🔮3

Otworzyłam oczy, które na początku zaczęły walczyć z światłem. Kiedy wszystko było już dobrze, podniosłam się. Bolał mnie każdy mięsień jaki miałam, więc usiadłam z powrotem na łóżko. Nie mogłam sobie przypomnieć ostatnich zdarzeń jakie miały miejsce. Byłam w swoim pokoju, a Orion spał w swoim koszyku. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero siódma, zajęcia zaczynają się za godzinę. Ogarnęłam się tak szybko jak mogłam i ubrałam mundurek szkolny. Włosy zostawiłam rozpuszczone, ale związałam ze sobą dwa pasemka.
- Chyba jest dobrze - powiedziałam do kota, który mi się przyglądał. Ten jedynie zamruczał, co uznałam za zgodę. Wyszłam z pokoju i zauważyłam Alarę. Ta dziwnie się na mnie spojrzała i rzuciła się w moją stronę.
- Jak dobrze, że nic ci nie jest! - Przytuliła mnie mocno, a ja nie za bardzo wiedziałam o co jej chodzi.
- A co się miało stać? Zresztą nieważne, gotowa na kolejny ciekawy poniedziałek? - Alara zmrużyła oczy i zaczęła mi się przyglądać.
- Jest wtorek - odparła. - Ty nie pamiętasz co się stało? - Pokręciłam przecząco głową. Rudowłosa westchnęła. - Chodź, idziemy do panny Cackle.
- Chwilunia, po co? - Byłam nie mało zaskoczona tym co tu miało miejsce.
- Po prostu chodź.

Wkracza narracja trzecioosobowa

Dwie wiedźmy były w gabinecie, próbując rozwikłać niełatwą zagadkę. Magiczny wybuch był niecodziennym widokiem, który rządził się swoimi prawami i zasadami. Tylko, że ten był inny.
- Mam nadzieję, że Ariadna wybudzi się szybko i wszystko będzie w porządku. - Panna Hardbroom westchnęła.
- Niestety, zawsze są skutki uboczne. - Dyrektorka wzięła łyk herbaty i z bezradności złapała się za głowę. - Skontaktowałaś się z rodzicami?
- Próbowałam, jednak po niedzielnych ekscesach pogodowych stało się to trudne. - Hecate przytaknęła ze zrozumieniem. - Co jeśli to przez magiczne wyładowania elektryczne nastąpił ten wybuch?
- Wątpię, choć to spójne, że te dwa wydarzenie nastąpiły po sobie w tak krótkim czasie - stwierdziła. - To pierwsze tylko zaburza przepływ magii z jednego do drugiego miejsca, ale nie wpływa bezpośrednio na człowieka. - Panna Hardbroom wyciągnęła zegarek kieszonkowy, który wskazywał, że do zajęć pozostało jeszcze trochę czasu. Nim zdążyła go odłożyć, obie wiedźmy usłyszały pukanie do drzwi.
- Panno Cackle i panno Hardbroom, Ariadna się obudziła. - Do gabinetu weszła Alara, ciągnąc za sobą zdezorientowaną brunetkę.
- Kochanie, wszystko w porządku? - powiedziała dyrektorka, podchodząc do Ariadny.
- Czy to są jakieś żarty? - odparła. - Ja naprawdę nie wiem co się dzieje.
- Twierdzi, że nic nie pamięta - wtrąciła Alara.
- Na szczęście padło na amnezję - powiedziała panna Hardbroom. - Dobrze, że można coś temu zaradzić. - W dłoni nauczycielki pojawiła się niewielka fiolka. Hecate rozpyliła substancję, a Ariadna zaczęła kichać. Do niej dołączyła się Alara. Nauczycielki przeniosły zdziwiony wzrok na rudowłosą, gdyż kichanie było objawem zwróconych wspomnień.
- Nie rozumiem, czemu panna Viberosed również zaczęła kichać - szepnęła w stronę Ady zdziwiona Hecate. - Alaro, coś sobie przypomniałaś?
- Dziwne, ale tak... - odparła rudowłosa. - Ethel rzucającą zaklęcie i zajście przed wybuchem.
- Ethel? - zapytała zdumiona dyrektorka.
- Tak, teraz pamiętam! Ethel miała jakiś problem z Arią, więc Aria chciała go wyjaśnić i się pokłócili. Wtedy to się zaczęło - opowiedziała. Panna Cackle odwróciła się w stronę szatynki, która wpatrywała się nieobecnym wzrokiem w ścianę.
- To prawda co mówi Alara? - Ariadna, jednak zdawała się nie słyszeć słów dyrektorki. - Ariadno?

