P i e r w s z a n o c g r y f o n i e d i t i o n *9*
Pierwsza noc u gryfonów wyglądała z goła inaczej niż u naszych ślizgońskich przyjaciół.
Była głośna, niebezpieczna i gryfoni grywali jedynie w butelkę oraz eksplodującego durnia.
w centrum tego wszystkiego znajdowały się pierwszoroczniaki które musiały wypić dziwne mikstury przyrządzane przez Megan.
Większość myślała że to jakieś eliksiry ale James dobrze wiedział co znajdowało się w kubkach nowych uczniów.
Majonez, pieprz,guma balonowa, zmiksowane fasolki wszystkich smaków o smaku glizdy i dużo wody.
Przez to większość pierwszoroczniaków albo wymiotowała albo się rozchorowywała i nie szła pierwszego dnia do szkoły co było prawdziwym ciosem poniżej pasa dla niektórych uczniów.
A temu wszystkiemu przyglądał się James Syriusz Potter który zaczynał skandować ''szy-bciej! szy-bciej!,,
i wszyscy inni gryfoni szli za nim.
'' Szy-bciej! Szy-bciej!,,
Szybciej szybciej szybciej szybciej szybciej!
Biedni pierwszoroczniacy więc przyśpieszali tępa łykając coraz większe łyki mieszanki.
Kaja Green jako pierwsza odstawiła kubek na stół z załzawionymi oczami, gryfoni podeszli do niej i podrzucili ją w powietrze a ta zwymiotowała.
Reszta nowych uczniów zdesperowana przyśpieszyła jeszcze bardziej.
Gdy już wszystkie pierwszoroczniaki się wyrzygały gryfoni zaczęli grać w Ekslpodującego durnia który no cóż...
Eksplodował bardzo głośno.
I bardzo śmierdząco bo ktoś (Collin! Ty Gnoju!) podłożył łajno bomby.
James śmiał się wniebogłosy gdy Megan została cała osmalona.
A Megan dała mu w twarz.
Tymczasem Kaja-najodważniejsza-Green siedziała na kanapie z innymi pierwszoroczniakami i herbatą na kolanach patrząc na starszaków.
- Uznajemy zwykłe akty odwagi...
- i męstwa -dokończył Chuck
- Spodziewałam się czegoś innego, przykro mi to mówić ale chyba Godryk Gryffindor byłby zawiedziony widząc jak ludzie odebrali jego ideę.
- Dokładnie, zdaje mi się jakby tylko gryfoni nie rozumieli celu ich domu.
- Przypominają mi postacie z kreskówek. Są odważni ale głupi.
- Też tacy będziemy?
- Teraz? Nie, za rok? Może, za dwa? Na pewno.
- Skąd to niby wiesz?
- Przyzwyczaimy się do tych idiotów -Kaja parsknęła śmiechem patrząc jednocześnie na Maye która właśnie zaczęła się przyduszać przez zapach łajnobomby która wybuchła jej przed twarzą.
Chuck wzruszył ramionami i wypił kolejny łyk herbaty.
-----------------------------
James obrócił się wchodząc po schodach by popatrzeć na wszystkich śpiących w dormitorium oświetlanych lekką poświatą kominka.
Westchnął, to tego zapomniał zrobić.
Podszedł do ognia i wziął pogrzebacz leżący na dywanie po czym usiadł i zaczął po woli gasić płomienie.
James Syriusz gasił ogień który zapalał jego ojciec z nadzieją że jeszcze raz będzie mógł porozmawiać z człowiekiem którego imię dał swojemu pierwszemu synowi.
James zawsze chciał poznać Syriusza Blacka, wydawał się taki odważny i wytrwały.
Żył w czasach gdy jeszcze pierwszoroczniaki nie piły majonezu z pieprzem a Gryfoni nie uznawali zwykłych aktów głupoty. James był zafascynowany tą postacią.
James uśmiechnął się lekko przypominając sobie słowa taty
'' Jestem tak nieodpowiedzialnym ojcem chrzestnym dla Teda jak Syriusz był dla mnie,,
Miał chyba gdzieś to nawet zapisane w zeszycie na marginesie.
To dało mu wiele informacji o Syriuszu Blacku, więcej niż wszystkie jego biografie.
Mógł znaleźć w tym zdaniu wadę Syriusza Blacka.
A jeśli Syriusz miał wady to czemu James Syriusz miałby nie mieć?
Ogień zgasł.
_
Chcecie krótką książkę o tym jak A!seksualnym Charlie próbuje powiedzieć o swojej orientacji Molly?
Narazie czekam na pozwolenie btw
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top