🔮6
Dzisiejszy dzień wreszcie dobiegał końca. Mogłam spokojnie iść do pokoju, nie martwiąc się, że ktoś tu wejdzie. Miałam przynajmniej taką nadzieję, że Enid lub Alara nie zorganizują uczty o północy. Jakie było moje wielkie rozczarowanie, gdy zastałam bałagan. Do snu zostało jeszcze dużo czasu, ale nie miałam chęci na sprzątanie. Postanowiłam rzucić zaklęcie, które sprawiło, że było wszędzie czysto. Nie lubiłam używać magii dla takich samolubnych celów, jednak od czasu do czasu małe zaklęcie nie zaszkodziło. Przebrałam się w piżamę i próbowałam zapleść warkocz. Niestety po którymś razie zrezygnowałam z tego pomysłu.
- Poddajesz się? - Usłyszałam gdzieś za sobą. - To nie w twoim stylu.
Oglądnełam się za siebie, ale nikogo nie ujrzałam. Tylko pustka i cisza.
- Zaczynasz wariować Ari - powiedziałam do siebie i ukryłam głowę w ramionach. To była przekonująca sugestia, że powinnam się położyć. Wlazłam pod kołdrę i okryłam się nią z każdej strony. Sen jednak odpłynął daleko, gdy znów usłyszałam czyjś głos.
- Jestem z ciebie dumna, widząc cię w tej szkole. - Głos z każdą chwilą stawał się coraz bardziej znajomy. Zaczęło mnie to niepokoić. Dalej nikogo nie mogłam ujrzeć.
- Alara, Enid, Maud i Mildred to nie jest śmieszne - powiedziałam, mając nadzieję, że to jakiś żart dziewczyn.
- Jaka Alara, Enid, Maud i Mildred? - Czułam jak głos był coraz bliżej. Wstałam z łóżka i zapaliłam lampkę.
- Ja naprawdę miałam ciężki dzień i jedyne co chcę to spać! - odparłam ciut za głośno.
- Tak witasz starą przyjaciółkę? - Zaśmiałam się, gdy wreszcie wiedziałam do kogo należy głos.
- Bądź znów widzialna Sally. - Przede mną pojawiła się chuda blondynka o zielonych oczach. Uśmiechnęła się szeroko i wręcz rzuciła się na mnie.
- Jak dobrze cię widzieć! - Ten dzień kończył się coraz lepiej. Nie mogłam uwierzyć, że Sally stoi właśnie przede mną.
- Co ty tu robisz? Oliwia i Vincent wiedzą, że tu jesteś? - Ta niesforna blondynka była ich córką. Starszą ode mnie o okrągły rok. Chodziła do szkoły Pentangle i aktualnie powinna tam być.
- Mamy wycieczkę szkolną, na którą nie pojechałam, więc się urwałam z prawie pustej szkoły. - Sally ściągnęła z sobie pelerynę i zostawiła swoją miotłę i torbę na krześle. Po czym wskoczyła na łóżko. - Jak tam u ciebie? Słyszałam o tym całym zajściu.
- A jak ma być? Słabo.
- Czemu? - zapytała.
- Straciłam cały ranek, wyjaśniając to całe zajście, później taka jedna zamieniła się w muchę i musieliśmy jej szukać...
- W muchę? A to ci dopiero! - Sally zaczęła się śmiać. - Tak poza tym musisz mnie spotkać z panną Cackle. Ciekawe czy mnie pamięta.
- Tego nie wiem, a sądząc po wielkości twojego bagażu, to zostajesz na dłużej. - Przyjrzałam się jej torbie. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Do jutra zamierzam, jeśli nie masz nic przeciwko. - Westchnęłam i pokiwałam głową.
- Wiesz jaka jestem roztargniona, czyż nie? - Zgodziłam się z nią. Gdyby mogła to zgubiłaby głowę. Sally podeszła do swoich rzeczy, wyciągnęła małe pudełeczko i podała mi je. - Sądzę, że jutro zapomnę ci to dać.
- Co to jest?
- Wczesny prezent na urodziny - uśmiechnęła się. - Wiem, że są za jakieś dwa tygodnie, ale martwię się, czy zdołamy się wtedy spotkać. - Mówiąc to jej głos zaczął się łamać.
- Sally co się dzieje? - Blondynka spojrzała na mnie z wielkim niepokojem w oczach. Minęła chwila zanim zdołała odpowiedzieć.
- Mam złe przeczucia - odparła niepewnie. Jej słowa sprawiły, że i ja zaczęłam się martwić. Sally znałam od dwóch lat i była dla mnie jak siostra oraz najlepsza przyjaciółka. Kiedy się spotkałyśmy, była kompletnie inna. Z tego co wiedziałam, zachorowała na coś. Nikt mi nie powiedział na co. Najpierw miałam problemy ze swoją psychiką, a później bałam się zapytać. Akurat Sally zaczęła zdrowieć, a według mnie nie wypadało zaczynać tego tematu. Przez ten czas i wszystkie te wydarzenia zżyłyśmy się ze sobą.