Powraca Ariadna

W mojej głowie ciągle pojawiało się imię Alfred. Przypomniałam sobie to, co widziałam zanim się obudziłam. Upływ mocy był dla mnie najmniej ważny, bo nareszcie odzyskałam jakąś minimalną część wspomnień. Pamiętam większość do pewnego momentu, a później mam pustkę, która kończy się wraz ze spotkaniem Oliwii. Poczułam jak Alara potrząsa mną.
- Alfred! - Uśmiechnęłam się szeroko, a nauczycielki wraz z rudowłosą były zdziwione. - Pamiętam, pamiętam!
- O czym mówisz? - Alara zapytała. - Panna Cackle pytała się o to, czy faktycznie kłóciłaś się z Ethel.
- Ten wybuch to nie pierwszy raz, a Ethel mam nadzieję, że się wystraszyła porządnie.
- Jak to nie pierwszy raz? - wtrąciła dyrektorka.
- Powiedziałam tak? - Byłam przeszczęśliwa z obrotu spraw.
- Nie do końca rozumiem co tu się dzieje - odparła Hexa. - Rządam wyjaśnień.
- Poczekaj panno Hardbroom - Dyrektorka podeszła do Alary - Złotko, idź już do sali, za chwilę bodajże zacznie się wasza lekcja z panną Bat. Porozmawiamy później, teraz Ariadna musi nam wszystko wytłumaczyć.
- Dobrze. - Rudowłosa wyszła, a ja wzięłam głęboki oddech. No nie, będę teraz musiała chyba wyjawić to i owo. Zanim jednak do tego doszło, poczułam dziwny zapach, ale nie tylko ja.
- Wyczuwam źle dobraną miksturę - stwierdziła Hexa. - Pójdę to sprawdzić, zanim uczniowie doszczętnie zniszczą tę szkołę. - Panna Hardbroom ruchem ręki zniknęła, 
- Dlaczego twierdzisz, że to nie pierwszy raz? - Panna Cackle usiadła naprzeciw mnie i uśmiechnęła się ciepło. Nie wiedziałam, czy mogę jej to powiedzieć, ale była tu dyrektorką i wzbudzała wielkie zaufanie. Zawahałam się.
- Około dwóch i pół lat temu obudziłam się z czegoś w rodzaju letargu. To znaczy, zaczęłam być od wtedy świadoma tego co się stało.
- Czyli wcześniejsze lata zostały ci zabrane, nie pamiętasz ich? - zapytała dyrektorka.
- Niekoniecznie, a mianowicie coś około pół roku tylko - westchnęłam. - Położyłam się spać i obudziłam się kilka miesięcy później, gdy spotkałam państwa Nieceve.
- Chcesz powiedzieć, że cię adoptowali? - Panna Cackle uniosła brew ze zdziwienia.
- Wiem, że to niepraktykowane wśród czarownic i czarodziei. - Właściwie sieroty lub bezdomne młode czarownice były wysyłane do specjalnej akademii, która była czymś w rodzaju sierocińca. - Oliwia i Vincent chcieli tego, więc załatwili to z Wielkimi Czarnoksiężnikiem.
- Niespodziewałam się tego po tym tradycjonaliście.
- Nie chciał się zgodzić, ale po tym, gdy zrozumiałam co się stało, nie tyle, że zwariowałam, ale nie byłam przez pewien czas sobą - powiedziałam. - Więc po ciągłych prośbach i fakcie, że był dobrym kolegą Vincenta, wreszcie się zgodził.
- Czy przed utratą pamięci używałaś magii? - Zrobiło mi się niedobrze.
- Moglibyśmy o tych czasach nie rozmawiać? - panna Cackle przytaknęła ze zrozumieniem. - Nie są dla mnie zbyt miłe, ale nie, powiedziano mi, że nie jestem czarownicą, więc magia była dla mnie pojęciem odległym.
- Wracając do twoich słów, że już nie pierwszy raz miałaś magiczny wybuch, to prawda?
- Nie wiem, próbowano wielu zaklęć i mikstur, żeby pamięć mi wróciła, ale żadne nie zadziałało. Za to mówię, czasami nieświadomie tego typu rzeczy, że coś już widziałam, doświadczyłam.
- Przypomina ci się - stwierdziła. Pokiwałam głową, zgadzając się. - A co dokładnie widziałaś po wybuchu?
- To chyba dzień, który miał nadejść po moim ostatnim wspomnieniu. Nigdy nie mogłam wychodzić z domu, ani rozmawiać z kimkolwiek. Kiedy nikogo nie było w domu, musiałam wyjść na dwór. Niestety zobaczył mnie sąsiad, który zaprosił mnie na herbatę. Zgodziłam się, a on odkrył, że jestem czarownicą. Na końcu zgodził się mnie uczyć.
- W takim razie było to wydarzenie, które miało znacząco wpłynąć na twoje życie, dlatego zostało ci odebrane - stwierdziła dyrektora. - Czyli chciano, żebyś zapomniała o magii. Tą osobą, która cię miała uczyć był niejaki Alfred, o którym przedtem wspomniałaś?
- Tak, mężczyzna z niemalże białą brodą, który miał na sobie niebieską szatę.
Pani Cackle nie zdążyła zadać kolejnego pytania, gdy do gabinetu weszła Oliwia i panna Hardbroom. Nauczycielka jednak szepnęła coś na ucho pannie Cackle i wyszła szybko.
- Ariadna! - Mocno przytuliłam zielonooką szatynkę. Stęskniłam się za nią bardzo. - Słyszałam co się stało, mam nadzieję, że wszystko w porządku? - Przytaknełam. Musiałam jednak opuścić pomieszczenie, gdyż panna Cackle chciała porozmawiać z Oliwią.

Super, komu się skończyły ferie? Mi...

Cruella Black Peregrine

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top