Rozdział 7

Natalia

Obudziłam się w jadącym samochodzie. Próbowałam się wydostać, ale nie mogłam. Waliłam w klapę bagażnika, w którym mnie zamknął, ale Łukasz na nic nie reagował. Po kilku minutach wyczułam jakąś rurkę. Postanowiłam, że jak wyjmie mnie z bagażnika to uderze ją go w głowę. Po znacznym upływie czasu samochód się zatrzymał, a ja zobaczyłam, że Łukasz otwiera bagażnik. Gdy tylko znacznie się zbliżył, uderzyłam go rurką w głowę. On zaklął głośno, a ja zaczęłam uciekać ile sił w nogach , co jakiś czas przewracając się o wystąjące gałęzie czy kamienie. Słyszałam, że on mnie gonił. Gdy byłam w znacznej odległości to schowałam się za drzewem i siedziałam cicho do czasu, aż nie wymyślę co dalej robić

- Natalka? Kochanie, chodź do mnie! Przecież wiesz, że ja nie chcę cię skrzywdzić. Natalia! Chodź tutaj! Czuję cię. I tak cię znajdę! - rzucał ostro Łukasz, a ja siedziałam cicho

Gdy po cichu chciałam znów zacząć uciekać obok drzewa, pod którym siedziałam zauważyłam Łukasza

- Tu jesteś - powiedział Łukasz, a ja zacząłem uciekać

Niestety, pech chciał, że przewróciłam się w tak niefortunny sposób, że chyba skręciłam kostkę. On złapał mnie za włosy i zaczął ciągnąć w stronę głębi lasu. Dopiero teraz zauważyłam, że ma w ręku maczete. Wiedziałam, że jestem w śmiertelnym niebezpieczeństwie

Kuba

Lena ustaliła, że telefon Łukasza aktualnie loguje w lesie na obrzeżach miasta. Wziąłem ze sobą Rafalskiego i kilku mundurowych. Wiedziałam, że gdy zobaczę Kowalskiego, nie będę umiał nad sobą zapanować. Jechałem jak najszybciej

- Kuba, zwolnij trochę. Zabijesz nas - powiedział Michał

- Musze jak najszybciej złapać tego sukinsyna. Nawet nie wiemy czy Natalia jeszcze żyje - powiedziałem, patrząc na drogę

- Myślisz, że mógł ją, zabić? - rzucił Rafalski z obawą

- Nigdy nie wiadomo co mu strzeli do głowy. W 20 minut byliśmy na obrzeżach miasta

- Słuchajcie, musimy się rozdzielić. Trzeba przeszukać cały las. Jak coś jesteśmy na radiu - wyjaśniłem i rozdzieliliśmy się

Po kilkudziesięciu metrach zauważyłem samochód tego Kowalskiego. Dotknąłem maski. Silnik był jeszcze ciepły. Ruszyłem w głąb lasu. Usłyszałem płacz Natalii

- Łukasz, błagam cię. Nie zabijaj mnie - błagała go, a on stał nad nią z maczetą

- Wiesz co? Nie myślałem, że będziesz tak naiwna, że po kilku miesiącach naszej znajomości zgodzisz się wyjść za mnie - rzucił Łukasz

- Kochałam cię! Myślałam, że ty też mnie kochasz i że chcesz spędzić ze mną życia - rzuciła ze łzami w oczach

Ja się oddaliłem by wezwać pomoc. Sam nie wiedziałem co robić, ale po chwili miałem już pomysł

Natalia

Gdy rozmawiałam z Łukaszem, zza jednego drzewa wyskoczył na niego Kuba. Po chwili został tą maczetą ogłoszony. Lecz po chwili pojawił się Michał z mundurowymi. Skuli Łukasza, a mi udało się jakoś dostać do Kuby

- Kuba, słyszysz mnie? - spytałam, patrząc na niego

Po chwili otworzył oczy. Na całe szczęście nic poważnego mu się nie stało

- Natalia, jak się czujesz? Mocno dostałaś - powiedział Kuba, patrząc na moją rozwaloną głowę

- Nic mi nie jest. Dojdę do siebie - nie mogłam wstać, więc Kuba pomógł mi wstać

- Natalka, ja cię kocham! Kochanie moje! - krzyknął Łukasz, ale ja nie zareagowałam

Powoli poszliśmy w stronę samochodu. Ja po drodze straciłam przytomność.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top