- Wróciło? - Pytanie było bezsensu. Odpowiedź była przecież oczywista. Blondynka pokiwała głową. - Kto wie?
- Ty i panna Pentangle. Kiedy byłam u niej w gabinecie... - Zawahała się. Przypomniałam sobie jak Sally odlatywała. Jej twarz kierowała się do góry, a oczy zmieniały kolor na szary. Dostawała wtedy drgawek co wyglądało dosyć strasznie.
- Rozumiem.
- Powiedziała, że nie poinformuje rodziców - odparła. - Nie chcę ich martwić.
- Będziesz musiała im to powiedzieć, to może zdarzyć się wszędzie. - Blondynka pokiwała głową.
- Dobrze wystarczy o tym, a teraz otwieraj prezent. - Ściągnęłam wieczko pudełka. Na poduszce był ułożony kryształ w kształcie gwiazdy. Był piękny. W świetle lampki, odbijał wachlarz barw. Im dłużej się wpatrywałam, tym lepiej dostrzegałam pewną rzecz. Był łudząco podobny do kryształu teleportującego.
- Pamiętasz jak go widziałyśmy na wystawie magii starożytnej? - Przytaknęłam. - Bardzo ci się spodobał.
- Skąd go masz?
- Em... W szkole były pokazy magii i pokazywali nam je - odparła. - Wzięłam przypadkowo jedną kulę, a w pokoju rzuciłam zaklęcie nadające kształt. Będzie pasowała do twojego naszyjnika.
- Jest świetny. - Ściągnęłam ukryty łańcuszek zza mundurka. Zakończony był zawieszką w kształcie księżyca. Na jego tyle była wygrawerowana data 23 września. Zawiesiłam gwiazdkę, poczym założyłam naszyjnik z powrotem na szyje. Komponowały się się razem naprawdę dobrze.
- Wiedziałam, że ci się spodoba. - Przytuliłam mocno blondynkę.
Obudziłam się nadzwyczaj wyspana. Sally dalej trwała w mocnym śnie. Wstała dopiero, gdy ja już byłam gotowa. Do śniadania i tak pozostawało jeszcze trochę czasu.
- Czemu mnie nie obudziłaś? - mruknęła znad koca.
- Do śniadania jest jeszcze trochę czasu, a ty byłaś wczoraj zmęczona. - Blondynka rzuciła zaklęcie pomniejszające na łóżko, na którym spała. Schowała go do specjalnego pudełka i zaczęła się się malować.
- To tylko śniadanie, Sally.
- Muszę jakoś wyglądać. - Przewróciłam oczami. Do torby spakowałam referat na zajęcia z zaklęć i eliksir śmiechu na eliksiry. Sally dalej się ogarniała, aż w końcu zdecydowała się na zwykłe czarne spodnie i szarą koszulę. - Może jednak ubiorę krawat mojej szkoły?
- Ubierz i chodźmy już, bo się spóźnimy. - Blondynka założyła go starannie i ruszyła za mną. Mijaliśmy dziwne spojrzenia innych uczniów. Sally się rzucała w oczy i to za bardzo. Panna Cackle nie będzie tu problemem. Ona przymknie na to oko, ale Hexa to kompletnie inna bajka. Będzie się sprzeciwiała pozostaniu Sally na choćby minutę. Wiedziałam, że to wbrew regulaminowi, a co dopiero jeśli blondyna jest tu nielegalnie.
- Aria? - Odwróciłam się na głos Mildred. Stała wraz z Maud i Enid. - Kim jest ta dziewczyna?
- Em... Sally to jest Mildred, Enid i Maud - Wskazałam po kolei dziewczyny. - Mildred, Enid i Maud to Sally.
- Hej wszystkim, a może przeniesiemy dalszą część do jadalni? Głodna jestem - Zgodziłyśmy się z nią. Po drodze panowała niezręczna cisza, która była uwłaczająca. Dopiero zapach jedzenia pobudził Sally i zaczęła robić to co potrafi najlepiej, gadać. Nawet bez smakowa owsianka jej nie zniechęcała. Rozmowa została skierowana na temat chłopaków w Pentangle, gdy poczułam spojrzenia dwóch osób. Panny Cackle i panny Hardbroom.
- Zauważyły Sally? - zwróciłam się do Enid, która miała idealny punkt obserwacji na stolik nauczycieli.
- Oh tak, ale ciągle coś mówią na dodatek - odparła i zmrużyła oczy. - Coś ala małe obgadywanko, czyli standard.
- Myślałam, że Hexa zjawi się tutaj o wiele szybciej - rzuciła Mildred.
- No dobra, trochę was okłamałam... - zaczęła Sally, a ja zgromiłam ją wzrokiem. - Panna Pentangle mnie tu wysłała, żebym dostarczyła coś pannie Cackle.
