trzy

l o u i s

Dzyńńń! Dzyńńń! 

Co to za dźwięk?

Otworzyłem oczy, widząc dzwoniący telefon. Kto, do kurwy, dzwonił o tej porze?

Spojrzałem na ekran, nim wyskoczyłem z łóżka. Cholera.

– Hej – szepnąłem do telefonu, gapiąc się na mężczyznę, zawiniętego pościelą jak burrito. Wygląda bardzo słodko jak spał.

– Tak, jest tutaj – zawiodłem siebie; wiem, że nie powinienem mu tego robić. Był tak miły. 

– Nie mogę go zostaw- 

– Okej, ale Hayley... – jęknąłem. 

– Tak, oczywiście. Cześć.

Położyłem komórkę na stoliku, ostrożnie wchodząc do łazienki. Podniosłem ubrania i założyłem je na siebie.

Łza nieświadomie spłynęła mi po policzku.

– Ugh, on na to nie zasługuje.

Przemyłem twarz i umyłem zęby. Poczułem coś klejącego pod ubraniami, ale bałem się wziąć prysznic. Harry mógł się obudzić.

Opuściłem pomieszczenie i zacząłem szukać czegoś do pisania.

Kiedy napisałem notatkę, położyłem ją na poduszce obok chłopaka. Ostrożnie się nachyliłem, całując delikatnie jego policzki.

– Przepraszam, Harry.

Bez słowa wyszedłem z pokoju

Jak ktoś jeszcze nie widział, to są karty postaci wykonane przez helpfulkatherine. Zalajkujcie tą część nie dla mnie, ale dla tej wspaniałej osoby, która robi cuda z grafiką. Bardzo proszę...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top