R a d a n r. 1 *34*


Płomiennorude warkocze łatwo było zauważyć w morzu czarnych szat wylewających się z Wielkiej Sali, a fakt, że zmierzały w przeciwną stronę niż większość uczniów wcale nie czyniły tej sprawy trudniejszą.

Warkocze te szukały, albowiem Scorpiusa Malfoya, który jak podejrzewały-właśnie dopisywał ostatnie słowa na pergaminie. Nie myliły się, ponieważ od razu po tym, jak minęły kilka głośnych uczennic znalazły to czego szukały.

Warkocze te należały do Lily Potter, która postanowiła podzielić się swoją wiedzą o niejakim Albusie Potterze, ślizgonie, w którym beznadziejnie zakochany był Scorpius. A jako iż Lily znaczyła się dość niecodzienną wiedzą o uczuciach, zwłaszcza o zauroczeniach (Chociaż nigdy sama takiego nie doświadczyła) postanowiła pomóc przyjacielowi jej brata.

Dosiadła się bez żadnego zezwolenia do ślizgona i zabrała ze stołu śliwkę.

- Więc Scorpiusie, mam wspaniałe wieści.

- Och, jakie? -Chłopak podniósł głowę i popatrzył na Lily, miał zmęczony wzrok, ponieważ ostatnia noc wcale nie należała do najlepiej przespanych. Kompletnie nie miał ochoty na słuchanie o tym jak głupio zrobił zakochując się w Albusie, tak jakby sam już tego nie żałował.

- Więc, z tych rzeczy o których już wiedziałam o Albusie mam fakt, że panicznie boi się lalek. To zabawne, bo mamy ich w domu pełno, więc z Jamesem często go nimi straszymy, chociaż o tym już pewnie wiedziałeś.

Scorpius nie wiedział.

To było dość zabawne. Albus Potter, ten odważny Albus Potter bał się lalek.

- Nie, nie wiedziałem. To śmieszne.

Lily uśmiechnęła się serdecznie.

- Za to coś, o czym nie wiedziałam, a jak wiesz to dziwne, bo Albus to mój brat (chociaż założę się, że wiesz o nim więcej niż ja). Nie jest daltonistą! Lubi inny kolor niż czarny! Zgadnij jaki.

Scorpius oczywiście wiedział, że Albus nie jest daltonistą. Drugi ślizgon wcale także nie wielbił czarnego jak niektórym się wydawało. Potrafił czasem założyć coś innego koloru, raz nawet, Scorpius widział go w żółtym, jednak najbardziej upodobał sobie zielony.

- Ciemny zielony? Zielony?

- Tak! Malachitowy!

- Malachitowy? Na co takie nazwy? Ciemny zielony nie lepsze?

- Oczywiście, że nie. Ciemnych zielonych jest kilka.

Według Scorpiusa ciemny zielony był jeden jedyny.

Lily ponownie zaczęła trajkotać.

- Więc to są takie ciekawostki, które na nic ci się nie przydadzą. Miałam dawać rady. Rada pierwsza: Nie wspominaj w obecności Albusa o Delphini. Co prawda, pewnie ze sobą dużo o tym rozmawiacie, no wiesz, przygoda, ale fajnie. Nie lubi o tym mówić, nie wiem, czy to jakoś podniosło cię na duchu, ale ja tylko daje rady.

Oczywiście, że Scorpius rozmawiał z Albusem o Delphini. Nawet częściej niż powinni. Cała ta ''przygoda, ale fajnie,, nie została przez nich nigdy zapomniana. To wtedy Scorpius poczuł coś do Albusa a Potter zaczął mieć lekką obsesję.

- Okej, zapisujemy. Rada pierwsza.

Lily zatarła ręce, jakby planowała coś złego. Scorpius porównał ten gest do muchy.

- Zabawa się zaczyna.

-Przerażasz mnie.

- Wiem, przepraszam. Chciałam dramatyzmu, ale wyszedł cringe. Bogowie zabijcie mnie.


---

Mmm ale fajne gówno. Ogólnie mam ochotę pisać angst o jeddy więc może niedługo wleci one-shot na konto ale nie znacie dnia ani godziny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top