- Sally! Mówiłaś, że jesteś tu nielegalnie. - Blondynka westchnęła.
- To mega super hiper tajne i miałam nikomu nie mówić, ale jakoś nie umiem brnąć w tych kłamstwach. - Pokręciłam bezradnie głową. - Tak jakby wczoraj byłam nielegalnie, bo miałam rano lecieć. Jak zjemy to pójdziesz ze mną do nich?
- A mam jakieś inne wyjście? - Sally zaprzeczyła.
Kiedy nasze miski zostały opróżnione, wraz z Sally udałam się do gabinetu dyrektorki. Do lekcji pozostawało jeszcze kilka minut, więc spokojnie miałam jeszcze czas na pójście po torbę. Wskazałam blondynce pewne drzwi, a ta wyrwała się przede mnie i zapukała. Po odpowiedzi weszłyśmy tam razem.
- Bądź zdrowa panno Cackle - zwróciła się do dyrektorki, a później do nauczycielki eliksirów. - Bądź zdrowa panno Hardbroom.
- Bądź zdrowa Sally - odpowiedziała jej panna Cackle i Hexa. - Panna Pentangle powiadomiła nas o twoim przybyciu, ale z tego co wiem jesteś wcześniej.
- Nudziło mi się, a reszta szkoły jest na festiwalu czarów. - Dyrektorka przytaknęła ze zrozumieniem. Sally zaczęła grzebać w kieszonce i wyciągnęła z niej żółtą kopertę. Na jej wierzchu znajdowała się pieczątka. - Czy mogłabym uczestniczyć w lekcjach?
- Naturalnie.
Narracja trzecioosobowa
Uczennice opuściły gabinet, zostawiając nauczycielki same. Ada wzięła do ręki kopertę. Hecate miała wiele wątpliwości co do decyzji Ady. Przy tej sprawie Mildred Hubble była wzorową uczennicą i czarownicą.
- Ostrzegam cię, że to skończy się źle. - Dyrektorka westchnęła. Zdawała sobie z tego sprawę, jednak nie mogła odmówić. - Będą same kłopoty. Szczególnie, że pomiędzy uczennicami pierwszego roku jest konflikt. Na Ruby Madmood może wpłynąć to negatywnie.
- Wiem, ciągle pamiętam o tym zdarzeniu w Akademii panny Pentangle - odparła niepewnie. - Ale nie mogę odmówić. Zostanie przyjęta na okres próbny, dajmy jej szansę. Aplikowała jeszcze do dwóch innych szkół, ale spotkała się z odmową.
- Nie bez powodu została nie przyjęta! - powiedziała nauczycielka. - Widzę, że nie kierujesz się roztropnością, a współczuciem i nadzieją na to, że się zmieni.
- Sama już nie wiem co powinnam zrobić. - Hecate westchnęła bezradnie. Nie wiedziała, czemu pojawiła się w jej głowie pewna myśl.
- Okres próbny trwający maksymalnie dwa tygodnie i zdany egzamin wstępny do akademii powinny wystarczyć na początek. - Ada spojrzała się na swojego zastępcę. Nie wierzyła w to co słyszała. Nie spodziewała się, że Hexa zasugeruje jednak to, żeby przyjęła Ruby. - Nie rozumiem, czemu jesteś zdziwiona. Widzę, że decyzja o odmowie nie da ci spokoju.
- W takim razie skontaktuje się z jej rodzicami, ale - przerwała, mając małą wątpliwość - problem mogą stwarzać dziewczynki.
- I będą to robić.
- Chciałabym, żebyś poprosiła pewne dziewczyny o zaznajomienie się z nią jako pierwsze - odparła panna Cackle.
- Ethel Hallow i Drusilla Paddock?
- Chodzi mi bardziej o Mildred i jej przyjaciółki. - Hardbroom zmrużyła oczy. Nie była z tego zadowolona.
- Mildred Hubble? - rzuciła oschle.
- Może nie jest najlepszą czarownicą, ale jest dobrą osobą. Zresztą w ich grupce oprócz Enid są jedne z najlepszych uczniów tego roku. Może to dobrze wpłynąć na Ruby.
- Jak wolisz, ale powiadomię je dopiero jak Ruby się zjawi. Nie potrzebujemy wczesnych plotek. - W pewnym momencie rozległ się dzwonek na pierwszą lekcję. Ada uśmiechnęła się do Hecate, a ta zrezygnowana przeteleportowała się do klasy.
Jak ja nie mogę się doczekać tych egzaminów! Najlepiej dowalić nam mnóstwo kartkówek i sprawdzianów w ramach "powtórki". Nie ma na nic czasu, a po 12 kwietnia czeka mnie mnóstwooo wolnego ❤️.
Tak poza tym to ja serio nie mam pomysłu na rozdziały, a mam scenariusz na punkt kulminacyjny, zakończenie, drugą część, trzecia część i tak dalej 😂😂. Tylko jak do nich dojść?
Cruella Black Peregrine
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top