gzgzgz

Czuję się dziwnie.

Jestem niespokojna i spokojna jednocześnie.

Jak wbić się w te dwa skrajne stany na raz?
Łapie mnie ogromna energia i względne zadowolenie z życia, po czym bez powodu nagle wszystko spada i odbywam bardzo szybki zjazd na sam dół. Tylko po to, by za chwilę znowu wybić się do góry.

W zamyśleniu zatapiam paznokcie w przedramieniu, aż zostają piekące ślady.

Siedzę na oknie w pokoju z jedną nogą na zewnętrznym parapacie. Nie robiłam tego od miesięcy, chociaż zdaje mi się jakby to było zaledwie wczoraj.
Jakbym zaledwie wczoraj wracała późną nocą z kolejnej pod rząd nocnej zmiany. Przemykając szybkim krokiem po pustych ulicach miasta. Wtedy to wszystko miało inny wydźwięk, chciało się żyć, chciało się żyć dla tego nocnego powrotu. Po to, by wdrapać się na swoje łóżko i siąść na parapecie. Łapać ten chłód, który tak bardzo w dzień był nieobecny.

Miasto jest martwe o tej porze. Miasto śpi.
Ja też powinnam, a siedzę w tej samej pozycji trzęsąc się z zimna.
Paradoksalnie wszystko wtedy było prostsze, nawet jeśli wtedy wydawało się skomplikowane.
Nie łączyła mnie z nikim żadna miłość, bo takowa po prostu nie istniała.
To co było; było tylko ciekawością, nowym doświadczeniem, niezdrowym hypem na niezdrową atencję, którą otrzymywałam.
Atencję śmieszną i nie zasłużoną, bo to, że istnieję jako głos gdzieś w przestrzeni po kablach to za mało by stwierdzić kim jestem, do czego jestem zdolna, czy kocham prawdziwie czy tylko wytwarzam sobie sama złudzenie uczuć.
Uczucia fantomowe!

Czy żałuję czegokolwiek? Czy jest mi przykro, z powodu decyzji które podjęłam?
Nie.
Z bardzo prostego powodu- byłam szczera od początku, nigdy nie ukrywałam tego jaka jestem i co się może wydarzyć.
Nigdy nie ukrywałam swojego chujowego charakteru.
Wychodziłam z prostego założenia- wchodzisz w to na własną odpowiedzialność; wyjdzie, nie wyjdzie.
Przynajmniej byłam szczera. Szczerość mnie nie boli. Innych natomiast, dziwnym trafem bardzo często.

Poza tym, nigdy nic nie obiecywałam. Nie ma nic na zawsze. Wszystko ma swój określony termin przydatności. "Zawsze" w odliczonych co do joty dniach.

Dlaczego miałabym żałować decyzji? Dlaczego ktokolwiek miałby mieć na nie wpływ? To moje życie. Nie jest to ważne, jak bardzo nieprzyjemne ono jest i jak często się w nim gubię; istotne jest w tym to, że jest moje. Moje do przeżycia i popsucia po swojemu.

Ktoś mnie kiedyś zapytał, czy nie marzą mi się pewne rzeczy.
Marzenia to trochę za mało.
Marzyłam kiedyś za dzieciaka, by zostać księżniczką, mieć zamek, damy dworu, księcia u boku.
Tylko, że z czasem życie weryfikuje wszystko, pokazuje trudną do przyjęcia prawdę -niektóre rzeczy nie dość, że nie są wykonalne, to jeszcze nie dla nas.

"Moja rada jednak: niech się pani zastanowi. Nad jego miłością? Nad sobą. Ludzie, którzy kochają trzy razy w roku, nie czynią tego nigdy naprawdę, nawet wtedy, kiedy sami są o tym przekonani. A potem strasznie jest patrzeć jak miłość umiera."
~Marek Hłasko

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top