Status quo
Białe, jasne światło przechodzi w czerwień.
Biała kartka gęsto zapełniona słowami; moje miękkie, lekko chybotliwe pismo.
Robię reset.
Wszystko zaczynam od nowa, chociaż te strony przede mną są już zapisane i chociaż zawsze utykam w ruchu okrężnym; blondynka na rondzie, niekończaca się podróż donikąd.
Nie mogę tego przepisać, zmazać, to już było; to jest właśnie ten bagaż, z którym przyszło mi żyć. Zgrzytam zębami ze złości.
Byle w tym wytrwać.
Poodcinać wszystkie linki, które prowadzą w lini prostej do mnie.
To wszystko mnie zmieniło i nie można powiedzieć, że to była zmiana na lepsze.
Tysiąc komórek nowotworowych, które teraz trzeba szybko wyciąć zanim się namnożą bardziej.
Odchodzę.
Nie szukaj mnie, nie trzeba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top