4:30
4:30
Za oknem wciąż ciemno.
Wewnątrz cicho, słychać tylko delikatny oddech współlokatorki.
Jest tak spokojnie, tak nijako, a we mnie coś się zapadło, coś zaskoczyło. Krew zawrzała w ułamku sekundy i wrzy, bulgocze, parzy od środka.
Patrzę się w ścianę kolejną, bezsenną godzinę; zgrzytam zębami ze złości.
Sen nie nadchodzi.
Wbijam paznokcie w przedramię. Trzymam długo i mocno, aż potworzą się półokrągłe ślady; aż poczuję znajome kłucie oznaczające,że już dosyć.
Historia zatacza koło, piękne, równe kółeczko.
Śmieszne kółeczko.
Stałe i zmienne.
W moim przypadku, to chyba jakaś klątwa.
Karma jest suką.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top