Rozdział 76
Następnego dnia wieczorem Kuba wrócił do domu wyjątkowo przybity. Nie wiedziałam dlaczego. Strasznie mnie to martwiło. Postanowiłam, że porozmawiam z nim
- Kochanie, możemy porozmawiać? - zapytałam, gdy usiadłam obok niego
- Nie mam ochoty na rozmowę. Jestem zmęczony po pracy - powiedział, nie patrząc na mnie
- Coś się stało? - zapytałam
- Nie. Po prostu jestem zmęczony po pracy. Tak ciężko Ci to zrozumieć? - podniósł głos
- Kuba, ja po prostu się o ciebie martwię - powiedziałam
- To się nie martw bo nie masz o co - powiedział zły
Widać było po nim, że nie ma ochoty na rozmowę. Ubrałam kurtkę, poszłam na taras i usiadłam w fotelu hamkowym. Nie wiedziałam dlaczego Kuba nie chce mi powiedzieć co się stało. Było mi z tego powodu przykro. Uroniłam kilka łez. Siedziałam pogrążona w swoich myślach. Nie zauważyłam nawet momentu kiedy przyszedł mój narzeczony
- Natalka? - powiedział, a ja spojrzałam na niego jakby wybita z transu - Przepraszam - powiedział ze skruchą - Nie chciałem, żebyś poczuła się urażona w jakikolwiek sposób
- Po prostu martwię się o ciebie. A widzę, że coś jest nie tak. Chciałam dowiedzieć się tylko co się stało, że wróciłeś do domu taki przybity - wyjaśniłam
- Powiem Ci, bo nie chcę, żeby było to powodem naszej kłótni - powiedział
- W takim razie słucham - powiedziałam
- Dzisiaj z Agnieszką mieliśmy akcję odbicia porwanego mężczyzny. Przez większość czasu akcja szła sprawnie. Ale porywacz zaczął do nas mierzyć bronią. Krzyczeliśmy, żeby rzucił broń, ale on nas nie słuchał. Gdy strzeliłem w niego, okazało się, że jego narzeczona osłoniła go własnym ciałem. Dziewczyna zmarła na miejscu. Facet odgrażał się, że zapłacę za śmierć jego narzeczonej - wyjaśnił
Ja go mocno przytuliłam, bo widziałam, że jest już mu ciężko po dzisiejszej akcji
- Kuba, to nie jest twoja wina. Ta dziewczyna sama weszła na linie strzału. Nie dało się nic zrobić, rozumiesz? - próbowałam do niego dotrzeć
- Po prostu ten strach o ciebie i o naszego synka. Boję się, że on może nam zagrażać i odebrać mi ciebie i Sebcia - powiedział łamiącym się głosem
- Kochanie, wszystko będzie dobrze. Ten mężczyzna siedzi i już nam nie będzie zagrażać - powiedziałam, kładąc moje dłonie na jego
Po chwili go przytliłam. Czułam, że on to odwzajemnia. Po chwili spojrzał w moje oczy
- Kochanie, dziękuję, że jesteś - powiedział, patrząc mi w oczy
- Nie ma za co. A poza tym musimy jutro jechać na komendę i porozmawiać z Kruczkowską na temat przepustki dla Olka na dzień naszego ślubu - powiedziałam, patrząc na niego
- To prawda. Ale to dopiero jutro. Chodźmy spać, bo jest już późna godzina - powiedział
- Dobrze - powiedziałam i po chwili oboje weszliśmy do domu
Po kilku minutach Kuba poszedł wziąć prysznic. A ja pościeliłam łóżko. Gdy Kuba wyszedł spod prysznica, to poszłam ja pod prysznic. Gdy wyszłam spod prysznica to Kuba już spał. Po chwili położyłam się obok niego i momentalnie zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top