Straight jacket's custom-made though
Myśli rozpraszają się w pomieszczeniu.
"Dobrze widzieć cię taką. Uśmiechasz się, dobrze ci to robi."
Przegryzam wargę starając się stłumić śmiech w sobie. Szumi mi w głowie.
Cios zwala mnie z nóg. Nagłe wspomnienie oplata mnie ciasno ramionami, szepcząc mi terror przyszykowany specjalnie dla mnie na tą noc.
Przeczesuję włosy palcami, staram się unikać czujnych spojrzeń.
YOU SAY THAT I'M TOO CRAZY-
I GUESS YOU WERE RIGHT.
Mieli rację podkreślając milion razy to samo zdanie, usilnie starając się wepchnąć mi prawdę do głowy.
Budzę się gwałtownie. Serce wali mi jak szalone, nie mogę złapać oddechu.
" Olał to, co Ty czujesz
ON sie źle czuł
I ON tęsknił
Więc wrócił dla SIEBIE "
Dla własnej pieprzonej satysfakcji; dla własnej chorej uciechy z tego, że oddziałowuje na mnie w jakikolwiek sposób.
"Traktujecie sie oboje jak śmieci, a nawet nie potraficie dac temu umrzeć."
Kto w tym wszystkim jest kim? Ja- ofiarą, on- katem? Czy na odwrót?
Nie mam siły na polemikę o prawdziwości tego co mówi, bo nie znajduje to potwierdzenia w jego czynach. Nigdy nie znajdywało!
Każde słowo było ładnie zapakowanym kłamstwem! Każde słowo!
Czy to jest druga faza zakładu?
Co tym razem jest stawką?
Nie mam już serca, nie mam psychiki.
Nie ma mnie wcale, chociaż przecież siedzę obok wszystkich, chociaż z moich ust lecą słowa; nie ma mnie tu wcale. Gdzie jestem?
Dałaś mu wrócić.
D a ł a ś m u w r ó c i ć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top