóżeczku w jego pokoiku. Ja i Kuba resztę czasu spędziliśmy razem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top