Maskę tlenową zawsze założę najpierw Tobie
Piasek mam w butach.
Na domiar złego podeszwa po trzech latach zdecydowała się rozkleić.
Jaskrawy, różowy koc odcina się od srebrnego piasku.
Grzebiesz chwilę patykiem w ziemi i wygrzebujesz malutkie muszelki, których znalezienie na plaży, gdzie morze wyrzuca tylko deobne kamyczki, graniczyło z cudem.
Słońce zachodzi; rozpływa się po horyzoncie jak lody pozostawione na blacie w upalny dzień.
Czuć zapach ogniska, które ktoś rozpalił niedaleko. Słyszymy czyjś śmiech, przerywany głośniejszym szumem fal.
Wiatr przybrał na sile.
Opieram swoją głowę o Jego klatkę piersiową.
Jest mi dobrze.
***
Wiem, że długo nie istniałam.
Wiem też, że jeszcze długo zanim wyjdę zupełnie na prostą.
Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że przy największej depresji pisałam najwięcej. Rozdział wypływały ze mnie jeden po drugim, cała gorycz, która mnie gryzła.
Kiedy myślałam, że jestem szczęśliwa-pisałam, wmawiając sobie to szczęście, niemalże tak dobrze i zawzięcie, jak akwizytor wciska odkurzacze. A potem wszystko wracało do normy. Nie było sensu się oszukiwać.
A teraz nie piszę prawie wcale. Często brakuje mi słów, bądź nie pasują mi one do stworzenia sensownego zdania. Nie muszę dowartościowywać swojego życia o barwne opisy tego, jak bardzo Go kocham. O opisy każdego dnia z nim spędzonego, naszych wspólnych planów, jego gestów, spojrzeń, pocałunków.
Nie muszę, bo jestem w końcu, najprościej S Z C Z Ę Ś L I W A.
"Wybuchamy śmiechem w tym samych momentach filmu, dlatego wiem,że to Ty. Wyglądamy razem przez okno, śledząc wzrokiem te same samochody, dlatego wiem, że to Ty. Gramy razem w warcaby i karcianą wojnę, dlatego wiem, że to Ty. Przegrywam z Tobą w sccrable, chociaż znam tyle słów, dlatego wiem, że to Ty. Wiążesz mi buty na środku ulicy, dlatego wiem, że to Ty. Plączę Ci sznurówki i kradnę skarpetki, żeby zatrzymać Ciebie dłużej rano, dlatego jestem pewna, że to Ty."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top