Sitcom

Marionetki w dłoniach zrozpaczonego władcy show.
Zapomniałam kwestii, nie wiem jak to leci dalej.

"Nie lubię się dzielić"- to zdanie zasłyszane już tyle razy, wpełzo mi pod skórę; przyczepiło się do włosów, wlazło pod paznokcie.

Nie umiem dzielić swoich uczuć w sobie; nigdy nie wyjdzie z tego całość, zawsze zostaje coś po przecinku.

"A na Komunę pewnie przyjdzie trzy i pół osoby"

Nic nie jest takie jedno w sobie, całe, pełne, czarno białe. Zrozumiałe, uchwytne, na teraz. Z brakiem niedopowiedzień, z brakiem niepewności.
Wszystko się plącze; prawie jak moje włosy, ledwo zdążę rozczesać jeden kołtun, powstają dwa nowe.

Sama nawarstwiam sobie komplikacji.

Sorry, you have reached the number that is no longer in service. Please check the number and try to call again.

Życie zaczęło przypominać wielki sitcom nagrywany moimi oczami z udziałem publiczności.


(A jednak nie wszystkie sprawy są na straconej pozycji.)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top