Bezsilna realizacja

"Ja w Twoich ramionach- nieistotny dysonans"

Światła migocą.

Przytłacza mnie świat.

Czy rzeczywiście tak niewiele znaczę?

Nie chodzi mi już o kwestię jak inni mnie postrzegają, a o sam fakt- czy naprawdę tak niewiele znaczę w swoich własnych oczach?

Kim jesteś i czemu robisz mi bałagan w głowie?

Wiem kim jesteś...

Mija już kolejny rok, a ja wciąż nie potrafię Go w sobie wygłuszyć. Mija kolejny rok..

"-To nie jest ten sam sylwester Justyna!

-Masz rację! Nie jest! I w tym tkwi problem.."

W tym tkwi ten cholerny problem! To nie to samo życie! Nie ten sam czas, nie to samo uczucie.
Życie bez życia!

Oszukując się ustawicznie, że jest się szczęśliwym, choć doskonale liczy się z tym, że szcześliwym to się BYŁO i już nigdy w życiu nie będzie!

I co z tego, że krzywdzę w tym siebie? Co z tego, że krzywdzę i jego?
To nie ma żadnego znaczenia! Nic nie ma znaczenia w obliczu tej zaciskającej się na mnie pustki, tego tępego bólu, który promieniuje, rozprasza.

I co z tego, że blokuję sobie szansę na nowe życie?
Nie chcę nowego życia. Nie chcę dorastać, godzić się z przeszłością, nie dam pochylić sobie głowy; będę prowadzić zaciekłą walkę pomiędzy sobą, a mknącym światem, pomiędzy sobą zmęczoną i tą którą poddać się nie chce.

Potrzebuję kojący, racjonalny głos rozsądku.
Głosie rozsądku wracaj już z Olsztyna.

Czekam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top